wtorek, 31 stycznia 2017

Orzeszki ver. 2



Przepis na tą wersję orzeszków dostałam od koleżanki Małgosi, która to po pierwszym poście zakupiła sobie także maszynkę i zaczęła działać.
Mój przepis obecny już na blogu na orzeszki był dla niej zbyt kruchy i zbyt słodki. 
Dostała/znalazła zatem ten i podzieliła się nim ze mną.
Orzeszki z tego przepisu są zdecydowanie mniej słodkie, co jest bardzo pozytywne bo zazwyczaj krem jaki dodajemy jest także słodki.

Wykonałam zatem orzeszki z tej wersji, choć jak zobaczyłam smalec w przepisie to obawiałam się czy aby na pewno będą mniej kruche od wersji pierwszej.
Przeczucia miałam dobre, niektóre orzeszki rozpadały mi się w dłoniach tuż po wyjęciu z maszyny...
Zatem musiałam obchodzić się z nimi bardzo delikatnie!
...choć przyznam, że moja rodzina cieszy się gdy są jakieś odpady z produkcji :) ...szybko pomagają je zutylizować :)

Przepis na ciasto składa się zuuuuupełnie z innych produktów niż w wersji pierwszej, zatem sami musicie zdecydować który bardziej Wam pasuje :)

Orzeszki tym razem przełożyłam kremem z miodownika.
Przy szykowaniu miodownika od razu pomyślałam, że ten krem będzie idealnie nadawał się do orzeszków i miałam racje!
To połączenie zwłaszcza po 1 dobie jest idealne!
Uwielbiam gdy orzeszki nasiąkną kremem, wtedy są najlepsze!

Do przepisu na dole dodaje także krem budyniowy z poprzedniego przepisu.

A ja postanowiłam dzisiaj, że następnym razem zrobię obie wersje na raz i będziemy degustować które lepsze....
Właśnie wykonałam je po raz kolejny i dałam mniej smalcu (80 g) i więcej o te 20 g masła. Zdecydowanie lepiej się z nimi pracowało przy pieczeniu (już tak się nie rozpadały) a w smaku wciąż idealne - kruche!
Do przetestowania jak bardzo kruche lubicie. Im więcej smalcu tym bardziej kruche


Składniki:
  • 600 g mąki pszennej
  • 150 g zimnego masła (lub 170 g i odpowiednio zmniejszyć ilość smalcu)
  • 100 g smalcu (lub 80 g)
  • 0,5 szklanki cukru pudru
  • 3 żółtka
  • 100 ml śmietany 18%
  • 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej


Wszystkie składniki umieścić w misie malaksera lub innego urządzenia (np. Thermomix) i zmiksować na jednolitą masę, która uformuje się w kulę.
Ciasto oczywiście można zagnieść ręcznie, w sposób tradycyjny.

Z ciasta uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą i odstawić do lodówki na 30 minut.


Po tym czasie rozgrzać maszynkę do orzeszków, a z ciasta formować małe kulki mniej więcej wielkość pół łyżeczki - trzeba nieco wyczuć ich wielkość, jeśli ciasta będzie zbyt mało orzeszki nie będą "pełne" jeśli będzie zbyt dużo ciasto, ciasto wyjdzie poza foremkę i trzeba będzie potem nieco oskrobać orzeszek aby był idealny :)

Orzeszki pieczemy dość krótko około 2-3 minut, choć to też zależy od mocy opiekacza, ja obserwowałam swój opiekacz który tuż po zamknięciu mocno parował, kiedy tylko para przestawała się z niego wydobywać orzeszki były gotowe do wyjęcia.
Wyjmować połówki orzeszków i ostudzić.



Krem wersja 1 - masa kajmakowo-orzechowa:
  • 250 g masła w temperaturze pokojowej
  • 510 g masy kajmakowej 
  • 125 g orzechów włoskich

Najpierw zacznę od masy kajmakowej - można użyć gotowej i ja tak uczyniłam używając gostyńskiej, ale także można przygotować ją samemu. Puszkę mleka skondensowanego słodzonego wkładamy do garnka, można na leżąco, zalewamy wodą do przykrycia i tak gotujemy przez 2,5h od zagotowania, zmniejszając ogień aby woda tylko delikatnie bulgotała. W trakcie gotowania trzeba dolewać wody, tak aby puszka była cały czas zanurzona. Po 2,5h puszkę wyjąć ostrożnie z gorącej wody i odstawić do ostudzenia. Po tym czasie otworzyć i wyjąć gotowy kajmak.

Masło włożyć do misy miksera i za pomocą końcówki trzepaczki ubić do uzyskania jasnej i puszystej masy. Następnie dodawać stopniowo masę kajmakową, miksując dokładnie. Orzechy zmiksować w malakserze, dodać do masy i wymieszać.


Krem wersja 2 - masa budyniowa:
  • 1 szklanka mleka
  • 0,5 szklanki drobnego cukru
  • 3 żółtka
  • 1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią
  • łyżki mąki pszennej
  • 230 g masła w temperaturze pokojowej
  • 1/2 szklanki rozdrobnionych orzechów włoskich
Mleko wraz z połową cukru zagotować.
W tym samym czasie żółtka utrzeć z cukrem i cukrem z prawdziwą wanilią na biały puszysty krem, dodać mąkę i dobrze zmiksować.

Następnie dodać 1/3 zagotowanego mleka, zmiksować dokładnie.
Przelać do garnka z pozostałym mlekiem i gotować na małym ogniu przez około minutę do czasu aż masa zrobi się gęsta jak budyń.
Garnek zestawić z ognia, masę przykryć folią spożywczą tak aby dotykała masy (spowoduje to że na powierzchni nie zrobi się kożuch) i odstawiamy do całkowitego ostudzenia.

Następnie masło wkładamy do misy miksera i końcówką do ubijania białek ucieramy masło do momentu uzyskania jasnego puchu, dodajemy cały budyń i ponownie miksujemy przez około 4-5 minut.
Następnie dodajemy orzechy i mieszamy szpatułką.

Tak przygotowanymi masami nadziewamy połówki orzeszków i składamy je do siebie, odkładamy na talerz. Następnie wstawiamy do lodówki do schłodzenia na 2h. 
Przed podaniem oprószamy delikatnie cukrem pudrem!


Miłego dnia!






piątek, 27 stycznia 2017

Grzany cydr



Podgrzanie cydru chodziło już za mną kilka lat!
No przynajmniej dwa :)
Aż w końcu stało się rzeczywistością....

Podgrzałam cydr z przyprawami i powiem, że wyszedł całkiem przyjemny napój rozgrzewający!
Mój małżonek doprawił go sobie dodatkowymi procentami, dla mnie taka wersja była całkiem ok....

Zachęcam do spróbowania Cydru w tej właśnie wersji....
Bardzo ciekawy...


Składniki dla 2 osób:
  • 750 ml cydru jabłkowego
  • 3 plasterki obranego imbiru
  • 5 goździków
  • 1 gwiazdka anyżu
  • 1 laska wanilii - przekrojona wzdłuż na pół
  • 1 laska cynamonu
  • 2 ziarna ziela angielskiego
  • skórka otarta z 1 pomarańczy
  • 90 ml świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy
  • 20 g cukru trzcinowego
  • 30 g chipsów jabłkowych
  • 1 ćwiartka jabłka

Wszystkie składniki (za wyjątkiem ćwiartki jabłka) umieścić w garnuszku, podgrzewać, ale nie zagotowywać przez około 15 minut.

Ćwiartkę jabłka wkroić w plastrach do kubków, wlać do nich podgrzany cydr przecedzając przez sitko.

Podawać i pić ciepłe.


Na zdrowie!




czwartek, 26 stycznia 2017

Jaglany deser dekadencki



Kolejny jagielnik do kolekcji!
Tym razem w formie deseru, ale jakiego!
Oczywiście w stylu dekadenckim!

Deser jest bezglutenowy, bez mleka krowiego i bez białego cukru!
Zdrowy a jaki pyszny!

Dzisiaj zrobiłam go już nie tylko dla siebie, ale także dla moich koleżanek z pracy na drugie śniadanie czy deser (każda zjadła w innym czasie :))
Nie wiem czy nie kłamały, ale chyba nie bo mówiły że jest pyszny i kazały szybko wrzucać na bloga!

Niezwykle pyszne połączenie wszystkich trzech warstw - delikatny pudding jaglany+"sosu karmelowy" z daktyli+słone orzeszki...

Naprawdę jedząc wszystkie warstwy na raz można się mocno delektować tym połączeniem smaków...



Składniki dla 2 osób:
  • 100 g suszonych daktyli bez pestek
  • 100 g gorącej wody (do namoczenia daktyli)
  • 100 g suchej kaszy jaglanej
  • 300 ml mleka roślinnego (naprawdę dowolne, ja użyłam migdałowe) + dodatkowe przy blendowaniu
  • 2 łyżki erytrolu/ksylitolu ewentualnie cukru trzcinowego
  • 50 g orzechów ziemnych, prażonych, solonych
Daktyle najlepiej namoczyć na kilka godzin lub całą noc. 
Następnego dnia daktyle wraz z wodą zblendować na gładką masę, jeśli masa jest zbyt gęsta dodać odrobinę więcej wody, gęstość powinna być jak gęsty sos.
Odkładamy na bok.

Kaszę przelewamy wrzątkiem, wkładamy do garnka i zalewamy mlekiem, od momentu zagotowania zmniejszamy ogień do minimum, przykrywamy i gotujemy przez 15-20 minut, aż kasza wsiąknie całe mleko. Pod koniec gotowania dodajemy do niej cukier/erytrol/ksylitol (możemy go także dodać przy miksowaniu ciepłej kaszy).
Jeszcze ciepłą kaszę blendujemy na gładką masę. Najprawdopodobniej kasza będzie zbyt gęsta i trzeba będzie dodać  odrobinę mleka - po zblendowaniu kasza powinna mieć strukturę gęstego budyniu, zatem mleko musicie dodawać stopniowo, aby nie zrobić zbyt rzadkiej masy.

Orzechy nieco posiekać.

Teraz czas na składanie deseru: do słoiczka lub małej miseczki nakładamy kaszę, sos z daktyli i posiekane orzechy i ponownie kaszę, sos i orzechy.

Voila, gotowe, możecie się delektować - koniecznie jedzcie wszystkie warstwy na raz :)


Smacznego!









środa, 25 stycznia 2017

Dekadencki tort bezowy


Przepyszny tort bezowy w stylu dekadenckim czyli połączeniu czekolady, karmelu, orzeszków solonych i masła orzechowego....
Na blogu mamy już 2 serniki dekadenckie, jeden z nich bije rekordy popularności i jest najczęściej zamawianym sernikiem!
Bardzo często zdarza się że jak już go ktoś spróbuje to nie chce innego...
....ale oba są przepyszne!
A to połączenie smaków....

Beza jest również wyśmienita, co serniki!
Dodatkowo połączenie mocno słodkiej czekoladowej bezy z orzechami i masłem orzechowym....
Sami musicie spróbować....

To był torcik urodzinowy mojej domowej wielbicielki bez, miał piękne złote świeczki, ale jakoś tak się skupiliśmy na tych świeczkach, marzeniach, życzeniach że nie zrobiliśmy zdjęcia i dopiero w trakcie konsumpcji mi się przypomniało....


Składniki na 2 blaty bezowe:
  • 8 białek
  • szczypta soli 
  • 400 g drobnego cukru
  • 1 łyżeczka kakao
  • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
Dodatkowo: 50 g drobno posiekanej gorzkiej czekolady oraz 2 łyżki kakao.


Blachę z wyposażenia piekarnika wysmarować masłem i położyć na niej papier do pieczenia, odrysować dwa okręgi o średnicy 20 cm (można to także zrobić na dwóch blachach i ja tak zrobiłam i piec blaty jednocześnie na dwóch poziomach).

Piekarnik nagrzać do 170*C (termoobieg). 
Białka wraz ze szczyptą soli ubijamy na sztywną pianę, następnie łyżka po łyżce dodajemy cukier, miksując po każdej łyżce przez kilkanaście sekund, po dodaniu całego cukru miksujemy jeszcze przez chwilę. Piana powinna być sztywna i błyszcząca.

Następnie dodajemy 1 łyżeczkę kakao, mąkę ziemniaczaną i sok z cytryny, miksujemy około 3 minut. Po tym czasie dodajemy posiekaną czekoladę oraz 2 łyżeczki kakao, za pomocą patki wymieszać delikatnie kilkoma ruchami (nie starać się dokładnie wmieszać kakao w masę).


Teraz masę bezową należy w 2 równych częściach wyłożyć na nasze narysowane okręgi. Dobrze przygotowana beza powinna być bardzo sztywna i dawać się ułożyć, nie powinna spływać i rozpływać się na boki. Wyrównać.

Wstawić do piekarnika, piec w tej temperaturze 5 minut, a następnie zmniejszyć temperaturę do 140*C i piec kolejne 90 minut. Po tym czasie wyłączyć piekarnik i uchylić lekko drzwiczki. Tak pozostawić do wystudzenia przez kilka godzin lub najlepiej całą noc.


Składniki na krem:
  • 250 g zimnego serka mascarpone
  • 3 łyżki masła orzechowego
  • 1 łyżka cukru pudru
  • 250 g zimnej śmietany kremówki 36%
W misie miksera umieścić mascarpone, masło orzechowe i cukier puder. Miksować razem (końcówka rózga) do otrzymania jednolitego kremu, dodać śmietanę kremówkę i ubijać dalej do momentu aż powstanie puszysty i gęsty krem. Wstawić do lodówki do czasu składania bezy.


Składniki na sos karmelowy:
  • 4-6 łyżek sosu karmelowego
  • 4 łyżki prażonych orzeszków ziemnych (solonych)
Orzeszki posiekać i dodać do sosu karmelowego, dokładnie wymieszać.

Pierwszy blat (może być ten brzydszy i bardziej płaski) położyć na paterze, na niego wyłożyć krem orzechowy, na niego miejscami wyłożyć sos karmelowo-orzechowy i przykryć drugim blatem bezowym. 

Smacznego!










wtorek, 24 stycznia 2017

Bezglutenowe ciasteczka owsiane z marchewką lub jabłkiem (także w wersji z glutenem :))



Hehehe dzisiaj postanowiłam przewrotnie zatytułować ten post :)
Ciasteczka rzeczywiście od razu wykonane w wersji bezglutenowej (moje Ci one miały być) 
.....ale nie ma przeszkód aby zrobić je w wersji z glutenem 
....a żeby zachować ich wersję fit warto je przygotować na mące pełnoziarnistej pszennej lub orkiszowej!

Do ciasta dodajemy startą marchewkę lub jabłuszko i duuuużo cynamonu, są naprawdę wspaniałe w smaku i ciężko mi powiedzieć które mi lepiej smakują!

Ja od razu przygotowałam dwie wersje co by porównać smaki, dodatkowo do jednej dałam normalną ilość miodu do drugiej połowę mniej, bo tamta na etapie szykowania wydawała mi się zbyt słodka. Niestety ograniczona ilość miodu powoduje, że ciasteczka nie kleją się już tak ładnie, masa jest dużo gęstsza więc i słabiej rosną. 
A efekt końcowy - jeśli chodzi o poziom słodkości- nie jest bardzo różny więc chyba nie ma co kombinować.

Dodatkowo dodam, że są tak smaczne, że moi gluteno żercy jedzą je ze smakiem i nawet nie wiedzą, że one bez glutenu :)




Składniki na około 12 sztuk:
  • 100 g płatków owsianych błyskawicznych bezglutenowych (lub glutenowych)
  • 90 g maki owsianej bezglutenowej (lub pełnoziarnistej pszennej lub orkiszowej)
  • 1,5 łyżeczki cynamonu
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżka cukru z prawdziwą wanilią lub 1 łyżeczka ekstarktu waniliowego
  • 140 g płynnego miodu (100 ml)
  • 1 jajko
  • 2 łyżki płynnego oleju kokosowego
  • 1 szklanka startej na grubych oczkach marchwi lub jabłko

Suche składniki umieścić w jednej misce i dokładnie ze sobą wymieszać. W drugiej misce wymieszać ze sobą dokładnie mokre składniki. Połączyć ze sobą zawartość obu misek i dokładnie wymieszać  (masa będzie gęsta) dodać marchew lub jabłko i ponownie dokładnie wymieszać.

Piekarnik rozgrzać do temperatury 170*C (termoobieg).

Blachę z piekarnika wyłożyć papierem do pieczenia, na nią wykładać 1 łyżkę ciasta i formować w okrąg.

Wstawić do piekarnika i piec 13-15 minut, następnie wyjąć i przestudzić około 10 minut na blasze i dopiero zdejmować na kratkę do całkowitego ostudzenia, choć lekko ciepłe smakują także wyśmienicie!

Smacznego!




niedziela, 22 stycznia 2017

Kotlety z indyka z cukinią



Dzisiaj dla urozmaicenia kotleciki z indyka z dodatkiem cukinii :)

Bardzo smaczne, soczyste i do tego zdrowe i FIT.
Szybkie w przygotowaniu, elastyczne w podaniu - możesz zjeść je z ulubionymi dodatkami i ulubioną surówką!

Miłe urozmaicenie.


Składniki na 6-8 sztuk:
  • 400 g filetu z indyka
  • 2 nieduże cebule szalotki
  • 1 ząbek czosnku
  • 1/2 cukinii
  • sól, pieprz
  • 1/2 łyżeczki suszonego oregano
  • 1/2 łyżeczki kminu rzymskiego
  • 1 łyżka posiekanej natki pietruszki
  • oliwa

Mięso mielimy, odstawiamy.
Cebulę drobno siekamy i wraz z wyciśnięty przez praskę czosnkiem szklimy na patelni na niewielkiej ilości oliwy, dodajemy startą na dużych oczkach cukinię, a także kmin i oregano, wymieszać i smażyć przez około 3 minuty, jeśli trzeba dodać jeszcze odrobię oliwy. Zestawić z ognia i ostudzić.
Po wystudzeniu dodać do miski z mięsem, dodać sól i pieprz i dokładnie wymieszać. 

Rozgrzać patelnię z niewielką ilością oleju.

Formować niewielkie kotlety i nieco je rozpłaszczać, smażyć z każdej strony około 3 minut, na średnim ogniu.

Smacznego!





sobota, 21 stycznia 2017

Piegusek



Ostatnio koleżanka zapytała mnie co może zrobić z pozostałych jej białek i nie mogą to być bezy bo jej rodzina ich nie lubi....
No najpierw byłam mocno zaskoczona....
Jak to nie lubią bez?
...to chyba nie jest możliwe....
....a jednak....

Co mi pierwsze przyszo na myśl, jesli nie bezy to piegusek!
Pamiętam jak moja mama go robiła, właśnie z pozostaych białek!

A więc po kilku dniach i ja zrobiłam pieguska gdyż białek u nas pod dostatkiem :)

Powiem szczerze, że go nie spróbowałam, bo wiecie że ja ciast raczej nie jadam....
Ale odkroiłam 3 kawałki i pozostawiłam w domu a resztę zabrałam do pracy.

Byłam pewna, że piegusek to taka klasyka naszych lat dzieciństwa, ale okazało się, że się myliłam....
Większa część moich koleżanek nawet o nim nie słyszała, nie mówiąc nic o jedzeniu... hmmmmm...
Ale opowieści ciąg dalszy.
Wracam do domu i pozostał się jeden kawałek, Natalki.
Przychodzi Emilka i mówi wiesz mamo ten piegusek to zrobiłaś taki za bardzo nie za słodki....
Poczułam się nieco zaniepokojona.... co ona chciała mi tym powiedzieć... ale że Emilka znana jest ze śmiesznych przeinaczeń stwierdziłam że chciała mi powiedzieć że ciasto jest mało słodkie, więc powiedziałam że w sumie to nic nowego bo zawsze staram się mało słodzić... Przychodzi Natalia i zaczyna jeść, czekam na reakcje i nic, je dalej. Ciekawa jestem, więc pytam... i niepotrzebnie chyba mówię co powiedziała Emilka... Ale Nata mówi że jest OK i je dalej.
Skończyła jeść i mówi "...ale wiesz coś w tym jednak jest bo rzeczywiście to ciasto jest mało słodkie a wręcz GORZKIE" 
No i w tym momencie umarłam!
Gorzkie? Ciasto gorzkie?
Nie zadawałam więcej pytań tylko się zastanawiałam czemu zatem moje koleżanki nic mi nie powiedziały....
No więc wracam na drugi dzień do pracy i opowiadam im opinie moich dzieci i mówię co nic nie mówiłyście że ciasto było nie dobre!
One wielkie oczy i mówią że dobre!
Rzeczywiście mało słodkie, idealne z lukrem i do kawki...

No i w sumie nie wiem jakie było...
Jeśli zatem lubicie bardziej słodkie ciasta to dodajcie więcej cukru, jeśli pozostaniecie przy tej ilości koniecznie zróbcie lukier lub posypcie cukrem pudrem.


Składniki na formę średnicy 18-20 cm lub keksówkę:
  • 6 białek 
  • 1 szklanka drobnego cukru
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 1 szklanka maku
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 100 g roztopionego masła
  • 1 łyżeczka ekstraktu pomarańczowego/cytrynowego
  • opcjonalnie można dodać ulubione bakalie: posiekane orzechy, rodzynki, skórkę kandyzowaną
Formę posmarować masłem i oprószyć mąką, wysypując jej nadmiar.

Mąkę wraz z proszkiem do pieczenia przesiać do miski, dodać mak, wymieszać, odstawić.

Masło roztapiamy i studzimy. 

Piekarnik rozgrzewamy do 180*C (termoobieg).

Białka ubijamy na sztywną pianę, następnie dodajemy łyżka po łyżce cukier, cały czas miksując. Do ubitych białek dodajemy suche składniki, masło, aromat i bakalie jeśli używamy. Mieszamy delikatnie, najlepiej szpatułką do połączenia. Przekładamy do przygotowanej formy, wyrównujemy i wstawiamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy około 40 minut, do suchego patyczka.

Lekko ciepłe ciasto polewamy lukrem lub wystudzone posypujemy cukrem pudrem.

Smacznego!










piątek, 20 stycznia 2017

Prosta szynka z udźca indyka



Tak, tak, uwierzcie w to co czytacie :)
Zaczęłam sama robić szynkę :)
....i to zupełnie przez przypadek... i tylko dlatego, że któregoś dnia koleżanka z pracy Aneta (podczas naszych rozmów o jedzeniu po 15) wspomniała coś że posiada szynkowar...
No to Marlenka jako osoba niezwykle dociekliwa i dokładna zrobiła rozeznanie i już po kilku dniach zakupiłyśmy.
Co do samego szynkowaru to odsyłam do zakładki Takie tam.
..a szynka z niego jest baaardzo dobra!
Ta poniżej jest taka zwykła bez większych udziwnień i dodatków, taka smakuje mi najlepiej, ale gusta są różne!
Co do wykonania to nie należy do trudnych i nie wymaga dużo naszej pracy, ale jest czasochłonne, gdyż najpierw mięso leży w soli peklowej 24h a potem kolejne 24h w przyprawach a następnie gotujemy je przez 2h.

Mój szynkowar pozwala zrobić szynkę z 1/2 kg i taką widzicie na zdjęciu, jednak zazwyczaj robię z całej porcji.

Co najważniejsze - wiecie co jecie czyli z czego jest szynka, nie ma chemii, konserwantów ani wody!

P.S.
Moje córki jak usłyszały, że zacznę sama robić szynkę to powiedziały:
"...tylko patrzeć, aż kupisz kozę i będziesz robić sery i jeszcze kury żeby mieć swoje jajka :)"



Składniki:
  • 1 kg czystego mięsa z udźca indyka
  • 3 łyżeczki soli peklowej
  • 1 ząbek czosnku
  • 1 łyżeczka pieprzu
  • 100 ml wody
  • 2 łyżeczki żelatyny
  • 1 płaska łyżeczka cukru pudru

Mięso pokroić w drobną kostkę, wrzucić do miski, dodać sól peklową, wymieszać dokładnie (najlepiej dłonią, jak na kotlety mielone :)).
Przykryć folią spożywczą i wstawić do lodówki na 24h

Po tym czasie do miseczki wycisnąć czosnek praską, dodać pieprz, cukier, żelatynę i zalać wodą, wymieszać.
Przelać całą zawartość miseczki do miski z mięsem i zacząć wyrabiać. Trzeba wyrabiać tak długo, aż mięso będzie "się kleić".

UWAGA! Wyrabianie ręką trwa długo i nie jest łatwe, zatem najlepiej uprościć sobie ten etap i włożyć mięso wraz z zawartością miseczki do misy miksera i za pomocą końcówki mieszadła lub haka przez kilkanaście minut.

Po tym czasie mięso przełożyć do szynowaru, dociskać mocno po każdej partii, zamknąć szynkować i wstawić na kolejne 24h do lodówki.

Następnie szynkowar wstawiamy do wysokiego garnka, wlewamy zimną wodę 1 cm poniżej rantu szynkowaru - to jest ważne zatem garnek musi odpowiednio wysoki, w innym przypadku góra szynki się nie zrobi (coś o tym wiem :)), zaczynamy gotować. Ważne teraz jest aby szynka gotowała się w odpowiedniej temperaturze 75-80*C. Szynkę gotujemy przez 2h.
Po tym czasie szynkowar wyjmujemy z garnka i przekładamy do garnka z zimną wodą (w razie potrzeby zmieniamy wodę), chłodzimy, uważamy aby woda nie dostała się do wnętrza szynkowaru. 
Szynkowar chowamy do lodówki na kilka godzin, a najlepiej całą noc.

Rano wyjmujemy szynkę z szynkowaru i tu trzeba znaleźć swój sposób, gdyż chłodząc się szynka dość mocno się zasklepia, a do tego galaretka tężeje.
Możemy zatem gorącą wodą opłukać boki szynkowaru i wyciągnąć szynkę wraz z pokrywą.

Mam nadzieję, że Wam zasmakuje!

Smacznego!





środa, 18 stycznia 2017

Szarlotka piernikowa



Szarlotka grzechu warta!
...zresztą jak większość szarlotek :)
Zdecydowanie jest to ciasto które mi przypomina smaki dzieciństwa, ale jest też ciastem zawsze miło witanym w naszym domu!
Natalia zapytana "Jakie ciasto mam zrobić?" w 99% odpowie: "Szarlotkę mamusiu, ja kocham szarlotki"

No więc na jej urodziny, obok sernika i tortu pojawiła, się właśnie szarlotka, taka jeszcze nawiązująca dopiero co do minionych Świat :)

Szarlotka z bakaliami i dodatkiem przyprawy do pierników, myślę że śmiało może pojawić się na stole nie tylko w Święta :)


Bardzo smaczna i trochę szkoda, że taka niewielka :)

Zachęcam do wykonania.


Składniki na formę 23-24cm:
  • 300 g mąki pszennej
  • 4 łyżki cukru pudru
  • 150 g zimnego masła
  • 60 g smalcu
  • 2 łyżki zimnej wody

Masło i smalec pokroić w kostkę.
w misie miksera wymieszać ze sobą mąkę i cukier puder, dodać masło i smalec i wyrobić za pomocą końcówki haka do momentu aż ciasto zamieni się w grudki, dodać wodę i wyrobić raz jeszcze do uzyskania jednolitej kuli lub gdy ciasto będzie się łączyć w kilka większych kul. Wyjąć wszystko, złączyć w jedną kulę, zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na 30 minut.

W tym samym czasie przygotować warstwę orzechową i jabłka.


Warstwa orzechowa:
  • 1/3 szklanki orzechów włoskich
  • 1/4 szklanki rodzynek
  • 2 łyżki pomarańczowej skórki kandyzowanej lub opcjonalnie skórka otarta z połowy pomarańczy
  • 2 łyżeczki przyprawy do piernika
Orzechy rozdrobnić w malakserze, dodać pozostałe składniki i ponownie rozdrobnić. Odstawić.


Warstwa jabłkowa:
  • 1 kg jabłek (najlepsze to szara reneta)
  • 1/4 szklanki cukru nierafinowanego
  • 1 łyżka cukru z wanilią
  • sok z połowy cytryny
  • 1 łyżeczka przyprawy do piernika
  • 1 łyżka budyniu waniliowego bez cukru (proszek)
Na dno większego garnka rozsypać cukier. Jabłka pokroić w ćwiartki, obrać i wydrążyć gniazda nasienne. Pokroić na plasterki wprost do garnka. Zacząć podgrzewać, do momentu aż cukier zacznie się karmelizować (około 4 minut). Po tym czasie dodać cukier z wanilią i sok z cytryny i mieszając delikatnie co jakiś czas gotować przez kolejne 10 minut. Po tym czasie dodać przyprawę do piernika i budyń, wymieszać i zestawić z ognia.

Piekarnik rozgrzać do temp.180*C (termoobieg).
Formę na ciasto dobrze wysmarować masłem.
Schłodzone ciasto wyjąć na stolnicę podzielić na 2 części - 2/3 i 1/3. Większy kawałek rozwałkować i wyłożyć nim dno formy. Na nie wyłożyć i równo rozłożyć warstwę orzechową, na nią wyłożyć jabłka wyrównać.

Mniejszy kawałek ciasta można zetrzeć na tarce na warstwę jabłek lub rozwałkować i wyciąć dowolne wzorki i poukładać na jabłkach.
Można posmarować jajkiem roztrzepanym z łyżką mleka aby się ładnie błyszczało.

Wstawić do piekarnika i piec 45 minut.
Wyjąć od razu z piekarnika i po ostudzeniu można oprószyć cukrem pudrem.

Smacznego!





wtorek, 17 stycznia 2017

Likier jajeczny


Zdecydowanie to nasz największy hit zakupionego rok temu Thermomixa :)
Jest najczęściej szykowaną w nim rzeczą, zarówno na nasze domowe użytki jak i dla znajomych/rodziny/koleżanek z pracy :)

Znajomi często wpadają do nas z produktami i my kawkę a Thermomix kręci :)
Koleżanki z pracy przynoszą składniki, Thermomix kręci i gotowe, rano wracają w wersji likieru.

Ja go uwielbiam, Maciek także, ale....
najbardziej w naszym domu lubi go....
Baron... :)
...jak tylko widzi kieliszek z żółtym likierem to już nie ma przebacz, siedzi i hipnotyzuje wzrokiem....

Ale, żeby nie było że to tylko Thermomix potrafi, choć z nim sprawa jest dużo prostsza i szybsza, da się go przygotować samemu :)
Aby likier był bezpieczny (zawiera żółtka), szykujemy go na parze, poza tym alkohol wszystko zabije :)

Jest o niebo lepszy pod tych sklepowych!

Zatem poniżej przepis dla tych co lubią, a nie maja Thermomixa.


Składniki na 750 ml:
  • 6 żółtek
  • 200 g drobnego cukru
  • 1 łyżka cukru z prawdziwą wanilią 
  • 250 g wódki
  • 250 g (pół dużego kartonika) niesłodzonego mleka skondensowanego
Będziemy potrzebować miski która jest ponad 1l pojemności, najlepiej aby była metalowa, a także garnka z gorąca wodą i miksera.

Garnek wstawiany na ogień. Do miski wbijamy żółtka, dodajemy cukier i cukier waniliowy i ubijamy przez około 5 minut do puszystości masy i podwojenia objętości. 

Następnie, cały czas ubijając na parze, dodajemy wódkę i mleko skondensowane, ubijamy kolejne 5 minut.

Po tym czasie likier przelewamy do butelki i zostawiamy do ostudzenia.

Można przechowywać w lub poza lodówką (ja swój przechowuję poza)

Miłego wieczoru :)








poniedziałek, 16 stycznia 2017

Domowe "ptasie mleczko"



Nie wiem jak Wy, ale ja tą mleczną piankę strasznie lubiłam...
I zawsze zadziwiały mnie różne sposoby jej jedzenia :)
Ja należałam do tych co w pierwszej kolejności pozbawiali ten prostokącik otaczającej go czekolady a potem delektowałam się samą pianką :)

A tu pewnego zimowego popołudnia postanowiłam przygotować domową piankę, dla odmiany z galaretką i owocami leśnymi, choć oczywiście możecie oblać ją czekoladą.
...ale ta galaretka i owoce miała tu specjalny cel - mają zrównoważyć słodycz pianki :)
...no i okazuje się że jest to duet idealny!

Deser powstał też ze szczególnego powodu - wykorzystania białek, których sporo mam w zamrażalniku i nie tylko bezami człowiek żyje :)

...ale też dlatego że jedna z moich koleżanek zapytała mnie jak wykorzystać białka nie na bezy, gdyż jej rodzina ich nie znosi!
Dla mnie to szok! Jak można nie znosić bez....
...ale jak widać są takie osoby....
A więc powstał nowy rozdział na blogu - wykorzystanie białek i postanowiłam dorzucić do niego nie bezę :)

Spróbujcie bo pyszne, a i szybkie w wykonaniu :)
...choć niestety termometr spożywczy wymagany.

Deser wykonałam w formie Lilliana o pojemności 1,5l, ale można go także zrobić w tortownicy 16-18 cm.



Składniki:
  • 180 g + 20 g cukru
  • 110 ml wody
  • 4 białka
  • 47 g miękkiego masła
  • 13 g żelatyny
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
Dodatkowo:
  • owoce - maliny, jeżyny, jagody (można użyć mrożonych)
  • 1 galaretka rozpuszczona w 1,5 szklanki wody

Żelatynę wsypujemy do małej miseczki i zalewamy wodą do wysokości żelatyny, odstawiamy na 10 minut.

180 g cukru wraz z wodą zagotować, mieszać do momentu rozpuszczenia cukru, po tym czasie nie można już mieszać. Doprowadzić syrop do temperatury 121-130*C i od razu zdjąć z palnika.

W międzyczasie zacząć ubijać białka na sztywną pianę, dodajemy 20 g cukru i ubijamy jeszcze przez chwilkę. Do ubitych białek cienką strużką, cały czas miksując, wlewamy przygotowany syrop (musi być gorący, dopiero co zdjęty z palnika). Namoczoną żelatynę roztapiamy w kąpieli wodnej lub mikrofali (pamiętajcie, że nie można jej zagotować) i cienką strużką wlewamy do naszej piankowej masy, następnie dodajemy masło, wciąż ubijamy, potem sok z cytryny i ekstrakt, ubijamy jeszcze przez chwilkę.

Tak przygotowaną pianę przelewamy do tortownicy i wstawiamy do lodówki aby się ścięła.
W międzyczasie przygotowujemy galaretkę i owoce.
Na ściśniętą masę wykładamy owoce i delikatnie zalewamy lekko gęstniejącą już galaretką.

W przypadku używanej przeze mnie formy Liliana czynność trzeba wykonać na odwrót - w pierwszej kolejności wykładamy owoce i galaretkę, odstawiamy do całkowitego stężenia a na nią wykładamy masę piankową i wstawiamy do lodówki.

Po zastygnięciu i dobrym schłodzeniu delikatnie wyjmujemy z formy.

Smacznego!