czwartek, 29 grudnia 2016

Sernik dekadencki ver.2



Zdecydowanie sernik dekadencki w wersji klasycznej jest moim największym faworytem wśród serników.
Jest wiele serników które lubię, baaa nawet bardzo lubię, ale ten jest zdecydowanie numer 1!
Zatem w mojej głowie pojawił się chytry plan, że na święta przygotuję wersję 2, tak dla porównania.
Jakie różnice?
nieco inny skład masy serowej...
na nim mus orzechowy...
...potem polewa czekoladowa...
...do ozdoby posiekane orzeszki ziemne solone...
Trochę jest z nim zabawy, ale warto :)

Sernik jest przepyszny...
...ale musicie mi wybaczyć gdyż ilość jedzenia w święta nie pozwala mi wydać opinii czy jest lepszy lub przynajmniej równie dobry jak wersja klasyczna....
No cóż oznacza to że trzeba będzie zrobić go raz jeszcze :)



Składniki na spód:
  • 250 g ciasteczek owsianych lub Digestive w polewie czekoladowej
  • 175 g słonego masła orzechowego
  • 2 łyżki roztopionego masła
Przygotować tortownicę o szerokości 24cm, wyłożyć samo dno papierem do pieczenie, a papier wypuścić spodem, poza obręcz.

Ciasteczka pokruszyć (najlepiej malakserem, ale można także blenderem lub łyżką) oraz wymieszać dokładnie z masłem orzechowym i roztopionym masłem. Powinna powstać gęsta masa. Wyłożyć nią dno tortownicy i boki do połowy, mocno docisnąć. Wstawić tortownicę do lodówki na czas szykowania masy serowej.


Składniki na masę serową:
    • 500 g sera dwukrotnie mielonego
    • 500 g serka Philadelphia
    • 1 i 1/4 szklanki drobnego cukru
    • 2 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią
    • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
    • 5 jajek
    • 2 żółtka
    • 60 ml śmietany kremówki 36%

     Wszystkie składniki na masę serową MUSZĄ BYĆ w temperaturze pokojowej, należy zatem wyjąć je z lodówki przynajmniej na 2h przed szykowaniem ciasta.

    Piekarnik rozgrzać do temperatury 180*C, grzałka górna i dolna.


    Do misy miksera włożyć ser i serek Philadelphia, zmiksować do połączenia, dodać cukier i mąkę, zmiksować do połączenia. Następnie dodawać po 1 jaku i żółtku miksując po każdym kilkanaście sekund. Na koniec dodać śmietanę kremówkę i zmiksować do połączenia.

    Całość wylać na przygotowany wcześniej spód, wyrównać i wstawić do rozgrzanego piekarnika. Piec 15 minut, po tym czasie temperaturę piekarnika zmniejszyć do 120*C i piec kolejne 70 minut.

    Po tym czasie wyłączyć piekarnik i studzić w zamkniętym piekarniku sernik przez 5 minut. Następnie stopniowo otwieramy drzwiczki dalej studząc sernik. Wyjąć sernik z piekarnika, postawić w tortownicy na kratce do studzenia, całkowicie wystudzić. Po tym czasie zdjąć obręcz z sernika i wstawić sernik do lodówki - nie wolno nakrywać sernika. Chłodzić w lodówce minimum 6 godzin.


    Składniki na mus orzechowy:
    • 400 ml śmietany kremówki 36% (zimna)
    • 2 łyżki cukru pudru
    • 5 łyżek masła orzechowego
    • 2 łyżeczki żelatyny
    Żelatynę zalać 2 łyżkami wody i odstawić na 10 minut.
    Śmietanę wraz z cukrem pudrem umieścić w misie miksera i ubić na sztywno, następnie dodać masło orzechowe i dalej ubijać do dokładnego połączenia.
    Namoczoną żelatynę rozpuścić w małym garnuszku lub mikrofali - pamiętajcie że nie można doprowadzić żelatyny do wrzenia gdyż straci swoje właściwości żelujące, ostudzić.

    Do rozpuszczonej i ostudzonej żelatyny dodać 1 łyżkę musu orzechowego, wymieszać, dodać drugą, wymieszać, dodać trzecią i wymieszać. Tak zahartowaną żelatynę dodajemy do misy miksera z musem i miksujemy do połączenia.

    Mus orzechowy wykładamy na schłodzoną masę sernikową, wyrównujemy i wstawiamy z powrotem do lodówki.

    Składniki na polewę czekoladową:

      • 150 g mlecznej czekolady
      • 4 łyżki śmietany kremówki 36%
      • 2 łyżki masła
      Dodatkowo: 50 g orzeszków ziemnych solonych (drobno posiekane)

      Czekoladę, śmietanę i masło umieścić w rondelku i gotować na małym ogniu do rozpuszczenia czekolady i dobrego połączenia wszystkich składników. Przestudzić. Polewę wyłożyć na mus orzechowy, wyrównać i od razu ozdobić posiekanymi orzechami ziemnymi.

      Wstawić do lodówki.

      Smacznego!






      wtorek, 27 grudnia 2016

      Miodownik



      Ciasto które ostatnim "rzutem na taśmę" zrobiłam dla nas na święta Bożego Narodzenia. Rzeczywiście w tym roku przygotowanie do świąt była dla mnie bogate w różnego rodzaju wypieki.
      Ten miałam w planach ale jakoś dzień za dniem uciekał i czasu coraz mniej....
      A dla tego ciasta (a może wręcz tortu) czas jest bardzo istotną rzeczą gdyż z każdym dniem ciasto nabiera aromatu i miękkości i jest coraz lepsze...
      Ważna informacja jest taka że ciasto jest dobre po minimum 3 dniach leżakowania, a z każdym kolejnym jest jeszcze lepsze!
      Zatem najlepiej wykonać ciasto na 5-7 dni przed dniem w którym chcemy je podać!

      Ciasto składa się z 6 cienkich miodowych blatów, mocno nasączonych ponczem z rumu i przełożonych kremem kajmakowo-orzechowym, który to z każdym dniem leżakowania oddaje blatom wilgoć i aromat.

      Ciasto warte wykonania a przede wszystkim skosztowania!
      Jest niebiańsko pyszne!

      ...i wbrew pozorom nie jest pracochłonne, może czasochłonne aby upiec 6 blatów, potem idzie szybko :)
      ...najtrudniejsze jest oczekiwanie... 3 dni ciężko... a co dopiero 5 czy 7 ;)
      Ponieważ należy je przechowywać w chłodzie ale nie koniecznie w lodówce to je uratowało, gdyż leżakowało sbie w garażu poza zasięgiem wzroku wszystkich domowników i dzięki temu przetrwało w całości do Świąt!


      Składniki na 6 miodowych blatów:
      • 100 g miodu
      • 50 g cukru
      • 50 ml mleka
      • 30 ml rumu (dałam ciemny)
      • 125 g masła
      • 3 łyżeczki sody oczyszczonej
      • 500 g mąki pszennej
      • 2 jajka

      Do rondelka włożyć miód z cukrem i podgrzewać do rozpuszczenia cukru, zdjąć z ognia i od razu dodać masło, mleko i rum, wymieszać do momentu rozpuszczenia się masła, na sam koniec dodać sodę, wymieszać, odstawić do ostudzenia.


      Tortownicę (albo nawet dwie na raz) o średnicy 24 cm wyłożyć papierem do pieczenia - samo dno, resztę wypuszczając poza obręcz.
      Piekarnik rozgrzać do temperatury 180*C (grzałka góra i dół).

      Do misy miksera wsypać mąkę, dodać ostudzoną masę, wymieszać do dokładnego połączenia a następnie wkręcić po jednym jajku.
      Ciasto powinno być gładkie. Wyłożyć je na obsypaną mąką stolnicę, uformować kulę i podzielić na 6 równych części.

      Jedną część rozwałkować na koło o średnicy tortownicy i wyłożyć nim dno przygotowanej tortownicy, w razie potrzeby palcami ułożyć dokładnie ciasto na wielkość dna. Wstawić tortownicę do piekarnika i piec 6-7 minut do lekko złotego koloru (nie dłużej bo blaty będą za twarde).
      Po upieczeniu wyjąć od razu z piekarnika, chwilę przestudzić i wyjąć sam blat na kratkę do studzenia. Na tym samym papierze do pieczenia upiec kolejny blat. Jeśli macie 2 tortownice tej samej wielkości pójdzie Wam o wiele szybciej, podczas studzenia pieczecie kolejny blat.

      Upiec tak wszystkie blaty i ostudzić.

      Poncz:
      • 50 ml rumu (dałam ciemny)
      • 50 g płynnego miodu
      Rum z miodem dokładnie wymieszać ze sobą i nasączyć nim upieczone i ostudzone blaty (rozłożyć je jeden obok drugiego), zużyć cały poncz!

      Masa kajmakowo-orzechowa:
      • 250 g masła w temperaturze pokojowej
      • 510 g masy kajmakowej 
      • 125 g orzechów włoskich

      Najpierw zacznę od masy kajmakowej - można użyć gotowej i ja tak uczyniłam używając gostyńskiej, ale także można przygotować ją samemu. Puszkę mleka skondensowanego słodzonego wkładamy do garnka, można na leżąco, zalewamy wodą do przykrycia i tak gotujemy przez 2,5h od zagotowania, zmniejszając ogień aby woda tylko delikatnie bulgotała. W trakcie gotowania trzeba dolewać wody, tak aby puszka była cały czas zanurzona. Po 2,5h puszkę wyjąć ostrożnie z gorącej wody i odstawić do ostudzenia. Po tym czasie otworzyć i wyjąć gotowy kajmak.

      Masło włożyć do misy miksera i za pomocą końcówki trzepaczki ubić do uzyskania jasnej i puszystej masy. Następnie dodawać stopniowo masę kajmakową, miksując dokładnie. Orzechy zmiksować w malakserze, dodać do masy i wymieszać.

      Dodatkowo:
      • 40 g orzechów drobno posiekanych + kilka połówek w całości.

      Teraz czas na złożenie tortu.
      Będziemy przekładać każdy blat kremem, należy zostawić nieco kremu na obłożenie tortu (góra i dół), zatem trzeba ostrożnie przekładać blaty kremem, warstwa ma być delikatna, nie za gruba.

      Na koniec wierzch i boki tortu obłożyć pozostałym kremem.
      40 g orzechów drobno posiekać w malakserze i obsypać nimi wierzch i boki, na górze ułożyć kilka połówek.

      Tort przykryć folią aluminiową lub najlepiej włożyć do pojemnika do transportu tortów i odstawić w chłodne miejsce. Najlepiej aby było to chłodniejsze miejsce w domu, ale nie lodówka. Ciasto powinno leżakować i nabierać mocy minimum 3 dni a najlepiej 5-7.

      Nie ma potrzeby przechowywania tortu w lodówce.

      Smacznego!





      czwartek, 22 grudnia 2016

      Babeczki z miodem i żurawiną



      Idealne w okresie jesienno-zimowym, na miodzie i melasie (która daje tutaj specyficzny posmak i warto jej użyć) z dodatkiem suszonej żurawiny i cynamonu.
      Wilgotne w środku.
      ...a na wierzchu polewa czekoladowo-miodowa....

      Baaardzo smaczne!
      ...i taka jedna to zdecydowanie za mało.... :)


      Składniki na 14-16 babeczek:
      • 150 g masła w temperaturze pokojowej
      • 1/4 szklanki cukru demerara
      • 3 jajka
      • 1/4 szklanki płynnego miodu
      • 1/4 szklanki melasy (jeśli nie macie zastąpić miodem)
      • 1,5 szklanki mąki pszennej
      • 1 łyżeczka cynamonu
      • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
      • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
      • 1/4 szklanki mleka
      • 150 g suszonej żurawiny

      Żurawinę wsypać do miseczki i zalać wrzątkiem, odstawić na 10 minut, następnie przelać na sitko i pozostawić do obcieknięcia.

      Produkty sypkie przesiać do miseczki i wymieszać ze sobą, odstawić.

      Piekarnik rozgrzać do temperatury 170*C (ja piekłam grzałka góra dół, wówczas babeczki równo rosną, ale można także z termoobiegiem).

      Masło wraz z cukrem umieścić w misie miksera i ubić (końcówka do ubijania białek) do uzyskania jasnej i puszystej masy. Następnie dodawać jajka i miksować po każdym dodanym do momentu połączenia. Masa będzie wyglądać jak nieco zważona, ale nie trzeba się tym przejmować. 
      Następnie dodać miód i melasę, zmiksować.

      Dodać produkty sypkie i wymieszać szpatułką, dodać mleko i wymieszać ponownie szpatułka do uzyskania jednolitej, gładkiej masy. Dodać żurawinę i wmieszać ją w ciasto.

      Ciasto przełożyć do foremek lub papilotek od muffinek.
      Wstawić do rozgrzanego piekarnika i piec 25-30 minut, do suchego patyczka.

      Babeczki od razu wyjąć z piekarnika na około 5-7 minut odstawić a następnie przełożyć na kratkę do wystudzenia.

      Przygotować polewę.

      Polewa miodowo-czekoladowa:
      • 1 łyżka wody
      • 3 łyżki miodu
      • 60 g gorzkiej czekolady
      Wodę i miód umieścić w małym garnuszku, podgrzać do zagotowania, wyłączyć palnik i wrzucić połamaną na cząstki czekoladę (tak aby była zanurzona w miodzie), odstawić na chwilę do całkowitego rozpuszczenia, dokładnie wymieszać łyżeczką. Poczekać chwilkę (5 minut aż nieco przestygnie i zgęstnieje), polewać nią babeczki i odstawić do zastygnięcia.


      Smacznego!








      poniedziałek, 19 grudnia 2016

      Makowa panienka (bezglutenowa)



      Makowa panienka - to ciasto makowe z kremem budyniowym i dodatkiem konfitury żurawinowej, nasączone limoncello.
      Całość bardzo wyważona smakowa, w ogóle nie słodka, a dodatkowo dodatek konfitury żurawinowej łagodzi i podkręca smak.

      Ciasto jest bezglutenowe, co na pewno ucieszy osoby unikające glutenu.

      Jest też bardzo dobrą propozycją na stół świąteczny.

      Szybka i łatwa w przygotowaniu, polecam wypróbowaniu.



      Składniki na formę 25x25 cm:
      • 8 białek
      • szczypta soli
      • 130 g drobnego cukru
      • 4 żółtka
      • 150 g suchego maku
      • 100 g wiórków kokosowych
      • 100 g mielonych migdałów/mąki migdałowej
      Blachę o wymiarach 25 x 25 cm wysmarować masłem i wyłożyć papierem do pieczenia. Odstawić. 

      Piekarnik rozgrzać do temperatury 170*C (termoobieg).

      Białka umieścić w misie miksera i wraz ze szczyptą soli ubić na sztywną pianę, następnie bardzo po woli, łyżka po łyżce dodawać cukier, miksując po każdym dodaniu przez dłuższą chwilę. Po dodaniu cukru dodawać po jednym żółtku. Mak, wiórki oraz mielone migdały wymieszać i dodać bardzo ostrożnie do masy piankowej, wymieszać delikatnie szpatułką.

      Masę przełożyć do formy, wyrównać i wstawić do rozgrzanego piekarnika, piec 20 minut. Ciasto wyjąć z piekarnika, ostudzić, przekroić na 2 równe blaty.


      Poncz:
      • 50 ml limoncello
      • 50 ml wody 
      Wymieszać ze sobą w niewielkiej szklaneczce, odstawić.

      Krem budyniowy:
      • 500 ml mleka
      • 4 żółtka
      • 100 g drobnego cukru
      • 1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią 
      • 2 opakowania budyniu śmietankowego bez cukru (2x40g)
      • 200 g masła w temperaturze pokojowej
      • skórka otarta z 1 cytryny
      • 2 łyżki soku z cytryny
      Dodatkowo: 
      • 1/2 słoiczka konfitury z żurawiny
      • wiórki kokosowe
      Szykujemy krem. Mleko zagotować i zestawić z ognia. W międzyczasie żółtka umieścić w misie miksera i ucierać z cukrem i cukrem z prawdziwą wanilią na jasną i puszystą masę, następnie dodać budyń w proszku i zmiksować. Do powstałej masy dodać 200 ml gorącego mleka i zmiksować na jednolitą masę. Wlać do garnka z pozostałym mlekiem i postawić z powrotem na palnik i gotować na małym ogniu cały czas mieszając do zgęstnienia kremu. Następnie zdejmujemy z palnika, przykrywamy krem folią do żywności tak aby dotykała kremu, odstawiamy do całkowitego wystudzenia.
      Po tym czasie masło wraz z sokiem i skórką z cytryny ubijamy do uzyskania jasnej i puszystej masy, dodać masę budyniową w 3 turach, miksując dokładnie po każdym dodaniu. 

      Dolny blat naszego makowego ciasta nasączyć połową ponczu, następnie wyłożyć na niego cienką warstwę żurawiny i dokładnie rozsmarować po całości. Na żurawinę wyłożyć 2/3 kremu budyniowego, równo rozprowadzić po całości. Na krem położyć drugi blat, nasączyć pozostałym ponczem. na wierzch wyłożyć pozostały krem, wyrównać, obsypać wiórkami kokosowymi.

      Wstawić do lodówki do schłodzenia.


      Smacznego!







      piątek, 16 grudnia 2016

      Zimowa herbata z sokiem malinowym, goździkami, imbirem i pomarańczą



      W jesienne, zimne a do tego jeszcze deszczowe wieczory miło jest napić się innej niż zwykle herbatki - rozgrzewającej i pełnej dobroci!
      Na blogu jest już herbata pomarańczowo-cynamonowo-goździkowa, dzisiaj nieco inna, która strasznie mi ostatnio smakuje i często szykujemy ją sobie w domu.

      Herbata z dodatkiem goździków, świeżego imbiru, soku malinowego, miodu i plastrów pomarańczy - niezwykle smaczna!





      Składniki:
      • 1 herbata ekspresowa - może być Earl Grey
      • 4 goździki
      • 3 plastry świeżego imbiru
      • 4 łyżki soku malinowego
      • 2 łyżeczki miodu
      • 1 plaster pomarańczy

      Do większego kubka (mój ma 400 ml) włożyć goździki, plastry imbiru (ja czasami imbir ścieram na tarce aby napój był jeszcze bardziej aromatyczny) i herbatę ekspresową.
      Całość zalać wrzątkiem do 3/4 pojemności, odstawić do zaparzenia na 3-5 minut. Po tym czasie dodać miód, wymieszać do jego rozpuszczenia, dodać sok malinowy, oraz plaster pomarańczy pokrojony na ćwiartki.

      Podawać od razu.

      Miłego!


      piątek, 9 grudnia 2016

      Cytrynowa Pavlova z migdałami



      To była beza na zamówienie do mnie do pracy...
      ...biznes tutaj zaczyna mi się coraz lepiej rozkręcać :)
      A głównie dlatego, że panuje u nas całkiem niezła zabawa z zapraszaniem na różnego rodzaju słodkości (choć ostatnio zdarzył się i karp w galarecie) gdy ktoś odejdzie od komputera i go nie zablokuje...
      No to wtedy zaczyna się koncert życzeń.
      Padło tym razem (zresztą kolejny z rzędu na naszego Piotrusia), tym razem dziewczyny zażyczyły sobie bezę :) cytrynową :)
      Dodali że musi być zrobiona przeze mnie!
      No i zamówienie wpadło!
      Ale bezy uwielbiam robić....
      więc przygotowałam ją z wielką przyjemnością.

      Początkowo miał to być bezowy tort cytrynowy, znany Wam już trochę...
      Wszyscy co go spróbowali byli zachwyceni, a głównie dlatego, że dodatek cytryny świetnie komponuje się ze słodką bezą.
      Zarówno w wymienionym torcie jak i tej Pavlovej nie jest to czysty dodatek cytryny oczywiście a za pośrednictwem Lemon curd, który uwielbiam i jestem w nim zakochana po uszy tak samo jak moje córki!
      Potrafimy palcami wyjadać go ze słoika i nakładać wielkie góry na wszelkiego rodzaju placki/naleśniki.
      Ale wracając, że miał to być tort a powstała Pavlova :)
      Trochę z lenistwa i braku czasu :)
      Pomyślałam, hmmmm szybciej będzie mi zrobić Pavlovą, na nią Lemon curd, potem bita śmietana i podprażone płatki migdałowe dla upiększenia :)

      Okazało się, że wersja ta powaliła wszystkich na kolana....
      Tort zniknął przy pierwszym rozdaniu, smak po nim pozostał na długo a achom i ochom końca nie było....

      Spróbujcie sami!
      ...lub zamówcie u mnie :)




      Składniki:
      • 6 białek
      • szczypta soli
      • 300 g drobnego cukru
      • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
      • 1 łyżeczka soku z cytryny

      Dodatkowo:
      • 300 ml śmietany kremówki 36%
      • 3/4 - 1 szklanki lemon curd
      • 4 łyżki płatków migdałowych uprażonych na suchej patelni

      Piekarnik rozgrzać do 180ºC.

      Białka, wraz ze szczyptą soli, ubić na sztywną pianę. Pod koniec ubijania dodawać powoli, po jednej łyżce cukru, cały czas ubijając. Kolejną łyżkę dodajemy dopiero jak dokładnie wkręcimy w białka poprzednią. To jest najważniejszy etap przy szykowaniu bezy! Cukier dodajemy po woli! 
      Po dodaniu całego cukru miksujemy jeszcze przez około 3 minuty - nasza masa powinna być sztywna ale i lśniąca!
      Na sam koniec dodać mąkę ziemniaczaną, sok z cytryny, dokładnie zmiksować.

      Blachę wysmarować masłem, wyłożyć papierem do pieczenia a na nim narysować okrąg o średnicy około 23 cm średnicy.
      Wyłożyć na niego masę białkową. Masa powinna być tak sztywna, że powinna dobrze ułożyć się w wyrysowanym okręgu. Poprawić boki podciągając je ku górze, nie układać masy zbyt długo powinno się to zrobić pojedynczymi ruchami.

      Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez 5 minut, następnie obniżyć temperaturę do 150ºC. i piec, a raczej suszyć bezę przez 1,5h. 
      Studzić w uchylonym piekarniku, najlepiej przez całą noc.

      Wystudzoną bezę przełożyć na paterę, przed samym podaniem wyłożyć na nią lemon curd, ubitą kremówkę (nie dodawać cukru) i ozdobić uprażonymi płatkami migdałowymi.

      Mam nadzieję że także się w niej zakochacie.... 💗









      wtorek, 6 grudnia 2016

      Pulpeciki z indyka z kaszą jaglaną w sosie pomidorowym



      Robiąc szynkę miodową z filetu indyka pozostało mi nieco mięsa i nie bardzo wiedziałam co z nim zrobić żeby zrobić coś nowego...
      Pomyślałam zatem że może w połączeniu z kaszą jaglaną i sosem pomidorowym będą dobrą propozycją na obiad.
      Tak też finalnie było i bardzo mnie ucieszyło, że moja rodzinka miała tego dnia akurat co innego do zjedzenia, były tylko dla mnie... :)

      Tak bardzo mi zasmakowały że na dniach zrobię je po raz kolejny.
      Obecność sosu powoduje że jako dodatek można użyć wiele rzeczy, ja polecam jedną ze zdrowych kasz lub tagliatelle marchewkowe i z cukinii jak w tym przepisie :) 



      Składniki:
      • 0,5 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
      • 300 g mielonego mięsa z indyka (filet lub udziec)
      • 2 łyżeczki posiekanej natki pietruszki
      • 1 cebula szalotka
      • 1 ząbek czosnku
      • 1 jajko
      • 0,5 łyżeczki papryki w proszku (słodkiej lub ostrej, jak wolicie)
      • sól, pieprz
      • mąka do obtaczania (ryżowa w wersji bezglutenowej)
      • puszka pomidorów krojonych w puszce
      • zioła prowansalskie lub szklanka listków bazylii
      • passata pomidorowa (ewentualnie jeśli sos będzie za gęsty lub będzie go za mało, ja dodałam połowę)
      Cebulę drobno posiekać i zeszklić na patelni wraz z wyciśniętym czosnkiem, odstawić do ostudzenia. 
      Ugotowaną kasze jaglaną rozdrobnić wraz z natka pietruszki blenderem lub malakserem.
      Do miski z mielonym mięsem dodać kaszę jaglaną, zeszkloną cebulę z czosnkiem, jajko oraz przyprawić solą, pieprzem i papryką.
      Wszystko dokładnie wymieszać łyżką lub dłonią.

      Z mięsa formować niewielkie, okrągłe pulpeciki, obtaczać delikatnie w mnące i smażyć na rozgrzanej patelni z olejem na złoty kolor.

      W międzyczasie przygotować sos pomidorowy. 
      Pomidory wkładamy do garnka, przyprawiamy solą pieprzem, ziołami i gotujemy na wolnym ogniu około 10 minut od zagotowania, aby odparować nadmiar wody. Następnie zmiksować blenderem. Jeśli sosu jest dla Was zbyt mało lub jest zbyt rzadki można dodać pomidorową passate i ponownie doprawić. 
      Do przygotowanego sosu wkładamy pulpeciki, gotuje,my jeszcze około 8 minut, przekręcając w międzyczasie raz. 

      Podawać z ulubionymi dodatkami, polane sosem.

      Smacznego!




      sobota, 3 grudnia 2016

      Burgery wołowe



      Przygotowanie dla moich domowników burgerów już od dawna miałam w zanadrzu, tylko jakoś nigdy się nie składało.... 
      Aż w końcu nadszedł ten czas....
      W pracy zapowiedziałam że dzisiaj robię na kolacje burgery!
      Od razu zgłosiło się kilku chętnych z pytaniem czy mogą wpaść :)
      Niestety ilość miejsc ograniczona i wszystkie już zajęte...

      Pojechałam ekspresem do domu i praktycznie zaczęłam od razu szykowanie kolacji.
      Ponieważ burgery miały być całkowicie mojej roboty zaczęłam prace od robienia bułeczek hamburgerowych :)

      W międzyczasie zajęłam się mieleniem i doprawianiem mięsa.
      Próbowałam ze wszystkim tak wycelować czasowo aby jeszcze ciepłe bułeczki z pieca faszerować mięsem, sosami i dodatkami.
      Udało się!

      Kolacja była niespodzianką, jak więc zawołałam a nią dziewczyny i zobaczyły co stoi na stole to zrobiły wielkie WOW!
      Burgery były naprawdę ogromne!
      Zjedli jednak po całym!
      Byli zachwyceni - myślę że na stałe wpiszą się w nasz domowy fast food :)

      ...ale taki fast food zrobię i pozwolę zjeść z przyjemnością....



      Składniki na 6 burgerów:
      • 500 g mięsa wołowego (może być antrykot)
      • 1 jajko
      • 1 ząbek czosnku
      • 1 cebula szalotka
      • 2 łyżki natki pietruszki
      • 2 łyżeczki sosu sojowego
      • 1 łyżka sosu worecaster
      • 1 łyżeczka oregano
      • 2 łyżki wody
      • sól, pieprz

      Dodatkowo:

      • 6 bułek do burgerów
      • 6 plastrów sera żółtego
      • sałata
      • pomidor
      • czerwona cebula
      • ogórek konserwowy
      • ketchup (najlepiej ten własnej roboty)

      Sos jogurtowo-czosnkowy:
      • 2 łyżki jogurtu
      • 2 łyżki majonezu (najlepiej domowy)
      • 1 duży ząbek czosnku lub 2 małe (wycisnięty przez praskę)
      Składniki sosu wymieszać w miseczce i odstawić na bok.

      Cebulę drobno posiekać i zeszklić do miękkości na odrobinie oleju, ostudzić. Mięso wołowe zmielić, dodać do niego pozostałe składniki (w tym ostudzoną cebulkę i czosnek przeciśnięty przez praskę), bardzo dobrze wyrobić. Mięso wyrabiać tak długo aż będzie zwarte.
      Mięsko podzielić na 6 części z każdej formować kulki i rozpłaszczać na kształt burgerów, układać na desce.

      Bułki przekrawamy na pół, na dolnej części smarujemy sos jogurtowo-czosnkowy na górnej ketchup.

      Gotowe burgery smażymy na mocno rozgrzanej patelni grillowej przez około 3 minuty (mięso musi zmienić kolor do połowy burgera), nastepnie przewracamy na drugą stronę i na górę kładziemy plaster sera aby się nieco rozpuścił, smażymy kolejne 3 minuty.

      Na bułkę z sosem jogurtowo-czosnkowym kładziemy sałatę, na nią usmażonego burgera, następnie plaster pomidora, piórka czerwonej cebuli, plaster ogórka konserwowego, ponownie sałatę i górną część bułki :)

      Voila! 
      Burger gotowy!
      Smacznego!




      Bułka hamburgerowa



      Powstały specjalnie do burgerów wołowych jakie postanowiłam przygotować moim domownikom na kolację pewnego pięknego czwartkowego wieczoru.
      Bułeczki puszyste i maślane, szykuje się je szybciutko :)

      Zrobiłam z połowy porcji i wyszło mi 4 duuuuuże buły na 4 olbrzymie burgery...
      Możecie spokojnie zrobić mniejsze i wówczas z całego przepisu wyjdzie Wam 12 bułek.


      Składniki na 12 bułeczek:

      • 25 g świeżych drożdży 
      • 250 ml ciepłego mleka
      • 1 łyżeczka cukru
      • 500 g mąki pszennej
      • 1 łyżeczka soli
      • 1 jajko
      • 5 żółtek
      • 80 g masła w temperaturze pokojowej
      Dodatkowo:
      • jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka
      • sezam do posypania

      Drożdże rozdrobnić do miseczki, dodać ciepłe (ale nie gorące) mleko, cukier oraz 1 łyżkę mąki, dokładnie wyrobić i odstawić na 15 minut (aż ruszą).

      Mąkę przesiać do misy miksera, dodać sól, wymieszać. Dodać wyrośnięte drożdże, jajko i żółtka. Wymieszać lub zmiksować przez około 5 minut. Dodać pokrojone miękkie masło i wyrabiać kolejne 15 minut. Najlepiej zrobić to za pomocą miksera z końcówką haka.

      Po tym czasie miskę przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia na 1,5h. Po tym czasie ciasto wyłożyć na stolnicę, podzielić na 12 części i uformować z nich okrągłe bułeczki. Ułożyć w sporych odstępach na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Odstawić do ponownego wyrośnięcia, tym razem na 30 minut.

      Piekarnik rozgrzać do 210*C (termoobieg). 

      Wyrośnięte bułeczki posmarować roztrzepanym jajkiem i obsypać sezamem. Wstawić do piekarnika i piec około 15 minut, do ładnego zrumienienia.

      Po upieczeniu wyłożyć na kratkę i przestudzić. 
      Bułki do burgerów najlepiej używać lekko ciepłe, nie trzeba ich wówczas podgrzewać :)

      Smacznego!



      czwartek, 1 grudnia 2016

      Pierniczki bezglutenowe




      Zrobiłam próbę z upieczeniem pierniczków bezglutenowych i muszę przyznać że jak na dotychczasowe wypieki z mąk bezglutenowych wyszły bardzo dobre!
      Problem z mąkami bezglutenowymi jest taki że powodują iż ciasta są suche, a ja akurat jestem wielbicielką ciast wilgotnych, zatem ciężko mi zaakceptować taki fakt, ale te wyjątkowo do zaakceptowania, nieco więcej wilgotności, dzięki dodatkowi jogurtu.
      A w środku są miękkie i puszyste.

      Choć.... zrobiłam z połowy porcji, na próbę...
      wyszło sztuk 20...
      Do zdjęcia udało się uratować 11 bo znikały w ekspresowym tempie jeszcze podczas stygnięcia :)

      Zachęcam tych którzy nie mogą jeść glutenu do ich wykonania, a tych którzy mogą jeść gluten do zrobienia jednej z kilku wersji pierniczków, które są już na blogu :)

      Składniki na 20-40 sztuk:
      • 200 g mielonych migdałów
      • 50 g mąki ryżowej
      • 50 g mąki kukurydzianej
      • 30 g mąki ziemniaczanej
      • 30 g mąki kokosowej
      • 1 łyżka przyprawy korzennej
      • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
      • 2 łyżki ksylitolu lub drobnego cukru demerara
      • 100 g miodu
      • 80 g oleju kokosowego lub masła
      • 2 żółtka
      • 2 łyżki jogurtu naturalnego
      • białko do posmarowania

      Mąkę migdałową wraz z mąkami, sodą, przyprawą i cukrem umieścić w misce i wymieszać. 

      Miód wraz z olejem kokosowym/masłem umieścić w garnuszku i lekko podgrzać, wymieszać, przestudzić.

      Żółtka utrzeć w mikserze przez około 10 minut, aż zrobią się jasne i puszyste. 

      Do miski z mąkami dodać masę miodową, wymieszać, dodać żółtka i jogurt, wymieszać.

      Ciasto wyłożyć na stolnicę i rozwałkować delikatnie na grubość 6 mm, z ciasta wycinać foremką pierniczki i układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.

      Wierzch pierniczków smarować lekko roztrzepanym białkiem. Wstawić do piekarnika i piec 7-10 minut (w zależności od wielkości i grubości).

      Po upieczeniu ostudzić na kratce.
      Pierniczki można  oprószyć cukrem pudrem lub polukrować.

      Smacznego!