środa, 31 maja 2017

Szarlotka bezglutenowa



Nieco jestem zrażona do ciast bezglutenowych.
Są na mój i mojej rodziny gust "zbyt suche", bo my zdecydowanie bardziej wolimy ciasta wilgotne, a te z mąk bezglutenowych nie do końca takie są.
A że ja zazwyczaj zjem jeden kawałek to rodzina się potem męczy żeby je dokończyć 😉
Dałam sobie ostatnią szansę, głównie dlatego, że w garażu zalega sporo jabłek duszonych...
I byłam baaaardzo zadowolona z tej decyzji.
Zjadłam zdecydowanie więcej niż 1 kawałek i nikt nie musiał się męczyć. 

Szarlotka jest nieziemska!
Zapewniam Was że dorównuje nie jednej glutenowej a od wielu jest o niebo lepsza.

Dodatkowo szybka i prosta w wykonaniu.

Ja cały czas równałam te krzywe kawałki co kroiła moja rodzinka, i ja zresztą także, aż dzieci wróciły ze szkoły i pytają "A gdzie zniknęło pół szarlotki???"
Hmmmm.... musiałam się przyznać :)

Ciasto upiekłam w mojej jednej z ulubionych form Emile Henry, prezentowało się bardzo uroczo 💛



Składniki na formę

  • 0,75 szklanki mąki kukurydzianej
  • 0,5 szklanki mąki gryczanej
  • 0,5 szklanki maki ryżowej białej
  • 0,25 szklanki mąki owsianej
  • 0,5 szklanki mąki ziemniaczanej (lub tapioki)
  • 0,5 szklanki cukru nierafinowanego demerara
  • 0,25 szklanki mleka w proszku (użyłam ryżowego)
  • 2 łyżeczki bezglutenowego proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka cukru waniliowego
  • szczypta soli
  • 30 ml mleka (dowolnego, zwierzęce lub roślinne)
  • 150 g miękkiego masła

Masa jabłkowa:
  • 1-1,5 kg jabłek
  • cukier, cynamon
lub
  • jabłka duszone w słoiku


Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180*C (termoobieg).


Jeśli używamy jabłek to obieramy je, kroimy na  ćwiartki, wycinamy gniazda nasienne i kroimy na plastry, odstawiamy (nie mieszamy).



Wszystkie sypkie składniki na ciasto wkładamy do misy miksera i dokładnie mieszamy, następnie dodajemy miękkie masło i mleko i mieszamy do powstania kruszonki.



Formę smarujemy masłem i wysypujemy bezglutenową bułką tartą. 



Na spód formy wysypujemy połowę kruszonki, lekko dociskamy dłonią. Na kruszonkę wykładamy pokrojone jabłka, posypujemy cukrem i cynamonem lub jabłka duszone ze słoiczka, na wierzch wysypujemy pozostałą kruszonkę.



Wstawiamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy 35-45 minut.

Jak przystało na szarlotkę można zjeść na ciepło lub zimno :)
W obu przypadkach smakuje idealnie.

Smacznego!










wtorek, 30 maja 2017

Makaroniki pistacjowe



Co zrobić z pozostałymi białkami - ćwiczyć makaroniki :)
To mój ostatni cel!
Makaroniki jak pisałam już wcześniej są bardzo kapryśne i wcale łątwo z nimi nie jest :(
Ponoć te na bezie francuskiej są jeszcze bardziej kapryśne, a ja właśnie na nich trenuję... Ech i nie powiem - łatwo nie jest 😌
Makaroniki to generalnie ciasteczka migdałowe ale oczywiście można je wykonać także na innych orzechów i mnie mocno kusiły pistacje, jako że baaardzo je lubię :)
Zakupiłam zatem dla nich specjalnie orzechy pistacjowe nie solone.
Oczywiście dodałam barwnika żeby nieco wzbogacić kolor bo same pistacje dadzą bardzo blady odcień.
Wybrałam do nich krem z białej czekolady i kremówki - marzenie 💗
Kolejne wykonam z bezy włoskiej i powiem Wam czy rzeczywiście ten sposób będzie łatwiejszy.



Składniki na 30-40 makaroników:
  • 200 g białek w temperaturze pokojowej
  • 200 g drobnego cukru
  • 280 g orzechów pistacjowych niesolonych
  • 300 g cukru pudru
  • 20 g mąki ziemniaczanej
  • zielony barwnik spożywczy

W pierwszej kolejności szykujemy sobie składniki - odmierzamy potrzebne ilości oraz blachy, będą nam potrzebne 3-4 blachy z wyposażenia piekarnika. Do pieczenia makaroników najlepiej użyć mat, które mają wyrysowane średnice makaroników. Na rynku dostępne są maty silikonowe na których od razu pieczemy, ale taka mata jest dość droga, a jak napisałam powyżej potrzebujemy 3-4 blachy zatem i 3-4 maty... Ja zakupiłam po szkoleniu matę, która podkłada się pod papier do pieczenia tylko na czas wyciskania makaroników, potem się ją wyjmuje, podkłada pod kolejny papier itd. Bardzo wygodne.

Szykujemy także rękaw cukierniczy z dużą okrągłą końcówką (rozm 8 lub 10).

Orzechy pistacjowe mielimy na mąkę (w malakserze lub Thermomix 12s/obr.8) uważając aby z migdałów nie zrobić masła, przesypujemy do miski, dodajemy cukier puder, delikatnie mieszamy i przesiewamy do drugiej miski. Jeśli orzechy nie były dobrze zmielone (zostało więcej niż 1 łyżeczka grubszych ziaren) należy jeszcze raz zmielić i przesiać i tak do momentu aż prawie całe orzechy mamy przesiane. Pozostałą odrobinę - 1 łyżeczkę możemy sobie darować.

Do przesianych składników przesiać mąkę ziemniaczaną, nie mieszać, odstawić. 

Zaczynamy ubijać białka. Białka ubijamy od razu z cukrem - całym lub dodajemy w 3 partiach z czego pierwsza od razu. Prędkość miksera musi być średnia i stała przez cały czas szykowania makaroników. Białka ubijamy na sztywną i błyszczącą pianę, pod koniec ubijania dodajemy barwnik (najlepiej w proszku bo nie rozrzedzi piany, ale ja używam barwnika w żelu Wiltona i jest ok) i miksujemy jeszcze przez chwilkę do dokładnego wmiksowania barwnika. Należy pamiętać że barwnik podczas pieczenia w bezach i makaronikach blednie, zatem powinniśmy dodać odpowiednią ilość do swoich oczekiwań. 

Kończymy miksowanie białek, mieszamy sypkie składniki (nie za długo) i dodajemy do ubitej piany, mieszamy silikonową patką do dokładnego połączenia, ale pamiętacie tylko do konsystencje lekko opadającej z patki.
Przekładamy powstałe ciasto do przygotowanego wcześniej rękawa cukierniczego i zaczynamy wyciskać makaroniki.
Ważna rzecz przy wyciskaniu - rękaw trzymamy prostopadle do maty, wyciskamy odpowiednią ilość ciasta (do żądanej średnicy), przestajemy naciskać na rękaw i zakręcając końcówkę przechodzimy do kolejnego makaronika - ważne - nie ciągniemy do góry aby nie robić stożka.

Tak przygotowaną blachę makaroników stukamy o blat dwa razy (pionowo, aby makaroniki nie straciły kształtu) aby pozbyć się pęcherzyków powietrza i odstawiamy do ich wyschnięcia, w zależności od temperatury i wilgotności powietrza zajmuje to 30-60 minut. Makaronik jest gotowy do pieczenia jeśli ma wysuszony wierzch tak, że dotknięty palcem nie pozostawia śladów:)

W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 150*C (termoobieg).
Ważne aby blachy piec pojedynczo, aby makaroniki dobrze się wysuszyły.
Wkładamy blachę do piekarnika i pieczemy/suszymy przez 12-15 minut otwierając na moment dwukrotnie aby wypuścić z niego parę. Tak naprawdę to musicie wyczuć swój piekarnik i to w jakiej temperaturze i jak długo suszyć makaroniki.
Po upieczeniu wyjmujemy z piekarnika i studzimy na blasze a następnie zdejmujemy i przekładamy kremem (za pomocą rękawa i tylki). 
Makaroniki przełożone kremem są najlepsze kolejnego dnia gdy złapią nieco wilgoci od kremu.
I co rewelacyjne - makaroniki można mrozić przez miesiąc i ponoć takie są jeszcze lepsze....


Składniki na krem:

  • 240 g białej czekolady
  • 140 g kremówki 36%
  • odrobina zielonego barwnika
Czekoladę łamiemy na cząstki i wkładamy do miseczki. Kremówkę podgrzewamy do zagotowania i zalewamy nią czekoladę, odstawiamy na chwilkę a następnie mieszamy do całkowitego rozpuszczenia czekolady, dodajemy odrobinę barwnika i dokładnie mieszamy.
Odstawiamy do ostygnięcia i zgęstnienia a następnie przekładamy nim makaroniki.

Od tej pory makaroniki trzymamy w lodówce, najlepsze są kolejnego dnia po przygotowaniu.

Smacznego!



sobota, 27 maja 2017

Tropikalna wyspa - czyli mus z owoców tropikalnych (także w wersji bez glutenu i laktozy)



Nie wiem co Wam mogę powiedzieć...
...żeby Was za bardzo nie rozdrażnić...

W musach i żelkach zakochałam się od momentu swojego szkolenia na torty musowe, zwłaszcza na połączenie owoców tropikalnych - są niesamowicie rześkie i to połączenie kwaskowatych smaków marakui ze słodkością reszty....

Ale nie tylko w owocach tropikalnych się rozkochałam, także w musach z innych owoców - truskawki, maliny, owoce leśne - są świetnym pomysłem na przełożenie tortów czy desery taki jak ten.

Aby mus był puszysty i delikatny należy (w wielkim skrócie) połączyć pure z owoców z ubitą śmietaną, ja pomyślałam sobie że zastąpię śmietanę kremówkę, której jeść nie mogę, na śmietankę kokosową (wymagało to zwiększenia nieco żelatyny) i to był idealny pomysł!
Deser był cudownie pyszny, a dodatkowo bez laktozy.
Ach i muszę napisać o jeszcze jednej rzeczy - biszkopt jaśminowy :) a dodatkowo bezglutenowy - czyni ten rajski deser jeszcze bardziej ciekawym, uzyskujemy go poprzez dodanie do produktów sypkich zmielonej zielonej herbaty jaśminowej :)

Do przygotowania deseru użyłam form silikonowych - duża kopuła o średnicy 8cm a do żelki użyłam małych kopuł o średnicy 4 cm.
Silikonowe foremki są w tym przypadku najlepsze - można je spokojnie mrozić a potem łatwo je wyjąć z foremek.



Składniki na 10 sztuk

Składniki na żelkę z marakui:
  • 250 g pure z marakui
  • 30 g cukru
  • 6 g (2 łyżeczki) żelatyny w proszku lub 2 listki
Zaczynamy od namoczenia żelatyny, żelatynę w proszku namaczamy w minimalnej ilości wody (tylko do przykrycia) i odstawiamy do napęcznienia na 10 minut. Natomiast żelatynę w listkach namaczamy zimnej wodzie.

Pure z marakui wraz z cukrem umieszczamy w niewielkim garnuszku i podgrzewamy do momentu rozpuszczenia cukru, następnie zdejmujemy z ognia i dodajemy napęczniałą żelatynę lub odsączone z wody listki żelatyny. Mieszamy do rozpuszczenia żelatyny.
Następnie żelkę wlewamy do foremek mniejszych i wstawiamy do lodówki, potem możemy przestawić do zamrażalnika - żelka lepiej wyjdzie z foremki.


Składniki na biszkopt jaśminowy:

  • 2 jajka
  • 50 g drobnego cukru 
  • 35 g mąki pszennej (lub ryżowej w wersji bezglutenowej)
  • 16 g mąki ziemniaczanej
  • 9 g zmielonej herbaty jaśminowej
  • 13 g roztopionego i przestudzonego masła
Wszystkie składniki muszą być w temperaturze pokojowej, należy je zatem wyjąć z lodówki przynajmniej  na 2h przed szykowaniem ciasta.

Formę o wymiarach 30x25 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzać do temperatury 170*C (grzałka góra-dół).

Mąki wraz z herbatą przesiać, odstawić.

Jajka wraz z cukrem umieścić w misie miksera i ubić na jasną i puszystą masę. Następnie wyłączyć mikser dodać produkty sypkie i delikatnie wymieszać do połączenia, uważając by piana z białek nie opadła, pod koniec mieszania cienką strużką wlać rozpuszczone i ostudzone masło, delikatnie wmieszać.
Ciasto przelać do przygotowanej wcześniej formy, wyrównać i wstawić do piekarnika. Piec 12-15 minut.

Po tym czasie wyjąć z piekarnika i ostudzić w formie.
Po wystudzeniu wyjąć z formy i wykrawać z ciasta kółka średnicy 7 cm (muszą być mniejsze niż docelowa forma).


Składniki na mus tropikalny:
  • 250 ml schłodzonej śmietany 30% (lub zamiennie śmietanki z mleczka kokosowego*)
  • 50 g pure z banana
  • 225 g pure z marakui
  • 120 g pure z mango
  • 105 g śmietanki kokosowej
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 120 g cukru
  • 3,5 łyżeczki żelatyny w proszku lub 3,5 listka żelatyny (jeśli używacie śmietanki kokosowej zamiast kremówki zwiększcie ilość żelatyny o 1 łyżeczkę lub 1 listek
Żelatynę w proszku namaczamy w niewielkiej ilości wody (tylko do przykrycia żelatyny), żelatynę w listkach namaczamy w zimnej wodzie, odstawiamy na 10 minut.

Pure z banana, marakui, mango, śmietankę kokosową, cukier i sok z cytryny umieszczamy w garnuszku, łączymy i podgrzewamy do momentu rozpuszczenia się cukru. Zdejmujemy z ognia i dodajemy od razu żelatynę (listki należy wcześniej odcisnąć), mieszamy do momentu rozpuszczenia się żelatyny. Odstawiamy do ostudzenia, ale nie dopuścić do stężenia.

W misie miksera umieścić śmietanę kremówkę lub śmietankę kokosową i ubijamy. Śmietana do musu powinna być ubita na 3/4 czyli ubita ale nie na gęsto jak do ozdób. Dlatego do musów używam śmietany 30% ona nie ubija się na tak sztywno jak 36%.
Ubitą śmietanę dodajemy partiami do naszego ostudzonego musu i delikatnie mieszamy do uzyskania jednolitej konsystencji.

Składanie deseru.

Bierzemy formy silikonowe (średnica 8 cm) do 3/4 wysokości wlewamy mus z owoców tropikalnych, na środek wkładamy zamrożoną żelkę z marakui (pamiętajcie o dobrym włożeniu żelki - deser jest teraz do góry nogami😊), nakładamy kolejną łyżkę musu, wyrównujemy i na środek kładziemy, lekko dociskając krążki biszkoptu jaśminowego.

Tak przygotowany deser wkładamy do lodówki do zgęstnienia a następnie przekładamy do zamrażalnika i pozostawiamy na kilka godzin a najlepiej całą noc.
UWAGA! Deser musowy można przechowywać w zamrażalniku nawet 7 dni jest to zatem bardzo dobre rozwiązanie na zostawienie nieco na później!



Lustrzana polewa:

...niesamowicie mi imponuje, swoją dostojnością i pięknością...
Ważne przy niej jest aby ciasto które było polewane było albo zmrożone albo mocno schłodzone, a także aby temperatura polewy była odpowiednia. Potrzeba tu nieco wprawnej ręki gdyż polewa rozlewana na mocno schłodzonym torcie szybko zastyga.
Lustrzaną polewę można wykonać wcześniej, na przykład dzień wcześniej, przykryć folią spożywczą tak aby dotykała polewy i wstawić do lodówki.
Następnego dnia ogrzewamy tylko do pożądanej temperatury i polewamy.
Lustrzana polewa najlepiej prezentuje się tego samego dnia co jest polana.

Składniki:
  • 175 g białej czekolady
  • 75 ml wody
  • 150 g cukru
  • 100 g mleka skondensowanego słodzonego
  • 10 g żelatyny w proszku
  • barwnik spożywczy (u mnie zielony, lepiej spisuje się w żelu)
Żelatynę zalać niewielką ilością wody, tylko do przykrycia, odstawić do napęcznienia na 10 minut.

W garnuszku umieścić cukier wraz z wodą i przygotować syrop - podgrzać do rozpuszczenia się cukru, dodać mleko skondensowane, wymieszać i podgrzać. Zdjąć z palnika i od razu dodać białą czekoladę oraz żelatynę. Mieszać do rozpuszczenia się czekolady i żelatyny, dodać barwnik i zmiksować blenderem. Następnie przetrzeć przez sito. Odstawić do przestudzenia do 32-35*C.
Tak przygotowaną polewą polewać deser prosto wyjęty z zamrażalnika i foremek.
Dowolnie ozdobić i odstawić do zastygnięcia.

Pamiętajcie, że deser był mocno zmrożony, zatem potrzeba im około 20 minut w temperaturze pokojowej aby mogły być dobre do jedzenia, można też wstawić do lodówki i tam się rozmrożą jeśli nie podajemy ich od razu.


SMACZNEGO!













* śmietankę kokosową otrzymujemy z mleczka kokosowego w puszce, ja używam tego ze zdjęcia obok. Zamkniętą puszkę wkładamy na przynajmniej 12h do lodówki (ja zawsze mam 2 szt. w lodówce)



poniedziałek, 22 maja 2017

Czekoladowe ciasto musowe - potrójnie czekoladowe (bezglutenowe)



Któż nie lubi czekolady....
Nie znam nikogo takiego 😊
Na blogu mamy już podwójnie czekoladowe ciasto, czas więc na jeszcze większą dawkę czekolady.
Początkowo myślałam, że będzie to typowe ciasto dla największych wielbicieli czekolady - toć w jednym cieście jest ponad 500 g czekolady! 
Ale nie, ciasto jest idealne i te musowe warstwy są wprost powalające.
Dodatkowo stwierdziliśmy, że trzeciego dnia jest jeszcze lepsze!
Każdy rano chętnie sięgał po kawałek do porannej kawy lub herbaty.
I naprawdę mały kawałeczek wystarczy na wiele godzin, jest zatem ekonomiczne, a dodatkowo jest bezglutenowe.

Robiąc z połowy porcji wyjdzie Wam tortownica 18 cm i wierzcie mi na 4 osoby wystarczyła nam na 3 dni delektowania się tym przepysznym musowo-czekoladowym smakiem!

Nie powstydzi się go nikt na stole!


Składniki na formę 23-24 cm:

Składniki na ciasto czekoladowe:
  • 85 g masła
  • 200 g gorzkiej czekolady
  • 3/4 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
  • 1,5 łyżeczki ekstraktu waniliowego
  • 4 jajka (białka oddzielnie od żółtek)
  • 1/3 szklanki brązowego cukru nierafinowanego
Dno tortownicy wysmarować masłem i całość wyłożyć papierem do pieczenia, odstawić.

Piekarnik rozgrzać do temperatury 160*C (termoobieg).

W niewielkim garnuszku umieścić masło, czekoladę oraz kawę i rozpuścić do uzyskania błyszczącej masy, zestawić z ognia i przestudzić a następnie dodać żółtka i wymieszać dokładnie rózgą. Masę przełożyć do większej miski - będziemy dodawać ubite białka, odstawić.

W drugiej misce białka ubić na sztywną pianę, następnie dodawać cukier, łyżka po łyżce, miksując po każdym dodaniu kilkanaście sekund.

1/3 ubitych białek dodać do naszej czekoladowej masy, wmieszać delikatnie, dodać pozostałe białka i ponownie bardzo delikatnie ale dokładnie wmieszać w masę, tak aby piana nie opadła - to dzięki niej nasze ciasto urośnie.

Ciasto przelać do przygotowanej wcześniej tortownicy, wyrównać i wstawić do piekarnika. Piec około 20 minut, po tym czasie wyjąć z piekarnika i odstawić do wystudzenia. Ciasto powinno nieco opaść podczas studzenia.


Składniki na mus z gorzkiej czekolady:
  • 200 g gorzkiej czekolady
  • 1,5 szklanki śmietany kremówki 30%
Czekoladę połamać na małe kawałki i włożyć do miseczki.
0,5 szklanki śmietany zagotować i zalać nią czekoladę, odstawić na 2 minuty a następnie dokładnie wymieszać do całkowitego rozpuszczenia czekolady i połączenia ze śmietaną, odstawić do ostudzenia do temperatury pokojowej.

Pozostałą śmietanę ubić na sztywną pianę. 1/3 śmietany dodać do masy czekoladowej, dokładnie ale delikatnie wymieszać, dodać pozostałą śmietanę i ponownie dokładnie ale bardzo delikatnie wymieszać. Przełożyć na wystudzony spód z ciasta czekoladowego, wyrównać i wstawić do lodówki.


Składniki na mus z białej czekolady:
  • 200 g białej czekolady
  • 1,5 szklanki śmietany kremówki 30%
  • 1 łyżeczka żelatyny w proszku
Żelatynę wsypać do małej miseczki, zalać wodą tylko do jej przykrycia, odstawić na 10 minut do napęcznienia.
Czekoladę połamać na małe kawałki i włożyć do miseczki.
0,5 szklanki śmietany zagotować i zalać nią czekoladę, dodać żelatynę, odstawić na 2 minuty a następnie dokładnie wymieszać do całkowitego rozpuszczenia czekolady i żelatyny oraz do połączenia ze śmietaną, odstawić do ostudzenia do temperatury pokojowej.

Pozostałą śmietanę ubić na sztywną pianę. 1/3 śmietany dodać do masy czekoladowej, dokładnie ale delikatnie wymieszać, dodać pozostałą śmietanę i ponownie dokładnie ale bardzo delikatnie wymieszać. Przełożyć do tortownicy, wyrównać i wstawić do lodówki.

Całość porządnie schłodzić najlepiej przez całą noc.
Przed podaniem zdjąć tortownicę, przełożyć na paterę, wierzch ozdobić startą czekoladą.

Smacznego!







sobota, 20 maja 2017

Cytrynowe makaroniki



No cóż miałam zrobić z kolejnymi białkami, zwłaszcza że zbliżała się mocno urodzinowo-imieninowa impreza u mojej mamy...
No przecież że makaroniki, do tego z moim ulubionym lemon curd.
Wyszły cudne i oczywiście smaczne, jak nie wiem co....

Słodycz makaronika połączona z lekko kwaskowatym lemon curdem....
Ech nie będę Was denerwować :)
Sami musicie skosztować :)



Składniki na 30-40 makaroników:
  • 200 g białek w temperaturze pokojowej
  • 200 g drobnego cukru
  • 280 g płatków migdałowych
  • 300 g cukru pudru
  • 20 g mąki ziemniaczanej
  • żółty barwnik spożywczy

W pierwszej kolejności szykujemy sobie składniki - odmierzamy potrzebne ilości oraz blachy, będą nam potrzebne 3-4 blachy z wyposażenia piekarnika. Do pieczenia makaroników najlepiej użyć mat, które mają wyrysowane średnice makaroników. Na rynku dostępne są maty silikonowe na których od razu pieczemy, ale taka mata jest dość droga, a jak napisałam powyżej potrzebujemy 3-4 blachy zatem i 3-4 maty... Ja zakupiłam po szkoleniu matę, która podkłada się pod papier do pieczenia tylko na czas wyciskania makaroników, potem się ją wyjmuje, podkłada pod kolejny papier itd. Bardzo wygodne.

Szykujemy także rękaw cukierniczy z dużą okrągłą końcówką (rozm 8 lub 10).

Płatki migdałowe mielimy na mąkę (w malakserze lub Thermomix 12s/obr.8) uważając aby z migdałów nie zrobić masła, przesypujemy do miski, dodajemy cukier puder, delikatnie mieszamy i przesiewamy do drugiej miski. Jeśli migdały nie były dobrze zmielone (zostało więcej niż 1 łyżeczka grubszych ziaren) należy jeszcze raz zmielić i przesiać i tak do momentu aż prawie całe migdały mamy przesiane. Pozostałą odrobinę - 1 łyżeczkę możemy sobie darować.

Do przesianych składników przesiać mąkę ziemniaczaną, nie mieszać, odstawić. 

Zaczynamy ubijać białka. Białka ubijamy od razu z cukrem - całym lub dodajemy w 3 partiach z czego pierwsza od razu. Prędkość miksera musi być średnia i stała przez cały czas szykowania makaroników. Białka ubijamy na sztywną i błyszczącą pianę, pod koniec ubijania dodajemy barwnik (najlepiej w proszku bo nie rozrzedzi piany, ale ja używam barwnika w żelu Wiltona i jest ok) i miksujemy jeszcze przez chwilkę do dokładnego wmiksowania barwnika. Należy pamiętać że barwnik podczas pieczenia w bezach i makaronikach blednie, zatem powinniśmy dodać odpowiednią ilość do swoich oczekiwań. Uwaga jeśli chcecie zrobić więcej niż 1 kolor to są 2 możliwości - początkowe składniki dzielicie na tyle części ile ma być kolorów

Kończymy miksowanie białek, mieszamy sypkie składniki (nie za długo) i dodajemy do ubitej piany, mieszamy silikonową patką do dokładnego połączenia, ale pamiętacie tylko do konsystencje lekko opadającej z patki.
Przekładamy powstałe ciasto do przygotowanego wcześniej rękawa cukierniczego i zaczynamy wyciskać makaroniki.
Ważna rzecz przy wyciskaniu - rękaw trzymamy prostopadle do maty, wyciskamy odpowiednią ilość ciasta (do żądanej średnicy), przestajemy naciskać na rękaw i zakręcając końcówkę przechodzimy do kolejnego makaronika - ważne - nie ciągniemy do góry aby nie robić stożka.

Tak przygotowaną blachę makaroników stukamy o blat dwa razy (pionowo, aby makaroniki nie straciły kształtu) aby pozbyć się pęcherzyków powietrza i odstawiamy do ich wyschnięcia, w zależności od temperatury i wilgotności powietrza zajmuje to 30-60 minut. Makaronik jest gotowy do pieczenia jeśli ma wysuszony wierzch tak, że dotknięty palcem nie pozostawia śladów:)

W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 150*C (termoobieg).
Ważne aby blachy piec pojedynczo, aby makaroniki dobrze się wysuszyły.
Wkładamy blachę do piekarnika i pieczemy/suszymy przez 12-15 minut otwierając na moment dwukrotnie aby wypuścić z niego parę. Tak naprawdę to musicie wyczuć swój piekarnik i to w jakiej temperaturze i jak długo suszyć makaroniki.
Po upieczeniu wyjmujemy z piekarnika i studzimy na blasze a następnie zdejmujemy i przekładamy kremem (za pomocą rękawa i tylki). 
Makaroniki przełożone kremem są najlepsze kolejnego dnia gdy złapią nieco wilgoci od kremu.
I co rewelacyjne - makaroniki można mrozić przez miesiąc i ponoć takie są jeszcze lepsze....

Krem do makaroników najlepiej przygotować dzień wcześniej przed przekładaniem - musi się dobrze schłodzić.


Lemon curd:
  • 2 duże jajka
  • 2 żółtka
  • 160g drobnego cukru
  • 80g masła
  • otarta skórka oraz sok wyciśnięty z 2 cytryn 
  • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej

W garnuszku roztrzepać (najlepiej rózgą do ubijania) jajka, żółtka i cukier do połączenia. Postawić na kuchence i na małej mocy palnika podgrzewać cały czas mieszając. Dodać masło, skórkę i sok z cytryny, cały czas gotując. Mieszać do zagotowania i do momentu aż krem zgęstnieje i będzie  miał gładką konsystencję. Pod koniec gotowania dodać mąkę ziemniaczaną rozrobioną wcześniej w odrobinie wody, gotować jeszcze przez chwilę, cały czas mieszając.
Zdjąć z palnika i jeszcze ciepły przecedzić przez sitko do słoiczka. Zamknąć, ochłodzić i schłodzić w lodówce.

Gotowe makaroniki przekładać lemon curdem. Makaroniki najlepsze są kolejnego dnia po przełożeniu.
W międzyczasie przechowywać w lodówce.

Smacznego!




piątek, 19 maja 2017

Czekoladowe petit choux



To była część mojego szkolenia z tortów musowych.
Petit choux zwane także pate choux to nic innego jak znane nam ciasto parzone, z którego robimy ptysie, eklerki, gniazdka czy karpatkę.
Ciasto parzone można wykorzystać na słodko i na wytrawnie (btw muszę coś wytrawnego z nich zrobić).

To zachwyciło mnie przede wszystkim tym, że samo ciasto było czekoladowe (no może kakaowe) - nigdy wcześniej na to nie wpadłam, aby dodać do ciasta kakao i otrzymać kakaową wersję 😀
Dodatkowo pate choux mają na wierzchu kruszonkę, która jest w połączeniu z "ptysiem" (tak sobie spolszczę tą francuską nazwę) wyśmienita i dodaje jej dodatkowego smaku, no jej dodatek jest wprost wspaniały. Kruszonka jest także kakaowa.
Uzupełnieniem całości jest krem budyniowy czekoladowy z.... dodatkiem rumu....
Oj całość jest przepyszna!

Naprawdę warto przygotować, koniecznie z kruszonką bo całość jest rewelacyjna!
Nie robimy ich zbyt dużych takie na raz albo półtora.

Zróbcie je koniecznie!



W pierwszej kolejności szykujemy ciasto na kruszonkę, gdyż musi schłodzić się porządnie w lodówce.

Składniki na ciasto kruche:
  • 125 g brązowego cukru nierafinowanego (demerara) o dużych kryształach
  • 100 g masła
  • 90 g mąki
  • 22 g kakao
  • 2 g soli
Składniki na ciasto wyrobić malakserem lub ręcznie.
Od razu rozwałkować pomiędzy dwoma papierami do pieczenia na grubość około 2-3 mm.
Zdjąć jeden papier i z powrotem przykryć ciasto oraz wstawić do lodówki do schłodzenia na około 1h, można też wstawić do zamrażalnika, im ciasto lepiej schłodzone tym lepiej.


Składniki na czekoladowe ciasto parzone:
  • 125 g masła
  • 250 g mleka (można także użyć roślinnego lub po prostu wody)
  • 5 g cukru
  • 3 g soli
  • 100 g mąki pszennej
  • 30 g kakao
  • 250 g jajek (około 4 sztuk)
W garnuszku umieścić mleko, masło, cukier i sól, gotować do rozpuszczenia masła. Zdjąć z ognia i dodać mąkę i kakao, wymieszać i ponownie wstawić na ogień. Gotować na małym ogniu do momentu aż ciasto będzie błyszczące i będzie ładnie odchodziło od ścianek garnka.
Odstawić do ostudzenia. Po ostudzeniu wkręcić jajka.

Piekarnik rozgrzać do temperatury 180*C (termoobieg).

Ciasto przełożyć do rękawa cukierniczego z okrągłą końcówką i wyciskać kulki na blachę wyłożoną papierem do pieczenia (trzymając tylkę i worek prostopadle do blachy).

Z lodówki wyjąć kruche ciasto i wykrawać z niego kółka średnicy podobnej do wielkości kulek z ciasta parznego, kłaść na wierzch ptysia. Wstawić do rozgrzanego piekarnika i piec 15-20 minut. Dobrze upieczony ptyś powinien dawać głuchy odgłos postukany od spodu.

Wyjmujemy i studzimy.

Czekoladowy krem budyniowy (creme patissiere) z rumem:
  • 400 g mleka
  • 100 g śmietany kremówki 36%
  • 100 g cukru
  • 2 żółtka
  • 30 g skrobi kukurydzianej
  • szczypta soli
  • 140 g gorzkiej czekolady
  • 100 g rumu 

100 g mleka połączyć ze skrobią, żółtkami i solą, odstawić.
Pozostałe mleko zagotować ze śmietaną i cukrem, przelać do naszej wcześniejszej mieszanki, przelać z powrotem do garnka i mieszając rózgą gotować do zagęszczenia. 
Zestawić z ognia, od razu dodać czekoladę i rum, mieszać do momentu rozpuszczenia i dokładnego połączenia.
Odstawić do ostudzenia.

Po wystudzeniu kremem nadziewać nasze ptysie (niewielką tylką, od spodu) uważamy żeby kremu nie nakładać zbyt dużo.

Można ozdobić bitą śmietaną i czekoladowymi ozdobami.



Smacznego!






czwartek, 11 maja 2017

Makaroniki francuskie kakaowe



Kakaowe makaroniki powstały przy okazji kolorowych.
Jak to napisałam mojej znajomej to stwierdziła że wariatka ze mnie "...przy okazji..."
Hmmm coś w tym jest, więc nie zaprzeczałam :)

A tak naprawdę to zrobiłam je celowo, z połowy porcji jedne i drugie aby było jakieś urozmaicenie, bo może ktoś nie miałby ochoty na tylko różowe :)

Ta wersja jest z ganache z czekolady gorzkiej zatem makaroniki są mocno czekoladowe....
Mają swój urok...

Oczywiście można je przekładać dowolnymi kremami (na końcu przepisu) i będą z każdym wyglądać i smakować idealnie!



Składniki na 30-40 makaroników:
  • 200 g białek w temperaturze pokojowej
  • 200 g drobnego cukru
  • 250 g płatków migdałowych
  • 300 g cukru pudru
  • 20 g mąki ziemniaczanej
  • 30 g kakao

W pierwszej kolejności szykujemy sobie składniki - odmierzamy potrzebne ilości oraz blachy, będą nam potrzebne 3-4 blachy z wyposażenia piekarnika. Do pieczenia makaroników najlepiej użyć mat, które mają wyrysowane średnice makaroników. Na rynku dostępne są maty silikonowe na których od razu pieczemy, ale taka mata jest dość droga, a jak napisałam powyżej potrzebujemy 3-4 blachy zatem i 3-4 maty... Ja zakupiłam po szkoleniu matę, która podkłada się pod papier do pieczenia tylko na czas wyciskania makaroników, potem się ją wyjmuje, podkłada pod kolejny papier itd. Bardzo wygodne.


Szykujemy także rękaw cukierniczy z dużą okrągłą końcówką (rozm 8 lub 10).


Płatki migdałowe mielimy na mąkę (w malakserze lub Thermomix 12s/obr.8) uważając aby z migdałów nie zrobić masła, przesypujemy do miski, dodajemy cukier puder, delikatnie mieszamy i przesiewamy do drugiej miski. Jeśli migdały nie były dobrze zmielone (zostało więcej niż 1 łyżeczka grubszych ziaren) należy jeszcze raz zmielić i przesiać i tak do momentu aż prawie całe migdały mamy przesiane. Pozostałą odrobinę - 1 łyżeczkę możemy sobie darować.

Do przesianych składników przesiać mąkę ziemniaczaną i kakao, nie mieszać, odstawić. 

Zaczynamy ubijać białka. Białka ubijamy od razu z cukrem - całym lub dodajemy w 3 partiach z czego pierwsza od razu. Prędkość miksera musi być średnia i stała przez cały czas szykowania makaroników. Białka ubijamy na sztywną i błyszczącą pianę, pod koniec ubijania dodajemy barwnik (najlepiej w proszku bo nie rozrzedzi piany, ale ja używam barwnika w żelu Wiltona i jest ok) i miksujemy jeszcze przez chwilkę do dokładnego wmiksowania barwnika. Należy pamiętać że barwnik podczas pieczenia w bezach i makaronikach blednie, zatem powinniśmy dodać odpowiednią ilość do swoich oczekiwań. Uwaga jeśli chcecie zrobić więcej niż 1 kolor to są 2 możliwości - początkowe składniki dzielicie na tyle części ile ma być kolorów

Kończymy miksowanie białek, mieszamy sypkie składniki (nie za długo) i dodajemy do ubitej piany, mieszamy silikonową patką do dokładnego połączenia, ale pamiętacie tylko do konsystencje lekko opadającej z patki.
Przekładamy powstałe ciasto do przygotowanego wcześniej rękawa cukierniczego i zaczynamy wyciskać makaroniki.
Ważna rzecz przy wyciskaniu - rękaw trzymamy prostopadle do maty, wyciskamy odpowiednią ilość ciasta (do żądanej średnicy), przestajemy naciskać na rękaw i zakręcając końcówkę przechodzimy do kolejnego makaronika - ważne - nie ciągniemy do góry aby nie robić stożka.

Tak przygotowaną blachę makaroników stukamy o blat dwa razy (pionowo, aby makaroniki nie straciły kształtu) aby pozbyć się pęcherzyków powietrza i odstawiamy do ich wyschnięcia, w zależności od temperatury i wilgotności powietrza zajmuje to 30-60 minut. Makaronik jest gotowy do pieczenia jeśli ma wysuszony wierzch tak, że dotknięty palcem nie pozostawia śladów:)

W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 150*C (termoobieg).
Ważne aby blachy piec pojedynczo, aby makaroniki dobrze się wysuszyły.
Wkładamy blachę do piekarnika i pieczemy/suszymy przez 12-15 minut otwierając na moment dwukrotnie aby wypuścić z niego parę. Tak naprawdę to musicie wyczuć swój piekarnik i to w jakiej temperaturze i jak długo suszyć makaroniki.
Po upieczeniu wyjmujemy z piekarnika i studzimy na blasze a następnie zdejmujemy i przekładamy kremem (za pomocą rękawa i tylki). 
Makaroniki przełożone kremem są najlepsze kolejnego dnia gdy złapią nieco wilgoci od kremu.
I co rewelacyjne - makaroniki można mrozić przez miesiąc i ponoć takie są jeszcze lepsze....

Kremy do makaroników najlepiej przygotować dzień wcześniej przed przekładaniem - muszą się dobrze schłodzić.

Ganache z białej czekolady i limonki:
  • 150 g śmietany 36%
  • 150 g białej czekolady
  • sok z 1 limonki
  • pieprz japoński sansho lub 1 czubata łyżeczka matcha
Podgrzewamy śmietankę, jeśli używamy matcha dodajemy ją w tej chwili, dobrze rozprowadzamy lub chwilkę blendujemy aby nie było grudek.
Do miseczki wkładamy połamaną czekoladę i zalewamy ciepłą śmietanką, odstawiamy na 2 minuty. Po tym czasie mieszamy łyżką do całkowitego rozpuszczenia czekolady, dodajemy sok z limonki i pieprz jeśli używamy, mieszamy. Chłodzimy w lodówce przez klika godzin/noc.
Po ostudzeniu ganache przekładamy do misy miksera i ubijamy. Krem jest gotowy do przekładania nim makaroników.

Ganache malinowo-czekoladowy:
  • 50 g śmietany 36%
  • 150 g puree malinowego
  • 120 g gorzkiej czekolady (lub pół na pół z mleczną, lub tylko mlecznej)
  • 30 g masła
Jeśli nie mamy puree z malin, lub chcemy zrobić zwykły ganache to puree zastępujemy w tej samej ilości śmietanką 36%.

Śmietanę i puree podgrzewamy, zalewamy nią połamaną czekoladę, odstawiamy na 2 minuty a następnie mieszamy do dokładnego rozpuszczenia czekoldy i połączenia masy. Dodajemy masło, mieszamy dokładnie, chłodzimy przez kilka godzin/noc w lodówce.

Ganache z malinowym puree bez ubijania przekładamy do rękawa i wyciskamy, ganache bez puree ubijamy po schlodzeniu i dopiero jest gotowe do przekładania.

Krem cytrynowy:
  • 150 g soku z cytryny (3-4 cytryny)
  • 112 g cukru
  • 4 żółtka
  • 18 g mąki ziemniaczanej
  • 112,5 g zamrożonego lub baaardzo zimnego masła
W garnku z grubym dnem zagrzać sok z cytryny.
W międzyczasie w misce wymieszać rózgą żółtka z cukrem (tylko wymieszać,nie ucierać), dodać mąkę ziemniaczaną, przemieszać. 
Podgrzany sok z cytryny przelać do miski z naszą żółtkową mieszanką, wymieszać i przelać z powrotem do garnka. Gotować przez około 5 minut cały czas mieszając - może się szybko i łatwo przypalić. 
Zdjąć z palnika, dodać zamrożone masło i zmiksować blenderem. 
Schłodzić przez kilka godzin/noc i można nim przekładać makaroniki.


Krem z marakui:
  • 150 g puree z marakui
  • 112 g cukru
  • 4 żółtka
  • 18 g mąki ziemniaczanej
  • 112,5 g zamrożonego lub baaardzo zimnego masła
W garnku z grubym dnem zagrzać puree z marakui.

W międzyczasie w misce wymieszać rózgą żółtka z cukrem (tylko wymieszać,nie ucierać), dodać mąkę ziemniaczaną, przemieszać. 
Podgrzane puree z marakui przelać do miski z naszą żółtkową mieszanką, wymieszać i przelać z powrotem do garnka. Gotować przez około 5 minut cały czas mieszając - może się szybko i łatwo przypalić. 
Zdjąć z palnika, dodać zamrożone masło i zmiksować blenderem. 
Schłodzić przez kilka godzin/noc i można nim przekładać makaroniki.

    Enjoy!





    Makaroniki francuskie



    Makaroniki - wydaje mi się, że to cel nie jednej osoby piekącej...
    Są piękne, urzekają kolorami i delikatnością, a dodatkowo są przepyszne...

    Są to ciasteczka bezowo-migdałowe (ale uwaga można je zrobić także z innych orzechów i na pewno nie omieszkam spróbować) przełożone różnego rodzaju kremem.
    Tak naprawdę to właśnie krem powoduje podkręcenie ich smaku.

    Moja pierwsza przygoda z makaronikami była jakieś.... hmmm chyba 3 lata temu... i niestety zakończyła się niepowodzeniem...
    od tamtej pory miałam z tyłu głowy powtórkę, ale jakoś się nie składało...

    Zatem jak usłyszałam zadowolone osoby ze szkolenia w Tortownia.pl nie omieszkałam od razu się zapisać.
    Szkolenie kameralne - 5 osób plus trener było naprawdę super i wyszłam zadowolona....
    Nie dość, że przygotowaliśmy makaroniki francuskie to dodatkowo zrobiliśmy do nich aż 4 różne smaki kremów - był ganache z białej czekolady z limonką, ganache czekoladowo-malinowy, krem cytrynowy oraz krem który od pierwszych chwil zawładną moim sercem i podniebieniem - krem z marakui💛, myślę że od tego dnia lemon curd czuje się mocno zagrożony, zwłaszcza że od razu zamówiłam 2 kg puree z marakui - oj będzie się działo, będzie.....

    No więc trzeba było poćwiczyć, przecież białek w domu mnóstwo :)

    Powstały tego wieczora te oto kolorowe makaroniki oraz kakaowe, do kompletu...
    Moja radość była wielka jak widziałam, że pięknie i wzorcowo rosną w piekarniku... Naprawdę dawno nie miałam takiej radości że coś mi wyszło 

    Bo wiedzieć musicie, że te piękności są bardzo trudne i kapryśne w przygotowaniu.
    Jak powiedział nasz Chef na szkoleniu - nie jeden mistrz cukiernictwa ma tu swoje słabe dni.
    Makaroniki są kapryśne na pogodę - nie lubią dni deszczowych czyli wilgotnych, nie znoszą przeciągów...
    ...ale zawsze wiadomo na co zrzucić niepowodzenie jak nie wyjdą 😉
    Ważne rady jeśli chodzi o makaroniki francuskie:
     - białka muszą być "odstane" czyli po wybiciu powinny postać w lodówce 2-3 dni
    - białka do szykowania powinny mieć temperaturę pokojową czyli powinny być wyjęte z lodówki przynajmniej 2h przed szykowaniem makaroników
    - konsystencja ciasta - ciasto nie może być ani za rzadkie ani za gęste, zatem musimy bardzo ostrożnie mieszać w końcowej fazie. Ciasto musi delikatnie spadać z łopatki 

    No dobra, koniec pisania, do działania!

    Składniki na 30-40 makaroników:
    • 200 g białek w temperaturze pokojowej
    • 200 g drobnego cukru
    • 280 g płatków migdałowych
    • 300 g cukru pudru
    • 20 g mąki ziemniaczanej
    • barwnik spożywczy

    W pierwszej kolejności szykujemy sobie składniki - odmierzamy potrzebne ilości oraz blachy, będą nam potrzebne 3-4 blachy z wyposażenia piekarnika. Do pieczenia makaroników najlepiej użyć mat, które mają wyrysowane średnice makaroników. Na rynku dostępne są maty silikonowe na których od razu pieczemy, ale taka mata jest dość droga, a jak napisałam powyżej potrzebujemy 3-4 blachy zatem i 3-4 maty... Ja zakupiłam po szkoleniu matę, która podkłada się pod papier do pieczenia tylko na czas wyciskania makaroników, potem się ją wyjmuje, podkłada pod kolejny papier itd. Bardzo wygodne.

    Szykujemy także rękaw cukierniczy z dużą okrągłą końcówką (rozm 8 lub 10).


    Płatki migdałowe mielimy na mąkę (w malakserze lub Thermomix 12s/obr.8) uważając aby z migdałów nie zrobić masła, przesypujemy do miski, dodajemy cukier puder, delikatnie mieszamy i przesiewamy do drugiej miski. Jeśli migdały nie były dobrze zmielone (zostało więcej niż 1 łyżeczka grubszych ziaren) należy jeszcze raz zmielić i przesiać i tak do momentu aż prawie całe migdały mamy przesiane. Pozostałą odrobinę - 1 łyżeczkę możemy sobie darować.

    Do przesianych składników przesiać mąkę ziemniaczaną, nie mieszać, odstawić. 

    Zaczynamy ubijać białka. Białka ubijamy od razu z cukrem - całym lub dodajemy w 3 partiach z czego pierwsza od razu. Prędkość miksera musi być średnia i stała przez cały czas szykowania makaroników. Białka ubijamy na sztywną i błyszczącą pianę, pod koniec ubijania dodajemy barwnik (najlepiej w proszku bo nie rozrzedzi piany, ale ja używam barwnika w żelu Wiltona i jest ok) i miksujemy jeszcze przez chwilkę do dokładnego wmiksowania barwnika. Należy pamiętać że barwnik podczas pieczenia w bezach i makaronikach blednie, zatem powinniśmy dodać odpowiednią ilość do swoich oczekiwań. Uwaga jeśli chcecie zrobić więcej niż 1 kolor to są 2 możliwości - początkowe składniki dzielicie na tyle części ile ma być kolorów

    Kończymy miksowanie białek, mieszamy sypkie składniki (nie za długo) i dodajemy do ubitej piany, mieszamy silikonową patką do dokładnego połączenia, ale pamiętacie tylko do konsystencje lekko opadającej z patki.
    Przekładamy powstałe ciasto do przygotowanego wcześniej rękawa cukierniczego i zaczynamy wyciskać makaroniki.
    Ważna rzecz przy wyciskaniu - rękaw trzymamy prostopadle do maty, wyciskamy odpowiednią ilość ciasta (do żądanej średnicy), przestajemy naciskać na rękaw i zakręcając końcówkę przechodzimy do kolejnego makaronika - ważne - nie ciągniemy do góry aby nie robić stożka.

    Tak przygotowaną blachę makaroników stukamy o blat dwa razy (pionowo, aby makaroniki nie straciły kształtu) aby pozbyć się pęcherzyków powietrza i odstawiamy do ich wyschnięcia, w zależności od temperatury i wilgotności powietrza zajmuje to 30-60 minut. Makaronik jest gotowy do pieczenia jeśli ma wysuszony wierzch tak, że dotknięty palcem nie pozostawia śladów:)

    W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 150*C (termoobieg).
    Ważne aby blachy piec pojedynczo, aby makaroniki dobrze się wysuszyły.
    Wkładamy blachę do piekarnika i pieczemy/suszymy przez 12-15 minut otwierając na moment dwukrotnie aby wypuścić z niego parę. Tak naprawdę to musicie wyczuć swój piekarnik i to w jakiej temperaturze i jak długo suszyć makaroniki.
    Po upieczeniu wyjmujemy z piekarnika i studzimy na blasze a następnie zdejmujemy i przekładamy kremem (za pomocą rękawa i tylki). 
    Makaroniki przełożone kremem są najlepsze kolejnego dnia gdy złapią nieco wilgoci od kremu.
    I co rewelacyjne - makaroniki można mrozić przez miesiąc i ponoć takie są jeszcze lepsze....

    Kremy do makaroników najlepiej przygotować dzień wcześniej przed przekładaniem - muszą się dobrze schłodzić.

    Ganache z białej czekolady i limonki:
    • 150 g śmietany 36%
    • 150 g białej czekolady
    • sok z 1 limonki
    • pieprz japoński sansho lub 1 czubata łyżeczka matcha
    Podgrzewamy śmietankę, jeśli używamy matcha dodajemy ją w tej chwili, dobrze rozprowadzamy lub chwilkę blendujemy aby nie było grudek.
    Do miseczki wkładamy połamaną czekoladę i zalewamy ciepłą śmietanką, odstawiamy na 2 minuty. Po tym czasie mieszamy łyżką do całkowitego rozpuszczenia czekolady, dodajemy sok z limonki i pieprz jeśli używamy, mieszamy. Chłodzimy w lodówce przez klika godzin/noc.
    Po ostudzeniu ganache przekładamy do misy miksera i ubijamy. Krem jest gotowy do przekładania nim makaroników.

    Ganache malinowo-czekoladowy:
    • 50 g śmietany 36%
    • 150 g puree malinowego
    • 120 g gorzkiej czekolady (lub pół na pół z mleczną, lub tylko mlecznej)
    • 30 g masła
    Jeśli nie mamy puree z malin, lub chcemy zrobić zwykły ganache to puree zastępujemy w tej samej ilości śmietanką 36%.

    Śmietanę i puree podgrzewamy, zalewamy nią połamaną czekoladę, odstawiamy na 2 minuty a następnie mieszamy do dokładnego rozpuszczenia czekoldy i połączenia masy. Dodajemy masło, mieszamy dokładnie, chłodzimy przez kilka godzin/noc w lodówce.

    Ganache z malinowym puree bez ubijania przekładamy do rękawa i wyciskamy, ganache bez puree ubijamy po schlodzeniu i dopiero jest gotowe do przekładania.

    Krem cytrynowy:
    • 150 g soku z cytryny (3-4 cytryny)
    • 112 g cukru
    • 4 żółtka
    • 18 g mąki ziemniaczanej
    • 112,5 g zamrożonego lub baaardzo zimnego masła
    W garnku z grubym dnem zagrzać sok z cytryny.
    W międzyczasie w misce wymieszać rózgą żółtka z cukrem (tylko wymieszać,nie ucierać), dodać mąkę ziemniaczaną, przemieszać. 
    Podgrzany sok z cytryny przelać do miski z naszą żółtkową mieszanką, wymieszać i przelać z powrotem do garnka. Gotować przez około 5 minut cały czas mieszając - może się szybko i łatwo przypalić. 
    Zdjąć z palnika, dodać zamrożone masło i zmiksować blenderem. 
    Schłodzić przez kilka godzin/noc i można nim przekładać makaroniki.


    Krem z marakui:
    • 150 g puree z marakui
    • 112 g cukru
    • 4 żółtka
    • 18 g mąki ziemniaczanej
    • 112,5 g zamrożonego lub baaardzo zimnego masła
    W garnku z grubym dnem zagrzać puree z marakui.

    W międzyczasie w misce wymieszać rózgą żółtka z cukrem (tylko wymieszać,nie ucierać), dodać mąkę ziemniaczaną, przemieszać. 
    Podgrzane puree z marakui przelać do miski z naszą żółtkową mieszanką, wymieszać i przelać z powrotem do garnka. Gotować przez około 5 minut cały czas mieszając - może się szybko i łatwo przypalić. 
    Zdjąć z palnika, dodać zamrożone masło i zmiksować blenderem. 
    Schłodzić przez kilka godzin/noc i można nim przekładać makaroniki.
      Enjoy!