piątek, 11 września 2015

Crema di limoncello



Skrzętnie to ukrywałam przed Wami przez niezłe kilka tygodni :)
Nie wiem czy wielu z Was miało okazję go pić, a jak już czy była okazja napić się wersji wyrobu domowego prawdziwego Włocha czy wręcz Włoszki :).
Nam podczas tegorocznej podróży po Włoszech udało się!
A było to tak, że podczas naszego noclegu na Wybrzeżu Amalfi mieszkaliśmy w rodzinnym pensjonacie, gdzie właściciele byli iście bardzo przemili, oczywiście ni w ząb nie mówili po angielsku ale to wcale w niczym nam nie przeszkadzało ;) Jedynie córka ich co nieco mówiła w języku Szekspira.
I właśnie oni posiadali do niewielkiej sprzedaży własnego wyrobu limoncello i jeden jedyny crema di limoncello, które w przeddzień wyjazdu zakupiliśmy.
W dzień wyjazdu pakując swoje rzeczy mój małżonek chciał zabłysnąć i pokazał mamie Włoszce naszą cytrynówkę (tak, tak zabraliśmy ją ze sobą jakby we Włoszech miało zabraknąć alkoholu ;)).
No więc jak mama włoszka usłyszała że polskie limoncello zwane cytrynówką robione jest z całych cytryn to mało nie padła z wrażenia!
Po pierwsze przecież to marnotrawstwo, po drugie to musi być tak kwaśne, że aż nie do picia....
No więc zaczęła się dyskusja o przepisach i jak oni robią limoncello...
Zakończyło się tak że odjechaliśmy z przepisami na limoncello i crema di limoncello oraz dodatkową butelką limoncello którą już dostaliśmy w prezencie (chyba z litości że do tej pory piliśmy cytrynówkę).
Crema di limoncello spróbowaliśmy dopiero w Apulii, i od pierwszego małego łyczku wiedziałam że to będzie jeden z faworytów mojego podniebienia....

Ach zapomniałam jeszcze dodać, że to co jest niesamowite na wybrzeżu Amalfi i tylko tam w całych Włoszech to rosną u nich Limone gigante, jak je pierwszy raz zobaczyłam na straganie to mało nie padłam z wrażenia uwierzyć nie mogłam.

Dla porównania wrzucam zdjęcia w porównaniu z innymi owocami aby zobaczyć ich wielkość.
Oczywiście zakupiłam kilka sztuk i z 2 z nich przygotowałam ten oto właśnie trunek.
Zapewne w Polsce nie są do dostania ale oczywiście z noramlnych też da się zrobić, ważne aby nie były to woskowane cytryny, tylko jak najbardziej ekologiczne!

Koniec opowieści, do dzieła :)



Składniki na prawie 2 litry:
  • 50 g skórek z niewoskowanej cytryny
  • 500 ml spirytusu
  • 800 ml mleka
  • 400 g cukru
  • 400 g śmietany kremówki 36%

Cały proces zajmuje około 4 tygodni.
Cytryny wyszorować i sparzyć wrzątkiem. Obrać skórkę i bardzo dokładnie usunąć z niej białą wewnętrzną część zwana albedo (nie może być ani milimetra). skórkę pokrój na mniejsze kawałki i wrzuć do słoika  a połowę albedo zawiń w gazę i także włóż do słoika.
Wlej do słoika spirytus, słoik zakręć i odstaw w ciemne suche miejsce.
Następnego dnia nalezy usunąć gazę z albedo i ją wyrzucić. 
Słoik pozostawić w tym samym miejscu na 3 tygodnie, co jakiś czas mieszając nim delikatnie.

Po 3 tygodniach, mleko wraz z cukrem zagotować, mieszając co jakiś czas aby się nam nie przypaliło. Zestawić z ognia i całkowicie wystudzić.
Po tym czasie przefiltruj skórki i dodaj spirytus do mleka, dodaj śmietanę i wszystko dokładnie wymieszaj (najlepiej przy pomocy rózgi bo wtedy śmietana dobrze się rozprowadzi).
Przelej do butelek i ponownie odstaw w ciemne i suche miejsce, tym razem na tydzień.
Po tym czasie crema jest gotowy do spożycia! Najlepiej przechowywać w lodówce.

Crema di limoncello koniecznie należy bardzo dobrze schłodzić przed podaniem!



Na zdrowie i mam nadzieję że Wam zasmakuje :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz