...miał się pojawić na blogu nieco później, bo mam jeszcze sporo zaległości....
...ale że jestem straszliwie dumna ze swojego dzieła to pojawia się już teraz :)
Tort był częścią urodzinowego przyjęcia Emilki (tak kolejnego, Maciek się śmieje, że to są zawsze obchody trwające tygodnie... :))
Tort był totalną niespodzianką, po raz kolejny zresztą :)
Ja robiąc go byłam z każdym krokiem coraz bardziej dumna i wiedziałam, że zachwyci i jubilatkę i gości.
Pszczółki wykonywałam pod osłoną nocy...
...tu dziękuję Natalce za pomoc, bo połowa pszczółek to jej robota :)
Tort w smaku jest miodowo-orzechowy, nie jest ani słodki ani mdły.
Piecze się go w tortownicy i misce :)
...aby uzyskać owalną górę dla ula :)
I uwierzcie mi wcale trudno się go nie robi...
Oczywiście wymaga nieco pracy ale tak to jest zazwyczaj z tortami...
...trochę trzeba się nad nim napracować...
Aby prace rozłożyć w czasie biszkopt możecie upiec dzień wcześniej, następnego dnia zrobić krem i dokończyć dzieło :)
Aby prace rozłożyć w czasie biszkopt możecie upiec dzień wcześniej, następnego dnia zrobić krem i dokończyć dzieło :)
Składniki na biszkopt orzechowy:
- 8 jajek, żółtka i białka oddzielnie
- 150 g drobnego cukru
- 150 g mąki pszennej tortowej
- 200 zmielonych orzechów (włoskich lub laskowych, mogą też być migdały)
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
Jajka powinny być w temperaturze pokojowej.
Przygotować 2 formy - tortownicę o wymiarach 20-21cm oraz metalową owalną miskę o wymiarach górnego brzegu mniej więcej równego średnicy tortownicy. Miskę i tortownicę wysmarować masłem oraz oprószyć mąką, nadmiar mąki wysypać. Odstawić.
Piekarnik nagrzać do 170ºC
W misie miksera umieścić białka, ubić je na sztywną pianę wraz ze szczyptą soli. Jak piana będzie już ubita dodawać po woli, łyżka po łyżce cukier, ubijając dokładnie po każdej dodanej łyżce cukru.
Po wmiksowaniu całego cukru dodawać pojedynczo żółtka i dokładnie zmiksować po każdym dodanym.
Następnie delikatnie wsypać suche składniki i delikatnie wymieszać szpatułką lub łyżką.
Gotowe ciasto przelać do dwóch form, do połowy ich wysokości, wyrównać szpatułką.
Formy wstawić do nagrzanego piekarnika i piec 40 minut, do suchego patyczka. Studzić w uchylonym piekarniku. Po całkowitym wystudzeniu wyjąć z formy.
Ostudzone ciasto przekroić - ciasto z tortownicy na 2 części, z miski na 3. Odłożyć.
Przygotować poncz do ciasta.
Poncz:
- 4 łyżki delikatnego miodu
- 4 łyżki gorącej wody
Miód powinien być płynny, jeśli nie jest podgrzać go wcześniej do rozpuszczenia.
Miód wlać do szklanki, zalać gorącą wodą i dokładnie wymieszać, dopełnić do pełnej szklanki zimną, przegotowaną wodą.
Krem miodowy:
- 400 g śmietany kremówki 36%
- 500 g serka mascarpone
- skórka otarta z cytryny
- 5 łyżek delikatnego miodu (w zależności od preferencji, przy tej ilości, krem nie był przesłodzony)
- odrobina żółtego barwnika
Włożyć serek wraz ze śmietaną do misy miksera, dodać odrobinę barwnika (jeśli go używacie). Ubijać do momentu, aż powstanie gęsty krem. Dodać płynny miód i skórkę otartą z cytryny, zmiksować do połączenia. Jeśli krem jest dla Was za mało słodki możecie go jeszcze dosłodzić miodem.
Teraz czas na wykonanie tortu.
Na paterę położyć dolną część pieczoną w tortownicy, dobrze nasączyć ponczem. Posmarować warstwą kremu. Położyć górną część tortu, naponczować, położyć kolejną warstwę tortu. Następnie układać blaty z miski, od największego do najmniejszego, każdorazowo ponczować blaty i przekładać kremem.
Cały tort posmarować z wierzchu kremem, nadać mu kształt. Jeśli chcecie uzyskać ciemne smugi, wystarczy odłożyć łyżkę kremu i dodać do niego brązowy barwnik lub po prostu kakao oraz dokładnie wymieszać.
Jak ul to powinny być i pszczółki :)
...to chyba one sprawiły najwięcej radości najmłodszym, ponieważ przeczuwałam, że tak może być zrobiłam ich dość dużo :) aby dla nikogo nie zabrakło.
Pszczółki wykonałam z plastycznej masy lukrowej - kolor powinien być zółty, ale okazało się zbyt późno że mój zestaw nie ma koloru żółtego - był pomarańczowy, zatem moje pszczółki były pomarańczowe.
Oczka i paski namalowałam roztopioną czekoladą a za skrzydełka posłużyły płatki migdałowe. Ponieważ masa lukrowa robi się miękka przy pracy w rękach - ogrzewa się i mięknie od ciepłych rąk to pszczółki wykonałam dzień wcześniej i na noc włożyłam do lodówki aby zastygła.
Następnego dnia część pszczółek nabiłam na ostry koniec pół wykałaczki (robić to delikatnie bo masa już jest twardsza niż dzień wcześniej i można uszkodzić pszczółkę bądź skrzydełka :().
Pszczółki wbijać w tort, a te bez patyczka układać na torcie.
No to wygląda na to że tort gotowy!
Należy przechowywać go w lodówce.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz