poniedziałek, 7 listopada 2016

Rogale marcińskie


Postanowiłam w tym roku postawić sobie kolejne wyzwanie - rogale marcińskie :)
Rogale znamy głównie z Poznania, kiedy to jeździłam w delegację i zawsze musiałam wrócić z rogalami dla moich pociech.
Od kilku lat do Poznania już nie jeżdżę, a więc wpadłam na pomysł, że zrobię je sama z nadzieją, że choć trochę będą podobne do oryginałów.

Wszystko co trzeba, zwłaszcza biały mak, miałam już skompletowane w domu, zatem w sobotę zabrałam się do szykowania, aby były w niedzielę do zjedzenia.

Tak, tak tyle czasu to zajmuje, gdyż ciasto jest półfrancuskie.
Przygotowanie rogali może nie jest trudne i skomplikowane, ale na pewno jest czasochłonne.
Jednego dnia wyrabiamy ciasto i chłodzimy aby następnie wałkować, składać i ponownie chłodzić i tak łącznie 4 razy.
Więc sami widzicie, że trudne to zadanie nie jest ale trochę czasu zabiera.
Następnego dnia rano przygotowałam masę makową a następnie dokończyłam szykowanie rogalików.

Powiem Wam szczerze, że jak je wszystkie zwinęłam i ułożyłam na blasze to się przeraziłam, bo takie były duuuuże i mało zgrabne.

Ale jak urosły a bardziej jak zaczęły nabierać koloru w piekarniku robiły się coraz piękniejsze :)

A cudnie prezentowały się już całkowicie po finalnym wykończeniu lukrem i posypaniu posiekanymi orzechami i migdałami!
...ale czy są dobre i równie smaczne co oryginał?

Długo czekać nie musiałam, zapach pieczenia przyciągnął wszystkich do kuchni (toć nie zauważyli wcześniej że coś ekstra szykuję), zeszli się na moment lukrowania i dopytywali czy dobrze się domyślają co to za rogale...
Jak potwierdziłam szans nie było....
Szybko upolowali brzydkie kaczątko w  stadzie i poprosili o polukrowanie, posypanie jak reszta  podzielili i zjedli....
Maciek początkowo nie bardzo chętnie - mówi Emilce że właśnie umył zęby...
Emilka zjadła swoją część i mówi "Tato, wiesz, one są warte ponownego umycia zębów...."
No i długo nie czekał i zaraz mył zęby raz jeszcze :)

Zapraszam do wykonania!
U mnie w domu cieszą się że jeszcze mi maku zostało.
Powtórzymy na pewno!



Składniki na 12 dużych sztuk:
  • 3,5 szklanki mąki
  • 12 g suchych drożdży
  • 1 szklanka letniego mleka
  • 1 jajko
  • 3 łyżki cukru
  • 0,5 łyżeczki ekstraktu waniliowego
  • szczypta soli
  • 2 łyżki roztopionego masła
  • 200 g masła w temperaturze pokojowej
Mąkę wymieszać z drożdżami suchymi, dodać pozostałe składniki, za wyjątkiem masła, wymieszać tylko do połączenia składników, dodać 2 łyżki roztopionego masła i wmieszać w ciasto. Masło w temperaturze pokojowej będzie nam potrzebne później. Ciasto powinno być lepiące.
Wyjąć ciasto z miski, uformować w prostokąt, dobrze owinąć folią i włożyć do lodówki na 1h.

Po tym czasie ciasto wyjmujemy na stolnice (bardzo lekko podsypujemy mąką) i wałkujemy na prostokąt o wymiarach 30x15 cm. Następnie masło w temperaturze pokojowej rozsmarowujemy po całym cieście pozostawiając 0,5 cm od brzegu. Następnie składamy ciasto: bierzemy krótszy bok i składamy go w 1/3, następnie bierzemy drugi krótszy bok i składamy zakładając na ten złożony, zlepiamy boki i lekko podsypując mąką rozwałkowujemy bardzo delikatnie na prostokąt wielkości 25x17 cm. Złożyć ciasto tak jak poprzednio i zawinąć dokładnie w folię i włożyć do lodówki na 45 minut.
Po tym czasie wyjmujemy ciasto z lodówki, rozwałkowujemy na prostokąt i składamy i wkładamy do lodówki na 30 minut i tak samo robimy jeszcze 2 razy.
Po ostatnim razie zawijamy bardzo szczelnie folią i wkładamy do lodówki na minimum 5h a najlepiej na całą noc.

Składniki na masę makową:
  • 300 g białego maku
  • 100 g orzechów włoskich
  • 100 g migdałów blanszowanych
  • 100 g marcepanu
  • 3/4 szklanki cukru pudru
  • 2 łyżki drobno pokrojonej kandyzowanej skórki pomarańczowej
  • 4 biszkopty klasyczne lub 3 podłużne
  • 2 łyżki śmietany 18%
Mak wsypujemy do miski wraz z orzechami włoskimi, zalewamy wrzącą wodą i odstawiamy na 15 minut.

Jeśli nie mamy migdałów bez skórki możemy przygotować je samemu, migdały ze skórką zalewamy wrzącą wodą i pozostawiamy w niej na 10 minut. Po tym czasie przelewamy zimną wodą. usuwamy skórkę poprzez naciśnięcie migdała od grubszej strony. Skóra schodzi ekspresowo. 

Po 15 minutach mak przelewamy na durszlak wyłożony ścierką kuchenną, czekamy aż obcieknie a resztę wyciskamy. Mak wraz z orzechami i migdałami mielimy dwukrotnie. 
W tym czasie w misie miksera marcepan rozcieramy z cukrem pudrem (ja zrobiłam to za pomocą miksera, mieszadło płaskie , niskie obroty).
Następnie dodajemy zmielony mak z orzechami/migdałami oraz skórkę pomarańczową, pokruszone biszkopty i mieszamy na niskich obrotach. Doprawiamy śmietaną do uzyskania odpowiedniej gęstości - masa powinna być wilgotna i lepiąca, ale nie za rzadka i nie za gęsta.

Gotową masę odstawiamy na bok.

Ciasto po schłodzeniu wyjmujemy z lodówki na lekko obsypaną stolnicę i wałkujemy na prostokąt wielkości 65x30 cm (jest to niezłe wyzwanie bo ciasto jest bardzo twarde i ciężko je rozwałkować). Następnie kroimy ciasto na 12 trójkątów z długimi bokami. Pamiętajcie że  trójkąty powstają z dołu i góry.

Na powstałe trójkąty wykładamy całą masę, po równo na każdy, rozsmarowujemy dokładnie zostawiając 5 mm wolnego od brzegu. Teraz czas na zwijanie rogali :) zwijamy od szerszego brzegu i nie przeraźcie się, że wyszły takie duże :) Oryginalne też są duże!
Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na 40-50 minut.

Piekarnik rozgrzewamy do 180*C (termoobieg).

Po wyrośnięciu rogaliki smarujemy jajkiem roztrzepanym z 1 łyżką mleka.
Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 20-30 minut, do zezłocenia.
Wystudzić na kratce.
Lekko ciepłe polukrować i posypać posiekanymi orzechami włoskimi i migdałami.


Lukier:
  • 1 szklanka cukru pudru
  • kilka łyżek gorącej wody
Cukier puder umieścić w miseczce, stopniowo dodawać wodę i rozcierać lukier łyżką do uzyskania właściwej konsystencji. Lukier nie może być zbyt rzadki (dodaj więcej cukru pudru) bo będzie bardzo spływał z rogali, a zbyt gęsty (dodaj więcej wody) będzie ciężki do rozprowadzenia.
Polukrowane rogale od razu posypujemy posiekanymi orzechami i migdałami, zostawiamy do całkowitego wystudzenia.

Są nie dość, że piękne to jeszcze niebiańsko smaczne!
Warte zrobienia nie tylko na świętego Marcina!

Mam nadzieję że będą Wam smakować!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz