poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Dżem brzoskwiniowo-morelowo-malinowy



Czasy kiedy dżem morelowy czy brzoskwiniowy były w mojej czołówce już daaaaawno minęły ;)
Obecnie mało jadam dżemów, a już na pewno jak jakiś wybierałam to nie był to ani brzoskwiniowy ani morelowy...
No cóż....
...ale w tym roku, wpadając w szał robienia dżemów pomyślałam że ten mógłby smakować całkiem bardzo dobrze :)
Tak też się stało, bardzo fajne połączenie,do tego dodatek wanilii...
ech... sięgniemy po niego kilkakrotnie :)


Składniki na 8 słoiczków:
  • 1,4 kg brzoskwiń (waga po wypestkowaniu)
  • 1 kg moreli (waga po wypestkowaniu)
  • 500 g malin
  • 120 ml wody
  • 300 - 400 g cukru
  • laska wanilii
  • skórka otarta z 1 cytryny
  • sok z 1 cytryny

Brzoskwinie i morele umyć. Brzoskwinie sparzyć wrzątkiem, pozostawiając je w nim przez najwyżej 1 minutę, wyjąć i opłukać zimną wodą. Zdjąć skórkę, przekroić na pół,usunąć pestkę, przekroić na ćwiartki a każdą ćwiartkę jeszcze na pół, wrzucić do garnka z grubym dnem. Morelki przekroić na ćwiartki, usunąć pestki, dorzucić do garnka. Do garnka dodać cukier, skórkę otartą z cytryny. Laskę wanilii przekroić delikatnie wzdłuż przecinając tylko 1 warstwę. Rozszerzyć i nożykiem zeskrobać ziarna wanilii, dodać je do garnka, pozostałą skórkę wanilii także wrzucić do garnka. 
Wszystko razem dokładnie wymieszać.
Garnek przykryć i odstawić na 12h.

Maliny wraz z wodą zagotować i gotować 5 minut, następnie przetrzeć przez sito do garnka z morelami i brzoskwiniami, pestki po malinach wyrzucić. Dodać sok z cytryny i wymieszać.

Smażyć do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Ja ponownie rozłożyłam tą czynność na 2 dni.

Gorący dżem przekładać do wysterylizowanych gorących słoiczków, zakręcać i pasteryzować w piekarniku --> w temp. 120*C przez 20 minut.


SMACZNEGO!

 


niedziela, 30 sierpnia 2015

Dżem morelowy z lawendą



...to był właśnie ten dżem, który spowodował to całe zamieszanie w naszej kuchni w tym tygodniu...
Miał być zwykły morelowy ale jakoś bardzo przypadł mi do gustu dodatek lawendy, więc czemu nie :)
A jak znalazłam ten to i znalazłam też dżem  brzoskwiniowo-morelowo-malinowy :) więc zabrałam się za kolejny, a potem jeszcze jeden i jeszcze jeden :)
...i jeszcze reszta antonówek i gruszek leży w garażu, dobrze że jeszcze kilka dni poleżą bo potrzebuję odpoczynku.

Ale chwila jeszcze o tym oto dżemie.
Dżem ma leciutki bardzo zapach lawendy. 
Uzyskujemy go poprzez zerwanie z łodyżek lawendy 3 kwiatostanów i zawinięcie ich w gazę, tak aby przy mieszaniu nie wypadły i drugiego dnia smażenia dodajemy aby dżem uzyskał jej zapach!
Niestety wyszło z nich tylko 3 słoiczki, a morelek już mało w sprzedaży.
Jest jeszcze jedna wersja która mnie zaciekawiła - z kardamonem....
Hmmm brzmi ciekawie, jak nie zrobię go w tym roku to w kolejnym na pewno wypróbuję.



Składniki na 3 słoiczki:
  • 1 kg moreli (waga po wypestkowaniu. UWAGA! nie wyrzucajcie pestek, na dole napiszę co z nimi zrobić ;))
  • 250 g cukru
  • 3 źdźbła lawendy (kwiatostany)
  • sok z 1 cytryny
Dżem ten, zresztą jak i większość robię metodą dwudniową.

Morele myjemy i osuszymy.
Przekrawamy na pół, usuwamy pestkę, kroimy na ćwiartki i wrzucamy do garnka/dużej patelni. Pestki wkładamy do miseczki.
Gotujemy/smażymy bez dodatku cukru przez 40 minut od zagotowania, wówczas ogień zmniejszamy. Dżem mieszamy co jakiś czas aby się nam nie przypalił. Po tym czasie garnek zestawiamy z ognia i odstawiamy do drugiego dnia.

Następnego dnia ponownie nastawiamy owoce, doprowadzamy do zagotowania, dodajemy cukier, sok z cytryny oraz lawendę zawiniętą w gazę, dokładnie mieszamy i gotujemy dalej. Ogień powinien być mały a my wciąż pilnujemy, aby dżem się nam nie przypalił.
Dżem smażymy, cały czas mieszając do uzyskania odpowiedniej konsystencji.

Gorący dżem przekładamy do gorących wysterylizowanych słoiczków.
Czyścimy ściereczką brzeg słoika, zakręcamy.
Dżem najlepiej zapasteryzować, wówczas lepiej przetrzyma do dni w których będziemy mieć na niego ochotę :)

Smacznego!

....i prawie bym zapomniała o tych pestkach!
Powstanie nowy post, ale dla tych co chętni i mają już po powyższym dżemie pestki podaje poniżej przepis na naleweczkę :)
Powinno Wam pozostać około 50 pestek. Wrzucamy je do litrowego słoja, dodajemy 2 przekrojone na pół morelki, 250 g cukru, 4 migdały. Wszystko zalewamy 0,5 litra wódki.
Słoik zakręcamy, potrząsając mieszamy wszystkie składniki, odstawiamy.
Potrząsamy co jakiś czas aby cukier się rozpuścił.
Po 2-3 miesiącach powinniśmy zlać nalewkę i będzie już gotowa do spożycia.









sobota, 29 sierpnia 2015

Dżem jabłkowo-jeżynowy



Tego dżemu nie było w planach w ogóle, generalnie to miałam kończyć już z dżemami na ten rok, ale całkiem przypadkiem wpadła mi w sklepy w ręce książka o przetworach i dopiero się zaczęło dziać w naszej kuchni....:)
Ten dżem a właściwie to konfitura jest początkiem tego co przez cały tydzień wyczyniałam :)
To połączenie jest wyśmienite!
No wprost nie mogłam się pokusie aby nie podjadać z garnka :)
...uuuups przeprasz, próbować ;)
Zachęcam Was serdecznie bo to bardzo przyjemne połączenie smaków, a myślę że jesienią czy zimą milo będzie otworzyć taki słoiczek do naleśników, ciasta czy po prostu świeżej bułeczki!

Ja zawsze pasteryzuje swoje przetwory z dwóch głównych powodów. słoiczki stoją u nas nawet całą zimę, zatem bezpieczniej jest je zapasteryzować, bo to daje większą gwarancję że się nam nie popsują. Dodaje też minimalne ilości cukru, a przy małych ilościach cukru produkty łatwiej się psują. Polecam zatem pasteryzacje a szczegóły jak ja to robię na dole strony :)


Składniki na około 5 słoiczków:

  • 1,5 kg jabłek antonówek
  • 0,5 kg jeżyn
  • 125 g cukru (lub w zależności od słodkości owoców i własnych upodobań)
Jabłka umyć i osuszyć.
Obrać ze skóry i pokroić na ósemki, usunąć gniazda nasienne, każdą ósemkę kroimy jeszcze na pół.
Antonówki są twardymi jabłkami zatem trochę czasu im zajmie zanim się rozpadną w garnku, kroimy je więc na mniejsze kawałki :).

Jeżyny wrzucamy na durszlak i opłukujemy zimną wodą.

Kawałki jabłek wrzucamy do garnka z grubym dnem, dodajemy jeżyny, mieszamy. Włączamy na mały ogień i smażymy do całkowitego rozgotowania się owoców (oj mi to zajęło dość dużo czasu, około 2h, ale moje kawałki jabłek były dość spore).
Mieszamy co chwila, musimy pilnować aby dżem się nam nie przypalił co niestety łatwo można uczynić :(

Pod koniec smażenia dodajemy cukier, mieszamy dokładnie i smażymy jeszcze przez 15 minut.

Po tym czasie dżem wkładamy do suchych i wyparzonych słoiczków, przecieramy brzegi słoika aby był czysty, zakręcamy i odwracamy do góry dnem lub pasteryzujemy.


Miłego!

Sterylizacja słoików:
Słoiki na przetwory sterylizuję metodą piekarnikową, jest ona szybka i dostępna pewnie w większości dla wszystkich :)
Umyć słoiki i nakrętki, odstawić do obcieknięcia, same słoiki wstawić do zimnego piekarnika, nastawić 120*C i od momentu zagrzania piekarnika "piec puste słoiki" przez 30-40 minut.
 
Nakrętki wytrzeć suchą i czystą ściereczką (ich nie pieczemy).
 
Gotowy dżem, jeszcze gorący, przekładać do gorących słoiczków (pamiętajcie o trzymaniu słoików przez ścierkę lub specjalnym trzymakiem), wytrzeć dokładnie brzegi słoiczka jeśli zabrudziły się przy nakładaniu, od razu zakręcać.

Pasteryzacja przetworów:
Także wykonuję metodą piekarnikową, bo jakoś wersja mojej mamy (gotowanie w garze) raczej odstraszała mnie od robienia przetworów. 
Po nałożeniu całego dżemu i zakręceniu słoiczków, wkładam gorące jeszcze słoiki do piekarnika rozgrzanego do 120*C, normalnie, nakrętkami do góry :)
Pełne słoiczki piekę/pateryzuję, przez 20 - 30 minut (pamiętajcie, że słoików typu weck nie można piec w wyższej temperaturze po gumki ulegną stopieniu). Po tym czasie wyłączam piekarnik i uchylam drzwiczki. Tak pozostawiam dżem do całkowitego wystudzenia.
Potem mogą powędrować już do spiżarki.
 


czwartek, 27 sierpnia 2015

Grillowany miecznik z risotto z pietruszką i pomidorami


Z miecznikiem spotkaliśmy się we Włoszech :)
Całe szczęście on był na talerzu więc miałam przewagę!
Jak ją raz spróbowałam to potem kilka razy powtarzałam :)
Jest to ryba bardzo często spotykana i serwowana na południu Włoch. Nawet pod naszymi oknami codziennie rano pływały takie oto statki które łowiły właśnie mieczniki. 
Bardziej jest to stek niż dzwonek, i bardziej konsystencja przypomina mięso. Idealnie smakuje z grilla lub usmażona z odrobiną przypraw.
Ryba baaardzo smakowała dzieciom, a fakt że nie posiada ości był dodatkowym atutem :)

Po powrocie do kraju znalazłam, w cenie powalającej, uhhhh nie mogłam uwierzyć wszak kilka miesięcy kupowałam ją "za grosze"...
...ale że nabrała mnie ochota to trudno.... kupiłam, steki były tak duże że starczyły nam na 2 dni.
Do steków przygotowałam risotto z natką pietruszki i pomidorami, które idealnie się tu wkomponowało.

Zachęcam do wykonania na niedzielny obiad.


Składniki dla 4 osób:
  • 4 steki z miecznika
  • 2 łyżki oliwy
  • 1 łyżka masła
  • 1 ząbek czosnku
  • skórka otarta z połowy cytryny
  • 0,5 pęczka natki pietruszki
  • sól, pieprz

Filety z miecznika umyć, osuszyć, posolić i popieprzyć z obu stron, odłożyć.
Masło połączyć z czosnkiem, skórką cytrynową oraz solą i pieprzem, wstaw do lodówki.

Zacząć od przygotowywania risotto, gdyż smażenie miecznika zajmie nam dosłownie chwilkę.

Risotto z pietruszką i pomidorami:
  • 250 g ryżu arborbio (lub innego do risotto)
  • 2 cebule szalotki
  • 80 g masła
  • 250 ml białego wina (wytrawne lub pół-wytrawne)
  • szczypta kurkumy
  • 750 ml wywaru warzywnego
  • gałka muszkatołowa
  • sól, pieprz
  • 80 g gran padano lub parmezanu
  • 2 małe lub 1 większy pomidor 

Cebulki obrać i drobno posiekać.
Połowę masła roztopić na głębszej patelni lub w większym garnku (ja robię to na dużej patelni do paelli), dodać posiekaną cebule, zeszklić, wsypać ryż i zamieszać, przesmażyć przez chwilę do momentu aż ryż się zeszkli (będzie przezroczysty), dodać wino, wymieszać. Gdy płyn odparuje dodać kurkumę, wymieszać.
Teraz należy zacząć dodawać po woli wywar warzywny, wywar dodajemy partiami, gotujemy cały czas mieszając, do momentu aż ryż pochłonie wywar, dodajemy kolejną partię wywaru, tak robimy do końca wywaru i momentu aż ryż będzie miękki (zajmuje to około 20 minut).
Jak ryż będzie miękki dodaj na do patelni drugą połowę masła, starty na cienkich oczkach ser, szczyptę gałki i  drobno (bardzo drobno) posiekaną natkę pietruszki. Wymieszaj. 

Pod koniec gotowania risotto zacznij smażyć mintaja. 
Długość jego smażenia zależny od grubości steków (nasze były dość grube, we Włoszech tną je na cieniutkie steki), ale zajmuje nie dłużej niż 5-8 minut (łącznie tzn. z obu stron).

Na patelni grillowej rozgrzej odrobinę oliwy (1 łyżka), połóż stek z miecznika smaż z każdej strony 2,5-4 minuty. Po odwróceniu z pierwszej strony połóż na mieczniku (usmażona już strona) przygotowane wcześniej masło czosnkowe. Jak masło się rozpuści polewaj rybę powstałym sosem.

Risotto przełożyć do naczynia w którym będziemy je podawać do miecznika.
Pomidory sparzyć wrzątkiem, zdjąć skórę i pokroić w drobną kostkę, ułożyć na górze risotto.

Podawać ciepłe.

SMACZNEGO!





niedziela, 23 sierpnia 2015

Babeczki bazyliowe



Już nie pierwszy raz obiło mi się o uszy, że ktoś je robił...
...więc z ciekawości a także z chęci przygotowania czegoś do mrożonej kawki postanowiłam zużyć pęczek bazylii stojący na oknie.

Babeczki wcale nie są wytrawne.
Należą do słodkich wersji a smak bazylii jest tu mocno wyczuwalny i całkiem dobrze pasujący.
Bardzo ciekawe połączenie smaków.


Składniki na 8 babeczek:

  • 120 ml mleka
  • 100 g masła
  • 70 g białej czekolady
  • 120 g mąki pszennej
  • 90 g cukru
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki sody oczyszczonej
  • szczypta soli
  • doniczka bazylii
  • 1 jajko

Piekarnik rozgrzać do 160*C.
Formę na muffiny wyłożyć papilotkami.

W niewielki rondelek wlać mleko, dodać masło i połamaną na cząski czekoladę. Podgrzać, cały czas mieszając, do momentu rozpuszczenia masła i czekolady i dokładnego ich połączenia. Zestawić z ognia i ostudzić.

Do większej miski przesiać mąkę, proszek do pieczenia, sodę oraz cukier i szczyptę soli. Odstawić.

W kielichu blendera umieścić listki z całej doniczki bazylii, dodać lekko ciepłą masę mleczną, zmiksować dokładnie. Dodać jajko i zmiksować przez moment do połączenia.

Z blendera przelać masę do miski z mąką. Mieszać dokładnie do połączenia i pozbycia się grudek.
Ciasto przelewać do wcześniej przygotowanych papilotek, pozostawiając 0,5 cm wolny od góry.
wstawić do piekarnika i piec 25 minut, do suchego patyczka.
Po upieczeniu wyjąć z piekarnika, po chwili przełożyć na kratkę i ostudzić.

Przygotować polewę jogurtową:
  • 60 g białej czekolady
  • 2 łyżki jogurtu naturalnego
Czekoladę rozpuścić (można w garnuszku lub mikrofali) dodać do niej 2 łyżki jogurtu i dokładnie wymieszać.
Polewać lekko ciepłe babeczki.
Udekorować listkami bazylii i posiekanymi orzeszkami pistacjowymi.


Smacznego!









czwartek, 20 sierpnia 2015

Chleb orkiszowy z żurawiną (na zakwasie)



...no sami przyznacie, że dawno nie było tu nowego chleba :)
No już od dłuższego czasu mnie nieco nosiło...
...ale zawsze coś, a głównie brak czasu, żeby ku czemuś nowemu się pokłonić.
Bo pieczenie chleba w tygodniu, jak do pracy trzeba iść to niezłe wyzwanie! Logistyka i timing muszą być dopracowane do najmniejszego szczegółu :)

Ale o samym chlebie....
Miał być z suszonymi pomidorami, a wyszedł z żurawiną :)
No nic ten z pomidorami jeszcze przed nami :)
Chleb z mąki orkiszowej, zarówno jasnej jak i razowej - bardzo zdrowy!
Ale jeśli nie macie maki orkiszowej spokojnie możecie zastąpić ją mąką pszenną w takich samych proporcjach.

Smak żurawiny idealnie tu pasuje i wkomponowuje się w całość.

Zachęcam do wykonania.


Składniki na 1 bochenek:
  • 280 ml letniej wody
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 łyżeczka cukru demerara
  • 200 g aktywnego zakwasu (dałam żytniego)
  • 300 g mąki orkiszowej jasnej
  • 200 g mąki orkiszowej razowej
  • 100 g suszonej żurawiny
  • opcjonalnie: 2-4 g suchych drożdży (w zależności jak mocny macie zakwas)

Ja chleb ten wyrabiałam w maszynie do chleba. Wrzucić wszystkie składniki do maszyny w kolejności podanej powyżej, żurawinę dorzucam na sam koniec mieszania, aby została tylko wmieszana w ciasto a nie uległa rozdrobnieniu.
Włączam program na wyrabianie i wyrastanie pieczywa, co trwa u mnie 1h i 15 minut.

Ciasto na chleb można też wyrobić bez takiej specjalnej maszyny, ale tylko przy użyciu własnych rąk lub miksera z końcówką haka: mąki wraz z cukrem i solą (i drożdżami jeśli używamy)mieszamy ze sobą oraz z zakwasem i żurawiną. Dodajemy po woli letnią wodę i wyrabiamy, ciasto będzie dość zbite. Po wyrobieniu zostawiamy w misie, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na 2h. 

Po wyrośnięciu, zarówno w maszynie jak i misce, ciasto wykładamy na stolnicę lekko oprószoną mąką i chwilę wyrabiamy. 
Ciasto przekładamy do formy (ja piekłam w garnku rzymskim 32x20 cm), wcześnie wysmarowanej tłuszczem i lekko obsypanej mąką.
Pamiętajcie że garnek rzymski wcześniej nalewy namoczyć przez co najmniej 30 minut.
Konsystencja chleba jest idealna do pieczenia w koszu, mój niestety jest za mały na to, ale następnym razem upiekę w nim i zrobię po prostu 2 mniejsze bochenki.

Chleb przykrywamy ścierką i odstawiamy na 2h do ponownego wyrośnięcia.

Jeśli chleb pieczemy w zwykłej formie lub z kosza to pieczemy go z parą. Jeśli nie mamy specjalnego do tego piekarnika,  to wystarczy na sam dół wstawić naczynie żaroodporne z wodą. Piekarnik rozgrzewamy do 250*C.
CHleb pieczemy w tej temperaturze 10 minut, następnie temperaturę obniżamy do 200*C i pieczemy kolejne 30 minut. Chleb przed włożeniem do piekarnika można posmarować z wierzchu oliwą. 

Jeśli chleb pieczemy w garnku rzymskim nie potrzebujemy już pary w piekarniku. Wstawiamy formę do zimnego piekarnika, nastawiamy go na 180*C i pieczemy 45-60 minut.

Właściwie upieczony chleb wyjęty z formy, po stuknięciu w spód powinien oddawać głuchy odgłos.

Chleb wyjąć na kratkę i ostudzić.

Smacznego!









środa, 19 sierpnia 2015

Wiśniówka



Wiśniówkę kiedyś robiłam co roku, z przepisu koleżanki Agi.
A było to tak, że na pewien wyjazd integracyjny Aga zabrała wytwór swojego taty i degustacja zaczęła się już na polu golfowym, to był początek naszej integracji, i jakby po niej celowanie w tą małą piłkę szło coraz lepiej...
Ja niestety poszkodowana, bo prowadziłam samochód i musiałam dowieść ten wesoły autobus do celu z pola golfowego i dopiero zaczęłam degustację!
Trunek zacny i tak mi posmakował, że przepis wzięłam i przez lata robiłam... 
Pamiętam jak nastawiałam wiśnie w wielkim słoju... i raz przyszła Natalka podczas tej produkcji i mówi "oooo mamusiu robisz nam kompocik?"
....no niestety nie.... :(
Potem na kilka już lat zarzuciłam szykowanie wiśniówki i w tym zachciało mi się zrobić znowu troszeczkę...
Będzie w sam raz na jesienne wieczory...
Niestety ten przepis nie jest tym od Agi, co bardzo mnie smuci ale mam nadzieję że będzie też dobra, a do Agi się uśmiechnę, pewnie ma recepturę taty i może jeszcze w tym sezonie coś nastawię :)

P.S. A wyjazd integracyjny był jednym z lepszych i bardziej udanych, właśnie wspomnienia wróciły i uśmiech pod nosem nie jeden....


Składniki na około 2l:
  • 1,5 kg wiśni
  • 1 kg cukru
  • 0,5 l spirytusu
  • 0,5 l wódki

Wiśnie umyć, osuszyć na durszlaku, wydrylować, zachować 1/10 pestek.
Wiśnie wrzucić do większego słoja, zasypać cukrem, przykryć i odstawić na 3 dni aby puściły sok.

Powstały sok zlać do garnka i zagotować, wyłączyć, zebrać pianę z góry i odstawić do wystudzenia. Po wystudzeniu dodać cały spirytus, wymieszać, przykryć i odstawić na 2 tygodnie.

Pozostałe wiśnie wrzucić z powrotem do słoja i zalać wódką, przykryć odstawić także na 2 tygodnie.

Po tym czasie odcedzić wódkę od wiśnie i przelać do soku ze spirytusem, wymieszać.
Rozlać do butelek i można degustować, choć....
...im dłużej stoi tym lepsza, choć....
Nie wiem czy tak długo postoi ;)


Miłego!

wtorek, 18 sierpnia 2015

Lody malinowe



Maliny to chyba jeden z tych sezonowych owoców, których najbardziej mi żal jak się kończą....
W mojej zamrażalce znajdą się też i dla nich miejsce aby móc się nimi cieszyć jak już świeżych nie będzie....

Oczywiście mrożone to nie to samo co świeże, ale....
W zeszłym roku zachłysnęliśmy się smakiem lodów truskawkowych i jakoś nie było weny na malinowe, ale w tym roku malinowe bardzo zasmakowały nam podczas naszego urlopu w kraju które króluje w lodach (między innymi, bo w jedzeniu to oni chyba w wielu kategoriach królują :))

Zatem wróciliśmy do domu i voila lody zrobione, ach jakie one są pyszne.....
Do lodów dodajemy same żółtka, a pamiętacie co zrobić z pozostałymi białkami?! No oczywiście, że bezy :) wybór dość spory... warto...

U nas podane z malinami, ale ze zwykłym musem malinowym, dopiero muszą być przepyszne....





Składniki na 1,5 l lodów:
  • 500 g malin
  • 85 g + 85 g drobnego cukru (w zależności od słodkości malin)
  • 4 żółtka
  • 300 ml śmietany kremówki (30% lub 36%)
  • 100 ml mleka 
  • 3 łyżki golden syropu lub  miodu

Maliny wraz z 85 g cukru (lub mniejszą ilością, w zależności od słodkości malin) dokładnie zmiksować na mus. Powstały mus przetrzeć przez sitko aby pozbyć się pestek, wstawić do lodówki.

W garnku zagotować śmietanę z mlekiem i golden syropem/miodem.
W tym czasie żółtka utrzeć wraz z pozostałym cukrem (85 g) na jasną, puszystą masę.
Gdy mleko wraz ze śmietaną się zagotuje, zdjąć z ognia. Całość wlać do utartych żółtek i dokładnie zmiksować, wlać z powrotem do garnka. Garnek postawić na ogniu, ogień zmniejszyć do średniego. Cały czas mieszać aż masa zgęstnieje, zajmuje to około 5 minut (do temp. 80*C). Mieszanki nie można doprowadzić do wrzenia bo wówczas nasze lody się zważą.

Po tym czasie wyłączyć ogień, do masy dodać mus malinowy, dokładnie wymieszać do dokładnego połączenia. Masę ostudzić i wstawić do lodówki na kilka godzin a najlepiej na całą noc.

Po tym czasie wlać masę do maszyny do lodów i postępować zgodnie z instrukcją. Moja maszyna kręci lody około 25 minut.
Po tym czasie lody przelać do pojemnika i wstawić na jeszcze kilka godzin do zamrażalnika.

Jeśli lody były w zamrażalniku dłużej niż 12h należy je przed podaniem wyjąc na około 15-20 minut.Lody własnej roboty nie mają konserwantów zatem bardziej zamarzają niż kupn.



Smacznego :)








niedziela, 16 sierpnia 2015

Makaron z kurkami, w sosie śmietanowym



W ramach dobrych kolacji w opcji z kurkami przegłosowano mnie i zażyczono sobie makaron z kurkami (ja głosowałam za risotto z kurkami), ale tym razem im odpuściłam...
do risotto jeszcze wrócę ;)
Szybkie i smakowite danie na bardzo głodne brzuszki.


Składniki dla 2 osób:
  • 180 g makaronu tagliatelle
  • 400 g kurek
  • 2 cebule szalotki
  • 2 ząbki czosnku
  • 4 łyżki śmietany 12% lub 18%
  • natka pietruszki
  • sól, pieprz
  • 2 łyżki oliwy
  • tarty parmezan
  • 3 pomidorki koktajlowe

Kurki oczyścić, większe pokroić na mniejsze kawałki.
Cebule i czosnek posiekać na drobną kosteczkę. Na patelni rozgrzać oliwę, dodać cebulę i czosnek, zeszklić. 
Dodać kurki i podsmażać przez kilka minut, aż kurki będą miękkie.
Następnie dodać śmietanę i dokładnie wymieszać, posolić, popieprzyć, dodac posiekaną natkę pietruszki.

W czasie szykowania sosu ugotować makaron al dente.

Makaron rozłożyć na talerze, polać sosem kurkowym, posypać parmezanem i obłożyć ćwiartkami pomidorków koktajlowych.

Od razu podawać i zjadać :)

Smacznego!





sobota, 15 sierpnia 2015

Lekkie ciasto z owocami



Tato zakupił nam 6 kg wiśni...
Produkcja dżemów zwykłych i z rumem trwała pełną parą, a wiśni nie ubywało....
Hmmmm pomyślałam że może jakieś szybkie ciasto przygotuje....
Naszła mnie ochota na fale dunaju, ale to nie byłoby szybkie....
pozostawiłam zatem tą wersję na kiedy indziej a zrobiłam szybkie i leciutkie ciasto z owocami, oczywiście z wiśniami :)

Ciasto w 3/4 zniknęło jeszcze lekko ciepłe i takie było rzeczywiście najlepsze! Choć i na drugi dzień także smakowało bardzo dobrze.

Ciasto można wykonać z rożnymi owocami - maliny, mix owoców leśnych, jagody.... mogą być zarówno świeże jak i mrożone.


Składniki na tortownicę średnicy 26cm:
  • 4 jajka (w temperaturze pokojowej)
  • 0,5 szklanki drobnego cukru
  • 110 ml oleju
  • 1,5 szklanki mąki pszennej
  • 0,75 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 450 g owoców świeżych lub mrożonych

Piekarnik rozgrzać do 170*C (termoobieg).

Białka oddzielić od żółtek.
Białka ubić na sztywną pianę, następnie po woli łyżka po łyżce dodawać cukier, potem dodawać pojedynczo żółtka, ubijając dokładnie po każdym dodanym, następnie cienką strużką wlać olej - cały czas ubijać.

Mąkę przesiać i wymieszać wraz z proszkiem do pieczenia.
Dodać do miski i delikatnie ale dokładnie wymieszać szpatułką.

Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia, wypuszczając je poza rant.
Boki tortownicy wysmarować masłem i oprószyć mąką.

Owoce jeśli mają pestki wydrylować.

Ciasto przelać do tortownicy, wyrównać. Równomiernie na wierzch rozłożyć owoce, lekko wcisnąć je w ciasto.
Ciasto wstawić do piekarnika.
Piec 45-60 minut do suchego patyczka (u mnie 45 minut wystarczyło).

Wystawić, ostudzić.
Na wierzch można porobić esy floresy z lukru lub w szybszej wersji obsypać cukrem pudrem.

Lukier - 2 łyżki cukru pudru umieścić w miseczce, dodać odrobinę gorącej wody do uzyskania odpowiedniej konsystencji (lukier nie może być ani za gęsty ani za rzadki :)). Od razu z lukru robić esy floresy na jeszcze lekko ciepłym cieście.


Smacznego!







piątek, 14 sierpnia 2015

Tarta z malinami (bez pieczenia)



W tak upalne dnia taka tarta to zbawienie dla osoby szykującej!
...czyli tarta bez pieczenia i podgrzewania atmosfery, i tak już gorącej, piekarnikiem...
...choć mimo, iż zbawienie dla jednych to wcale bez szkody dla konsumujących :)
Powiedziałabym wręcz, że to jedna z pyszniejszych tart jakie udało mi się zrobić!

Spód z ciasteczek oreo, na nim krem z mascarpone i mleczka skodensowanego, a na to mnóstwo owoców....
Wszystko razem smakuje wyśmienicie!

P.S.
Ja mimo wszystko byłam zgrzana jej przygotowywaniem, nie wiem zatem jakby się skończyło z wersją do pieczenia....



Składniki na spód:
  • 300 g ciasteczek oreo
  • 50 g miękkiego masła
  • 50 g gorzkiej czekolady
Ciasteczka wraz z czekoladą zmielić w malakserze, przesypać do miseczki, dodać miękkie masło i dokładnie wymieszać do uzyskania konsystencji mokrego piasku.

Do tortownicę o średnicy 25 cm, najlepiej z wyjmowanym dnem, przesypać masę ciasteczkową. Wylepić nią spód i boki, wyrównując łyżką lub najlepiej szklanką.
Wstawić do lodówki na czas szykowania kremu.

Składniki na krem:
  • 250 g schłodzonego mascarpone
  • 200 g mocno schłodzonego (przynajmniej przez 24h) mleczka skondensowanego słodzonego
Ponadto: 500 g świeżych malin i innych owoców jeśli używacie

Zarówno serek mascarpone jak i mleczko skondensowane muszą być bardzo dobrze schłodzone, od tego zależy sukces naszej tarty! 
Serek wraz z mleczkiem przełożyć do misy miksera. Miksować na wysokich obrotach (końcówką do ubijania) do czasu uzyskania gęstego kremu. Krem naprawdę jest gęsty.
Krem wyłożyć na schłodzony spód, wyrównać.
Na krem ułożyć owoce, lekko je wciskając. Wstawić do lodówki i schłodzić całość przynajmniej przez 2h.

Ciasto przechowywać w lodówce!


Smacznego!








czwartek, 13 sierpnia 2015

Omlet ze szpinakiem i kozim serkiem



Śniadaniowe wariacje z jajkiem...
Tym razem omlet, zwany odkrytym, gdyż farsz ma na wierzchu...
Smażony i lekko zapiekany pod grillem.

Bardzo smaczny i pożywny.
Podany z własnej roboty chlebkiem i koktajlem szpinakowym

...do tego taras... małżonek...
...cisza i spokój...
Idealnie...


Składniki dla 2 osób:
  • 4 jajka
  • 2 garście szpinaku
  • 100 g sera koziego (rolada, można zastąpić camembertem, choć smak będzie już inny)
  • 2 łyżki tartego parmezanu
  • sól, pieprz
  • 2 łyżki oliwy
  • 1 łyżka masła


Szpinak umyć i osuszyć.
Na patelni, na tej co będziemy przygotowywać całość, wlać 1 łyżkę oliwy, wrzucić szpinak i przesmaż przez chwilę, do momentu aż zwiędnie. Przełóż szpinak na talerz, osusz lekko ręcznikiem papierowym.
Ser kozi pokrój na małe kawałki

Piekarnik nastaw na 180*C, funkcja grill.

Jajka wbij do miski. Za pomocą rózgi lub widelca roztrzep dokładnie (nie solić ani nie pieprzyć). Na patelnię wlej 1 łyżkę oliwy, jak się rozgrzeje dodaj masło. Gdy się rozpuści i zrobi piana wlej jajka. Teraz za pomocą widelca mieszaj masę jajeczną dookoła patelni. Gdy jajka zetną się w 2/3 zdejmij patelnię z ognia. Rozłóż po całości szpinak, na nim poukładaj kawałeczki sera koziego, wszystko posyp tartym parmezanem.

Wstaw do piekarnika i zapiecz przez 10-15 minut, do momentu aż omlet się zezłoci.

Podawaj pokrojony w trójkąty.

Smacznego!





środa, 12 sierpnia 2015

Grillowane polędwiczki wieprzowe z suszonym pomidorem w boczku



Weekend gorący,baaaa bardzo gorący...
Mieliśmy w niedzielę zrobić wyjście na miasto ze znajomymi....
...ale tak gorąco, że zdecydowaliśmy się pozostać w domu, zrobić grilla, jakiś deserek pokazać im zdjęcia z naszych urlopowych wypadów....
Myślę, że na taki upał to był idealny pomysł, zdecydowanie lepszy niż męczenie się w gorącym mieście.

...a co by tu zaserwować?
Polędwiczka wieprzowa to jedno z moich bardziej ulubionych mięs na grilla... szybko się ją grilluje, wręcz trzeba pilnować aby nie siedziała za długo bo się wysuszy.
POstanowiłam ją nieco udziwnić i przygotować zawijaną roladkę z suszonym pomidorem i owinięta boczusiem, a wszystko w świetnej zalewie... myślę, że bez niej danie nie byłoby tak smaczne jakim się okazało!
Przepyszne... miękkie... soczyste....idealne...


Składniki dla 4 osób:
  • 1 duża polędwiczka wieprzowa
  • 8 plasterków boczku
  • 8 suszonych pomidorów z oleju
Zlewa:
  • 6 łyżek sosu sojowego ciemnego
  • 1 łyżka startego świeżego imbiru (ja utarłam około 2 cm korzenia)
  • 2 łyżki miodu
  • 2 łyżki oliwy

Wszystkie składniki zalewy umieścić w miseczce i dokładnie ze sobą wymieszać, do połączenia wszystkich składników. Odstawić.


Polędwicę umyć, osuszyć, usunąć błony. Pokroić na 8 kawałków.
Każdy kawałek rozbić, delikatnie,  nie mogą być za cienkie.
Na każdym kawałku ułożyć po 1 suszonym pomidorze z oleju.
Polędwicę zwijać, owijać w 1 plasterek boczku i spiąć wykałaczką.

Następnie każdą roladkę maczać z obu stron w przygotowanej wcześniej zalewie i odkładać do drugiej, większej, miski. Zrobić tak ze wszystkimi roladkami. Resztę zalewy wlać do miski z roladkami.
Przykryć folią i wstawić do lodówki na 2-3 godziny.

Roladki grillować na rozgrzanym grillu przez około 20 minut. Przewracać co jakiś czas i pilnować aby się nie spiekły.

Podawać z pieczywem, pieczonymi ziemniaczkami, ulubionym sosem, warzywami, ratatouille....




Smacznego!






wtorek, 11 sierpnia 2015

Niskosłodzony dżem wiśniowy.... z rumem



Nowa propozycja na dżem, jeden z naszych bardziej ulubionych, z wiśniami....
Może się jednak okazać, że jest to wersja tylko dla dorosłych...
Zatem dla dzieci lepiej przygotować wersję bez "wkładki" :)

Ta wersja przygotowania dżemu polega tak jak przy powidłach na gotowania a raczej smażeniu ich przez kilka dni (3 dni powinny wystarczyć), 2 razy dziennie (rano i wieczorem).

Podczas przygotowywania w ostatni już dzień i po dodaniu rumu nie omieszkałam spróbować co powstało i muszę przyznać, że smak zupełnie inny niż zeszłorocznego dżemu wiśniowego, bardziej smak smażonych wiśni, jest posmak rumu aczkolwiek tylko posmak, nie czuć go mocno.



Składniki:
  • 3 kg wiśni (waga po wydrylowaniu)
  • 500 g cukru demerara
  • 100 ml rumu (jasny lub ewentualnie ciemny)

Wiśnie myjemy i drylujemy.
Wrzucamy do garnka, w miarę szerokiego i z grubym dnem.
Zasypujemy cukrem, delikatnie mieszamy, przykrywamy przykrywką, zostawiamy na noc.
Następnego dnia rano włączamy, gotujemy do zagotowania, zmniejszamy ogień do średniego i gotujemy 10-15 minut, mieszamy przez ten czas aby się nie przypaliły. 
Czynność z gotowaniem powtarzamy wieczorem a następnie każdego dnia, rano i wieczorem i tak przez 3 dni. Ostatniego dnia podczas ostatniego gotowania które powinno trwać dłużej tj. 30 minut, na 5 minut przed końcem dodajemy rum, mieszamy i gotujemy dalej.

3 dnia wieczorem, szykujemy słoiczki - myjemy, odstawiamy do lekkiego wysuszenia, wstawiamy do zimnego piekarnika, nastawiamy go na 120*C i pieczemy/sterylizujemy przez 20-30 minut.
Po tym czasie wyjmujemy słoiczki z piekarnika i do gorących nakładamy gorący lub ciepły dżem, czyścimy przykrywki i brzegi słoiczków, dokładnie zakręcamy. Wstawiamy do ciepłego (120*C) piekarnika i pasteryzujemy przez 20 minut. Po tym czasie wyłączamy piekarnik, lekko uchylamy i tak studzimy całkowicie nasz dżem (ja zostawiam je tak na całą noc)



Smacznego!