No cóż miałam zrobić z kolejnymi białkami, zwłaszcza że zbliżała się mocno urodzinowo-imieninowa impreza u mojej mamy...
No przecież że makaroniki, do tego z moim ulubionym lemon curd.
Wyszły cudne i oczywiście smaczne, jak nie wiem co....
Słodycz makaronika połączona z lekko kwaskowatym lemon curdem....
Ech nie będę Was denerwować :)
Sami musicie skosztować :)
Składniki na 30-40 makaroników:
- 200 g białek w temperaturze pokojowej
- 200 g drobnego cukru
- 280 g płatków migdałowych
- 300 g cukru pudru
- 20 g mąki ziemniaczanej
- żółty barwnik spożywczy
W pierwszej kolejności szykujemy sobie składniki - odmierzamy potrzebne ilości oraz blachy, będą nam potrzebne 3-4 blachy z wyposażenia piekarnika. Do pieczenia makaroników najlepiej użyć mat, które mają wyrysowane średnice makaroników. Na rynku dostępne są maty silikonowe na których od razu pieczemy, ale taka mata jest dość droga, a jak napisałam powyżej potrzebujemy 3-4 blachy zatem i 3-4 maty... Ja zakupiłam po szkoleniu matę, która podkłada się pod papier do pieczenia tylko na czas wyciskania makaroników, potem się ją wyjmuje, podkłada pod kolejny papier itd. Bardzo wygodne.
Szykujemy także rękaw cukierniczy z dużą okrągłą końcówką (rozm 8 lub 10).
Płatki migdałowe mielimy na mąkę (w malakserze lub Thermomix 12s/obr.8) uważając aby z migdałów nie zrobić masła, przesypujemy do miski, dodajemy cukier puder, delikatnie mieszamy i przesiewamy do drugiej miski. Jeśli migdały nie były dobrze zmielone (zostało więcej niż 1 łyżeczka grubszych ziaren) należy jeszcze raz zmielić i przesiać i tak do momentu aż prawie całe migdały mamy przesiane. Pozostałą odrobinę - 1 łyżeczkę możemy sobie darować.
Do przesianych składników przesiać mąkę ziemniaczaną, nie mieszać, odstawić.
Zaczynamy ubijać białka. Białka ubijamy od razu z cukrem - całym lub dodajemy w 3 partiach z czego pierwsza od razu. Prędkość miksera musi być średnia i stała przez cały czas szykowania makaroników. Białka ubijamy na sztywną i błyszczącą pianę, pod koniec ubijania dodajemy barwnik (najlepiej w proszku bo nie rozrzedzi piany, ale ja używam barwnika w żelu Wiltona i jest ok) i miksujemy jeszcze przez chwilkę do dokładnego wmiksowania barwnika. Należy pamiętać że barwnik podczas pieczenia w bezach i makaronikach blednie, zatem powinniśmy dodać odpowiednią ilość do swoich oczekiwań. Uwaga jeśli chcecie zrobić więcej niż 1 kolor to są 2 możliwości - początkowe składniki dzielicie na tyle części ile ma być kolorów
Kończymy miksowanie białek, mieszamy sypkie składniki (nie za długo) i dodajemy do ubitej piany, mieszamy silikonową patką do dokładnego połączenia, ale pamiętacie tylko do konsystencje lekko opadającej z patki.
Przekładamy powstałe ciasto do przygotowanego wcześniej rękawa cukierniczego i zaczynamy wyciskać makaroniki.
Ważna rzecz przy wyciskaniu - rękaw trzymamy prostopadle do maty, wyciskamy odpowiednią ilość ciasta (do żądanej średnicy), przestajemy naciskać na rękaw i zakręcając końcówkę przechodzimy do kolejnego makaronika - ważne - nie ciągniemy do góry aby nie robić stożka.
Tak przygotowaną blachę makaroników stukamy o blat dwa razy (pionowo, aby makaroniki nie straciły kształtu) aby pozbyć się pęcherzyków powietrza i odstawiamy do ich wyschnięcia, w zależności od temperatury i wilgotności powietrza zajmuje to 30-60 minut. Makaronik jest gotowy do pieczenia jeśli ma wysuszony wierzch tak, że dotknięty palcem nie pozostawia śladów:)
W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 150*C (termoobieg).
Ważne aby blachy piec pojedynczo, aby makaroniki dobrze się wysuszyły.
Wkładamy blachę do piekarnika i pieczemy/suszymy przez 12-15 minut otwierając na moment dwukrotnie aby wypuścić z niego parę. Tak naprawdę to musicie wyczuć swój piekarnik i to w jakiej temperaturze i jak długo suszyć makaroniki.
Po upieczeniu wyjmujemy z piekarnika i studzimy na blasze a następnie zdejmujemy i przekładamy kremem (za pomocą rękawa i tylki).
Makaroniki przełożone kremem są najlepsze kolejnego dnia gdy złapią nieco wilgoci od kremu.
I co rewelacyjne - makaroniki można mrozić przez miesiąc i ponoć takie są jeszcze lepsze....
Krem do makaroników najlepiej przygotować dzień wcześniej przed przekładaniem - musi się dobrze schłodzić.
Lemon curd:
Lemon curd:
- 2 duże jajka
- 2 żółtka
- 160g drobnego cukru
- 80g masła
- otarta skórka oraz sok wyciśnięty z 2 cytryn
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
W garnuszku roztrzepać (najlepiej rózgą do ubijania) jajka, żółtka i cukier do połączenia. Postawić na kuchence i na małej mocy palnika podgrzewać cały czas mieszając. Dodać masło, skórkę i sok z cytryny, cały czas gotując. Mieszać do zagotowania i do momentu aż krem zgęstnieje i będzie miał gładką konsystencję. Pod koniec gotowania dodać mąkę ziemniaczaną rozrobioną wcześniej w odrobinie wody, gotować jeszcze przez chwilę, cały czas mieszając.
Zdjąć z palnika i jeszcze ciepły przecedzić przez sitko do słoiczka. Zamknąć, ochłodzić i schłodzić w lodówce.
Gotowe makaroniki przekładać lemon curdem. Makaroniki najlepsze są kolejnego dnia po przełożeniu.
W międzyczasie przechowywać w lodówce.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz