Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania makaroniki, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty
Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania makaroniki, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty

wtorek, 30 maja 2017

Makaroniki pistacjowe



Co zrobić z pozostałymi białkami - ćwiczyć makaroniki :)
To mój ostatni cel!
Makaroniki jak pisałam już wcześniej są bardzo kapryśne i wcale łątwo z nimi nie jest :(
Ponoć te na bezie francuskiej są jeszcze bardziej kapryśne, a ja właśnie na nich trenuję... Ech i nie powiem - łatwo nie jest 😌
Makaroniki to generalnie ciasteczka migdałowe ale oczywiście można je wykonać także na innych orzechów i mnie mocno kusiły pistacje, jako że baaardzo je lubię :)
Zakupiłam zatem dla nich specjalnie orzechy pistacjowe nie solone.
Oczywiście dodałam barwnika żeby nieco wzbogacić kolor bo same pistacje dadzą bardzo blady odcień.
Wybrałam do nich krem z białej czekolady i kremówki - marzenie 💗
Kolejne wykonam z bezy włoskiej i powiem Wam czy rzeczywiście ten sposób będzie łatwiejszy.



Składniki na 30-40 makaroników:
  • 200 g białek w temperaturze pokojowej
  • 200 g drobnego cukru
  • 280 g orzechów pistacjowych niesolonych
  • 300 g cukru pudru
  • 20 g mąki ziemniaczanej
  • zielony barwnik spożywczy

W pierwszej kolejności szykujemy sobie składniki - odmierzamy potrzebne ilości oraz blachy, będą nam potrzebne 3-4 blachy z wyposażenia piekarnika. Do pieczenia makaroników najlepiej użyć mat, które mają wyrysowane średnice makaroników. Na rynku dostępne są maty silikonowe na których od razu pieczemy, ale taka mata jest dość droga, a jak napisałam powyżej potrzebujemy 3-4 blachy zatem i 3-4 maty... Ja zakupiłam po szkoleniu matę, która podkłada się pod papier do pieczenia tylko na czas wyciskania makaroników, potem się ją wyjmuje, podkłada pod kolejny papier itd. Bardzo wygodne.

Szykujemy także rękaw cukierniczy z dużą okrągłą końcówką (rozm 8 lub 10).

Orzechy pistacjowe mielimy na mąkę (w malakserze lub Thermomix 12s/obr.8) uważając aby z migdałów nie zrobić masła, przesypujemy do miski, dodajemy cukier puder, delikatnie mieszamy i przesiewamy do drugiej miski. Jeśli orzechy nie były dobrze zmielone (zostało więcej niż 1 łyżeczka grubszych ziaren) należy jeszcze raz zmielić i przesiać i tak do momentu aż prawie całe orzechy mamy przesiane. Pozostałą odrobinę - 1 łyżeczkę możemy sobie darować.

Do przesianych składników przesiać mąkę ziemniaczaną, nie mieszać, odstawić. 

Zaczynamy ubijać białka. Białka ubijamy od razu z cukrem - całym lub dodajemy w 3 partiach z czego pierwsza od razu. Prędkość miksera musi być średnia i stała przez cały czas szykowania makaroników. Białka ubijamy na sztywną i błyszczącą pianę, pod koniec ubijania dodajemy barwnik (najlepiej w proszku bo nie rozrzedzi piany, ale ja używam barwnika w żelu Wiltona i jest ok) i miksujemy jeszcze przez chwilkę do dokładnego wmiksowania barwnika. Należy pamiętać że barwnik podczas pieczenia w bezach i makaronikach blednie, zatem powinniśmy dodać odpowiednią ilość do swoich oczekiwań. 

Kończymy miksowanie białek, mieszamy sypkie składniki (nie za długo) i dodajemy do ubitej piany, mieszamy silikonową patką do dokładnego połączenia, ale pamiętacie tylko do konsystencje lekko opadającej z patki.
Przekładamy powstałe ciasto do przygotowanego wcześniej rękawa cukierniczego i zaczynamy wyciskać makaroniki.
Ważna rzecz przy wyciskaniu - rękaw trzymamy prostopadle do maty, wyciskamy odpowiednią ilość ciasta (do żądanej średnicy), przestajemy naciskać na rękaw i zakręcając końcówkę przechodzimy do kolejnego makaronika - ważne - nie ciągniemy do góry aby nie robić stożka.

Tak przygotowaną blachę makaroników stukamy o blat dwa razy (pionowo, aby makaroniki nie straciły kształtu) aby pozbyć się pęcherzyków powietrza i odstawiamy do ich wyschnięcia, w zależności od temperatury i wilgotności powietrza zajmuje to 30-60 minut. Makaronik jest gotowy do pieczenia jeśli ma wysuszony wierzch tak, że dotknięty palcem nie pozostawia śladów:)

W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 150*C (termoobieg).
Ważne aby blachy piec pojedynczo, aby makaroniki dobrze się wysuszyły.
Wkładamy blachę do piekarnika i pieczemy/suszymy przez 12-15 minut otwierając na moment dwukrotnie aby wypuścić z niego parę. Tak naprawdę to musicie wyczuć swój piekarnik i to w jakiej temperaturze i jak długo suszyć makaroniki.
Po upieczeniu wyjmujemy z piekarnika i studzimy na blasze a następnie zdejmujemy i przekładamy kremem (za pomocą rękawa i tylki). 
Makaroniki przełożone kremem są najlepsze kolejnego dnia gdy złapią nieco wilgoci od kremu.
I co rewelacyjne - makaroniki można mrozić przez miesiąc i ponoć takie są jeszcze lepsze....


Składniki na krem:

  • 240 g białej czekolady
  • 140 g kremówki 36%
  • odrobina zielonego barwnika
Czekoladę łamiemy na cząstki i wkładamy do miseczki. Kremówkę podgrzewamy do zagotowania i zalewamy nią czekoladę, odstawiamy na chwilkę a następnie mieszamy do całkowitego rozpuszczenia czekolady, dodajemy odrobinę barwnika i dokładnie mieszamy.
Odstawiamy do ostygnięcia i zgęstnienia a następnie przekładamy nim makaroniki.

Od tej pory makaroniki trzymamy w lodówce, najlepsze są kolejnego dnia po przygotowaniu.

Smacznego!



czwartek, 11 maja 2017

Makaroniki francuskie



Makaroniki - wydaje mi się, że to cel nie jednej osoby piekącej...
Są piękne, urzekają kolorami i delikatnością, a dodatkowo są przepyszne...

Są to ciasteczka bezowo-migdałowe (ale uwaga można je zrobić także z innych orzechów i na pewno nie omieszkam spróbować) przełożone różnego rodzaju kremem.
Tak naprawdę to właśnie krem powoduje podkręcenie ich smaku.

Moja pierwsza przygoda z makaronikami była jakieś.... hmmm chyba 3 lata temu... i niestety zakończyła się niepowodzeniem...
od tamtej pory miałam z tyłu głowy powtórkę, ale jakoś się nie składało...

Zatem jak usłyszałam zadowolone osoby ze szkolenia w Tortownia.pl nie omieszkałam od razu się zapisać.
Szkolenie kameralne - 5 osób plus trener było naprawdę super i wyszłam zadowolona....
Nie dość, że przygotowaliśmy makaroniki francuskie to dodatkowo zrobiliśmy do nich aż 4 różne smaki kremów - był ganache z białej czekolady z limonką, ganache czekoladowo-malinowy, krem cytrynowy oraz krem który od pierwszych chwil zawładną moim sercem i podniebieniem - krem z marakui💛, myślę że od tego dnia lemon curd czuje się mocno zagrożony, zwłaszcza że od razu zamówiłam 2 kg puree z marakui - oj będzie się działo, będzie.....

No więc trzeba było poćwiczyć, przecież białek w domu mnóstwo :)

Powstały tego wieczora te oto kolorowe makaroniki oraz kakaowe, do kompletu...
Moja radość była wielka jak widziałam, że pięknie i wzorcowo rosną w piekarniku... Naprawdę dawno nie miałam takiej radości że coś mi wyszło 

Bo wiedzieć musicie, że te piękności są bardzo trudne i kapryśne w przygotowaniu.
Jak powiedział nasz Chef na szkoleniu - nie jeden mistrz cukiernictwa ma tu swoje słabe dni.
Makaroniki są kapryśne na pogodę - nie lubią dni deszczowych czyli wilgotnych, nie znoszą przeciągów...
...ale zawsze wiadomo na co zrzucić niepowodzenie jak nie wyjdą 😉
Ważne rady jeśli chodzi o makaroniki francuskie:
 - białka muszą być "odstane" czyli po wybiciu powinny postać w lodówce 2-3 dni
- białka do szykowania powinny mieć temperaturę pokojową czyli powinny być wyjęte z lodówki przynajmniej 2h przed szykowaniem makaroników
- konsystencja ciasta - ciasto nie może być ani za rzadkie ani za gęste, zatem musimy bardzo ostrożnie mieszać w końcowej fazie. Ciasto musi delikatnie spadać z łopatki 

No dobra, koniec pisania, do działania!

Składniki na 30-40 makaroników:
  • 200 g białek w temperaturze pokojowej
  • 200 g drobnego cukru
  • 280 g płatków migdałowych
  • 300 g cukru pudru
  • 20 g mąki ziemniaczanej
  • barwnik spożywczy

W pierwszej kolejności szykujemy sobie składniki - odmierzamy potrzebne ilości oraz blachy, będą nam potrzebne 3-4 blachy z wyposażenia piekarnika. Do pieczenia makaroników najlepiej użyć mat, które mają wyrysowane średnice makaroników. Na rynku dostępne są maty silikonowe na których od razu pieczemy, ale taka mata jest dość droga, a jak napisałam powyżej potrzebujemy 3-4 blachy zatem i 3-4 maty... Ja zakupiłam po szkoleniu matę, która podkłada się pod papier do pieczenia tylko na czas wyciskania makaroników, potem się ją wyjmuje, podkłada pod kolejny papier itd. Bardzo wygodne.

Szykujemy także rękaw cukierniczy z dużą okrągłą końcówką (rozm 8 lub 10).


Płatki migdałowe mielimy na mąkę (w malakserze lub Thermomix 12s/obr.8) uważając aby z migdałów nie zrobić masła, przesypujemy do miski, dodajemy cukier puder, delikatnie mieszamy i przesiewamy do drugiej miski. Jeśli migdały nie były dobrze zmielone (zostało więcej niż 1 łyżeczka grubszych ziaren) należy jeszcze raz zmielić i przesiać i tak do momentu aż prawie całe migdały mamy przesiane. Pozostałą odrobinę - 1 łyżeczkę możemy sobie darować.

Do przesianych składników przesiać mąkę ziemniaczaną, nie mieszać, odstawić. 

Zaczynamy ubijać białka. Białka ubijamy od razu z cukrem - całym lub dodajemy w 3 partiach z czego pierwsza od razu. Prędkość miksera musi być średnia i stała przez cały czas szykowania makaroników. Białka ubijamy na sztywną i błyszczącą pianę, pod koniec ubijania dodajemy barwnik (najlepiej w proszku bo nie rozrzedzi piany, ale ja używam barwnika w żelu Wiltona i jest ok) i miksujemy jeszcze przez chwilkę do dokładnego wmiksowania barwnika. Należy pamiętać że barwnik podczas pieczenia w bezach i makaronikach blednie, zatem powinniśmy dodać odpowiednią ilość do swoich oczekiwań. Uwaga jeśli chcecie zrobić więcej niż 1 kolor to są 2 możliwości - początkowe składniki dzielicie na tyle części ile ma być kolorów

Kończymy miksowanie białek, mieszamy sypkie składniki (nie za długo) i dodajemy do ubitej piany, mieszamy silikonową patką do dokładnego połączenia, ale pamiętacie tylko do konsystencje lekko opadającej z patki.
Przekładamy powstałe ciasto do przygotowanego wcześniej rękawa cukierniczego i zaczynamy wyciskać makaroniki.
Ważna rzecz przy wyciskaniu - rękaw trzymamy prostopadle do maty, wyciskamy odpowiednią ilość ciasta (do żądanej średnicy), przestajemy naciskać na rękaw i zakręcając końcówkę przechodzimy do kolejnego makaronika - ważne - nie ciągniemy do góry aby nie robić stożka.

Tak przygotowaną blachę makaroników stukamy o blat dwa razy (pionowo, aby makaroniki nie straciły kształtu) aby pozbyć się pęcherzyków powietrza i odstawiamy do ich wyschnięcia, w zależności od temperatury i wilgotności powietrza zajmuje to 30-60 minut. Makaronik jest gotowy do pieczenia jeśli ma wysuszony wierzch tak, że dotknięty palcem nie pozostawia śladów:)

W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 150*C (termoobieg).
Ważne aby blachy piec pojedynczo, aby makaroniki dobrze się wysuszyły.
Wkładamy blachę do piekarnika i pieczemy/suszymy przez 12-15 minut otwierając na moment dwukrotnie aby wypuścić z niego parę. Tak naprawdę to musicie wyczuć swój piekarnik i to w jakiej temperaturze i jak długo suszyć makaroniki.
Po upieczeniu wyjmujemy z piekarnika i studzimy na blasze a następnie zdejmujemy i przekładamy kremem (za pomocą rękawa i tylki). 
Makaroniki przełożone kremem są najlepsze kolejnego dnia gdy złapią nieco wilgoci od kremu.
I co rewelacyjne - makaroniki można mrozić przez miesiąc i ponoć takie są jeszcze lepsze....

Kremy do makaroników najlepiej przygotować dzień wcześniej przed przekładaniem - muszą się dobrze schłodzić.

Ganache z białej czekolady i limonki:
  • 150 g śmietany 36%
  • 150 g białej czekolady
  • sok z 1 limonki
  • pieprz japoński sansho lub 1 czubata łyżeczka matcha
Podgrzewamy śmietankę, jeśli używamy matcha dodajemy ją w tej chwili, dobrze rozprowadzamy lub chwilkę blendujemy aby nie było grudek.
Do miseczki wkładamy połamaną czekoladę i zalewamy ciepłą śmietanką, odstawiamy na 2 minuty. Po tym czasie mieszamy łyżką do całkowitego rozpuszczenia czekolady, dodajemy sok z limonki i pieprz jeśli używamy, mieszamy. Chłodzimy w lodówce przez klika godzin/noc.
Po ostudzeniu ganache przekładamy do misy miksera i ubijamy. Krem jest gotowy do przekładania nim makaroników.

Ganache malinowo-czekoladowy:
  • 50 g śmietany 36%
  • 150 g puree malinowego
  • 120 g gorzkiej czekolady (lub pół na pół z mleczną, lub tylko mlecznej)
  • 30 g masła
Jeśli nie mamy puree z malin, lub chcemy zrobić zwykły ganache to puree zastępujemy w tej samej ilości śmietanką 36%.

Śmietanę i puree podgrzewamy, zalewamy nią połamaną czekoladę, odstawiamy na 2 minuty a następnie mieszamy do dokładnego rozpuszczenia czekoldy i połączenia masy. Dodajemy masło, mieszamy dokładnie, chłodzimy przez kilka godzin/noc w lodówce.

Ganache z malinowym puree bez ubijania przekładamy do rękawa i wyciskamy, ganache bez puree ubijamy po schlodzeniu i dopiero jest gotowe do przekładania.

Krem cytrynowy:
  • 150 g soku z cytryny (3-4 cytryny)
  • 112 g cukru
  • 4 żółtka
  • 18 g mąki ziemniaczanej
  • 112,5 g zamrożonego lub baaardzo zimnego masła
W garnku z grubym dnem zagrzać sok z cytryny.
W międzyczasie w misce wymieszać rózgą żółtka z cukrem (tylko wymieszać,nie ucierać), dodać mąkę ziemniaczaną, przemieszać. 
Podgrzany sok z cytryny przelać do miski z naszą żółtkową mieszanką, wymieszać i przelać z powrotem do garnka. Gotować przez około 5 minut cały czas mieszając - może się szybko i łatwo przypalić. 
Zdjąć z palnika, dodać zamrożone masło i zmiksować blenderem. 
Schłodzić przez kilka godzin/noc i można nim przekładać makaroniki.


Krem z marakui:
  • 150 g puree z marakui
  • 112 g cukru
  • 4 żółtka
  • 18 g mąki ziemniaczanej
  • 112,5 g zamrożonego lub baaardzo zimnego masła
W garnku z grubym dnem zagrzać puree z marakui.

W międzyczasie w misce wymieszać rózgą żółtka z cukrem (tylko wymieszać,nie ucierać), dodać mąkę ziemniaczaną, przemieszać. 
Podgrzane puree z marakui przelać do miski z naszą żółtkową mieszanką, wymieszać i przelać z powrotem do garnka. Gotować przez około 5 minut cały czas mieszając - może się szybko i łatwo przypalić. 
Zdjąć z palnika, dodać zamrożone masło i zmiksować blenderem. 
Schłodzić przez kilka godzin/noc i można nim przekładać makaroniki.
    Enjoy!


     






    sobota, 20 maja 2017

    Cytrynowe makaroniki



    No cóż miałam zrobić z kolejnymi białkami, zwłaszcza że zbliżała się mocno urodzinowo-imieninowa impreza u mojej mamy...
    No przecież że makaroniki, do tego z moim ulubionym lemon curd.
    Wyszły cudne i oczywiście smaczne, jak nie wiem co....
    
    Słodycz makaronika połączona z lekko kwaskowatym lemon curdem....
    Ech nie będę Was denerwować :)
    Sami musicie skosztować :)



    Składniki na 30-40 makaroników:
    • 200 g białek w temperaturze pokojowej
    • 200 g drobnego cukru
    • 280 g płatków migdałowych
    • 300 g cukru pudru
    • 20 g mąki ziemniaczanej
    • żółty barwnik spożywczy

    W pierwszej kolejności szykujemy sobie składniki - odmierzamy potrzebne ilości oraz blachy, będą nam potrzebne 3-4 blachy z wyposażenia piekarnika. Do pieczenia makaroników najlepiej użyć mat, które mają wyrysowane średnice makaroników. Na rynku dostępne są maty silikonowe na których od razu pieczemy, ale taka mata jest dość droga, a jak napisałam powyżej potrzebujemy 3-4 blachy zatem i 3-4 maty... Ja zakupiłam po szkoleniu matę, która podkłada się pod papier do pieczenia tylko na czas wyciskania makaroników, potem się ją wyjmuje, podkłada pod kolejny papier itd. Bardzo wygodne.

    Szykujemy także rękaw cukierniczy z dużą okrągłą końcówką (rozm 8 lub 10).

    Płatki migdałowe mielimy na mąkę (w malakserze lub Thermomix 12s/obr.8) uważając aby z migdałów nie zrobić masła, przesypujemy do miski, dodajemy cukier puder, delikatnie mieszamy i przesiewamy do drugiej miski. Jeśli migdały nie były dobrze zmielone (zostało więcej niż 1 łyżeczka grubszych ziaren) należy jeszcze raz zmielić i przesiać i tak do momentu aż prawie całe migdały mamy przesiane. Pozostałą odrobinę - 1 łyżeczkę możemy sobie darować.

    Do przesianych składników przesiać mąkę ziemniaczaną, nie mieszać, odstawić. 

    Zaczynamy ubijać białka. Białka ubijamy od razu z cukrem - całym lub dodajemy w 3 partiach z czego pierwsza od razu. Prędkość miksera musi być średnia i stała przez cały czas szykowania makaroników. Białka ubijamy na sztywną i błyszczącą pianę, pod koniec ubijania dodajemy barwnik (najlepiej w proszku bo nie rozrzedzi piany, ale ja używam barwnika w żelu Wiltona i jest ok) i miksujemy jeszcze przez chwilkę do dokładnego wmiksowania barwnika. Należy pamiętać że barwnik podczas pieczenia w bezach i makaronikach blednie, zatem powinniśmy dodać odpowiednią ilość do swoich oczekiwań. Uwaga jeśli chcecie zrobić więcej niż 1 kolor to są 2 możliwości - początkowe składniki dzielicie na tyle części ile ma być kolorów

    Kończymy miksowanie białek, mieszamy sypkie składniki (nie za długo) i dodajemy do ubitej piany, mieszamy silikonową patką do dokładnego połączenia, ale pamiętacie tylko do konsystencje lekko opadającej z patki.
    Przekładamy powstałe ciasto do przygotowanego wcześniej rękawa cukierniczego i zaczynamy wyciskać makaroniki.
    Ważna rzecz przy wyciskaniu - rękaw trzymamy prostopadle do maty, wyciskamy odpowiednią ilość ciasta (do żądanej średnicy), przestajemy naciskać na rękaw i zakręcając końcówkę przechodzimy do kolejnego makaronika - ważne - nie ciągniemy do góry aby nie robić stożka.

    Tak przygotowaną blachę makaroników stukamy o blat dwa razy (pionowo, aby makaroniki nie straciły kształtu) aby pozbyć się pęcherzyków powietrza i odstawiamy do ich wyschnięcia, w zależności od temperatury i wilgotności powietrza zajmuje to 30-60 minut. Makaronik jest gotowy do pieczenia jeśli ma wysuszony wierzch tak, że dotknięty palcem nie pozostawia śladów:)

    W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 150*C (termoobieg).
    Ważne aby blachy piec pojedynczo, aby makaroniki dobrze się wysuszyły.
    Wkładamy blachę do piekarnika i pieczemy/suszymy przez 12-15 minut otwierając na moment dwukrotnie aby wypuścić z niego parę. Tak naprawdę to musicie wyczuć swój piekarnik i to w jakiej temperaturze i jak długo suszyć makaroniki.
    Po upieczeniu wyjmujemy z piekarnika i studzimy na blasze a następnie zdejmujemy i przekładamy kremem (za pomocą rękawa i tylki). 
    Makaroniki przełożone kremem są najlepsze kolejnego dnia gdy złapią nieco wilgoci od kremu.
    I co rewelacyjne - makaroniki można mrozić przez miesiąc i ponoć takie są jeszcze lepsze....

    Krem do makaroników najlepiej przygotować dzień wcześniej przed przekładaniem - musi się dobrze schłodzić.


    Lemon curd:
    • 2 duże jajka
    • 2 żółtka
    • 160g drobnego cukru
    • 80g masła
    • otarta skórka oraz sok wyciśnięty z 2 cytryn 
    • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej

    W garnuszku roztrzepać (najlepiej rózgą do ubijania) jajka, żółtka i cukier do połączenia. Postawić na kuchence i na małej mocy palnika podgrzewać cały czas mieszając. Dodać masło, skórkę i sok z cytryny, cały czas gotując. Mieszać do zagotowania i do momentu aż krem zgęstnieje i będzie  miał gładką konsystencję. Pod koniec gotowania dodać mąkę ziemniaczaną rozrobioną wcześniej w odrobinie wody, gotować jeszcze przez chwilę, cały czas mieszając.
    Zdjąć z palnika i jeszcze ciepły przecedzić przez sitko do słoiczka. Zamknąć, ochłodzić i schłodzić w lodówce.

    Gotowe makaroniki przekładać lemon curdem. Makaroniki najlepsze są kolejnego dnia po przełożeniu.
    W międzyczasie przechowywać w lodówce.

    Smacznego!




    czwartek, 11 maja 2017

    Makaroniki francuskie kakaowe



    Kakaowe makaroniki powstały przy okazji kolorowych.
    Jak to napisałam mojej znajomej to stwierdziła że wariatka ze mnie "...przy okazji..."
    Hmmm coś w tym jest, więc nie zaprzeczałam :)

    A tak naprawdę to zrobiłam je celowo, z połowy porcji jedne i drugie aby było jakieś urozmaicenie, bo może ktoś nie miałby ochoty na tylko różowe :)

    Ta wersja jest z ganache z czekolady gorzkiej zatem makaroniki są mocno czekoladowe....
    Mają swój urok...

    Oczywiście można je przekładać dowolnymi kremami (na końcu przepisu) i będą z każdym wyglądać i smakować idealnie!



    Składniki na 30-40 makaroników:
    • 200 g białek w temperaturze pokojowej
    • 200 g drobnego cukru
    • 250 g płatków migdałowych
    • 300 g cukru pudru
    • 20 g mąki ziemniaczanej
    • 30 g kakao

    W pierwszej kolejności szykujemy sobie składniki - odmierzamy potrzebne ilości oraz blachy, będą nam potrzebne 3-4 blachy z wyposażenia piekarnika. Do pieczenia makaroników najlepiej użyć mat, które mają wyrysowane średnice makaroników. Na rynku dostępne są maty silikonowe na których od razu pieczemy, ale taka mata jest dość droga, a jak napisałam powyżej potrzebujemy 3-4 blachy zatem i 3-4 maty... Ja zakupiłam po szkoleniu matę, która podkłada się pod papier do pieczenia tylko na czas wyciskania makaroników, potem się ją wyjmuje, podkłada pod kolejny papier itd. Bardzo wygodne.


    Szykujemy także rękaw cukierniczy z dużą okrągłą końcówką (rozm 8 lub 10).


    Płatki migdałowe mielimy na mąkę (w malakserze lub Thermomix 12s/obr.8) uważając aby z migdałów nie zrobić masła, przesypujemy do miski, dodajemy cukier puder, delikatnie mieszamy i przesiewamy do drugiej miski. Jeśli migdały nie były dobrze zmielone (zostało więcej niż 1 łyżeczka grubszych ziaren) należy jeszcze raz zmielić i przesiać i tak do momentu aż prawie całe migdały mamy przesiane. Pozostałą odrobinę - 1 łyżeczkę możemy sobie darować.

    Do przesianych składników przesiać mąkę ziemniaczaną i kakao, nie mieszać, odstawić. 

    Zaczynamy ubijać białka. Białka ubijamy od razu z cukrem - całym lub dodajemy w 3 partiach z czego pierwsza od razu. Prędkość miksera musi być średnia i stała przez cały czas szykowania makaroników. Białka ubijamy na sztywną i błyszczącą pianę, pod koniec ubijania dodajemy barwnik (najlepiej w proszku bo nie rozrzedzi piany, ale ja używam barwnika w żelu Wiltona i jest ok) i miksujemy jeszcze przez chwilkę do dokładnego wmiksowania barwnika. Należy pamiętać że barwnik podczas pieczenia w bezach i makaronikach blednie, zatem powinniśmy dodać odpowiednią ilość do swoich oczekiwań. Uwaga jeśli chcecie zrobić więcej niż 1 kolor to są 2 możliwości - początkowe składniki dzielicie na tyle części ile ma być kolorów

    Kończymy miksowanie białek, mieszamy sypkie składniki (nie za długo) i dodajemy do ubitej piany, mieszamy silikonową patką do dokładnego połączenia, ale pamiętacie tylko do konsystencje lekko opadającej z patki.
    Przekładamy powstałe ciasto do przygotowanego wcześniej rękawa cukierniczego i zaczynamy wyciskać makaroniki.
    Ważna rzecz przy wyciskaniu - rękaw trzymamy prostopadle do maty, wyciskamy odpowiednią ilość ciasta (do żądanej średnicy), przestajemy naciskać na rękaw i zakręcając końcówkę przechodzimy do kolejnego makaronika - ważne - nie ciągniemy do góry aby nie robić stożka.

    Tak przygotowaną blachę makaroników stukamy o blat dwa razy (pionowo, aby makaroniki nie straciły kształtu) aby pozbyć się pęcherzyków powietrza i odstawiamy do ich wyschnięcia, w zależności od temperatury i wilgotności powietrza zajmuje to 30-60 minut. Makaronik jest gotowy do pieczenia jeśli ma wysuszony wierzch tak, że dotknięty palcem nie pozostawia śladów:)

    W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 150*C (termoobieg).
    Ważne aby blachy piec pojedynczo, aby makaroniki dobrze się wysuszyły.
    Wkładamy blachę do piekarnika i pieczemy/suszymy przez 12-15 minut otwierając na moment dwukrotnie aby wypuścić z niego parę. Tak naprawdę to musicie wyczuć swój piekarnik i to w jakiej temperaturze i jak długo suszyć makaroniki.
    Po upieczeniu wyjmujemy z piekarnika i studzimy na blasze a następnie zdejmujemy i przekładamy kremem (za pomocą rękawa i tylki). 
    Makaroniki przełożone kremem są najlepsze kolejnego dnia gdy złapią nieco wilgoci od kremu.
    I co rewelacyjne - makaroniki można mrozić przez miesiąc i ponoć takie są jeszcze lepsze....

    Kremy do makaroników najlepiej przygotować dzień wcześniej przed przekładaniem - muszą się dobrze schłodzić.

    Ganache z białej czekolady i limonki:
    • 150 g śmietany 36%
    • 150 g białej czekolady
    • sok z 1 limonki
    • pieprz japoński sansho lub 1 czubata łyżeczka matcha
    Podgrzewamy śmietankę, jeśli używamy matcha dodajemy ją w tej chwili, dobrze rozprowadzamy lub chwilkę blendujemy aby nie było grudek.
    Do miseczki wkładamy połamaną czekoladę i zalewamy ciepłą śmietanką, odstawiamy na 2 minuty. Po tym czasie mieszamy łyżką do całkowitego rozpuszczenia czekolady, dodajemy sok z limonki i pieprz jeśli używamy, mieszamy. Chłodzimy w lodówce przez klika godzin/noc.
    Po ostudzeniu ganache przekładamy do misy miksera i ubijamy. Krem jest gotowy do przekładania nim makaroników.

    Ganache malinowo-czekoladowy:
    • 50 g śmietany 36%
    • 150 g puree malinowego
    • 120 g gorzkiej czekolady (lub pół na pół z mleczną, lub tylko mlecznej)
    • 30 g masła
    Jeśli nie mamy puree z malin, lub chcemy zrobić zwykły ganache to puree zastępujemy w tej samej ilości śmietanką 36%.

    Śmietanę i puree podgrzewamy, zalewamy nią połamaną czekoladę, odstawiamy na 2 minuty a następnie mieszamy do dokładnego rozpuszczenia czekoldy i połączenia masy. Dodajemy masło, mieszamy dokładnie, chłodzimy przez kilka godzin/noc w lodówce.

    Ganache z malinowym puree bez ubijania przekładamy do rękawa i wyciskamy, ganache bez puree ubijamy po schlodzeniu i dopiero jest gotowe do przekładania.

    Krem cytrynowy:
    • 150 g soku z cytryny (3-4 cytryny)
    • 112 g cukru
    • 4 żółtka
    • 18 g mąki ziemniaczanej
    • 112,5 g zamrożonego lub baaardzo zimnego masła
    W garnku z grubym dnem zagrzać sok z cytryny.
    W międzyczasie w misce wymieszać rózgą żółtka z cukrem (tylko wymieszać,nie ucierać), dodać mąkę ziemniaczaną, przemieszać. 
    Podgrzany sok z cytryny przelać do miski z naszą żółtkową mieszanką, wymieszać i przelać z powrotem do garnka. Gotować przez około 5 minut cały czas mieszając - może się szybko i łatwo przypalić. 
    Zdjąć z palnika, dodać zamrożone masło i zmiksować blenderem. 
    Schłodzić przez kilka godzin/noc i można nim przekładać makaroniki.


    Krem z marakui:
    • 150 g puree z marakui
    • 112 g cukru
    • 4 żółtka
    • 18 g mąki ziemniaczanej
    • 112,5 g zamrożonego lub baaardzo zimnego masła
    W garnku z grubym dnem zagrzać puree z marakui.

    W międzyczasie w misce wymieszać rózgą żółtka z cukrem (tylko wymieszać,nie ucierać), dodać mąkę ziemniaczaną, przemieszać. 
    Podgrzane puree z marakui przelać do miski z naszą żółtkową mieszanką, wymieszać i przelać z powrotem do garnka. Gotować przez około 5 minut cały czas mieszając - może się szybko i łatwo przypalić. 
    Zdjąć z palnika, dodać zamrożone masło i zmiksować blenderem. 
    Schłodzić przez kilka godzin/noc i można nim przekładać makaroniki.

      Enjoy!





      poniedziałek, 31 lipca 2017

      Makaroniki malinowe (na bezie włoskiej)



      Nasza miłość do nich wciąż trwa.
      Wersja francuska (oparte na bezie francuskiej) są bardzo kapryśne, wystarczą 2 ruchy łopatką za dużo i się rozleją a jak za mało toteż nie dobrze...
      Ponoć te na bezie włoskiej mimo, iż ta beza sama w sobie bardziej pracochłonna, są ponoć łatwiejsze.

      Przyszedł zatem czas na przetestowanie...
      Tego wieczora wykonałam zarówno makaroniki na bezie francuskiej jak i te na włoskiej...

      Czy łatwiejsze... hmmm....
      No wydaje mi się, że tak, ale tak naprawdę muszę je wykonać jeszcze kilka razy aby to stwierdzić.

      A w smaku?
      Idealnie przepyszne!
      Chrupiąca skórka i miękkie w środku a wszystkiemu dopełnia krem, tym razem malinowy....

      Są przepyszne!


      Składniki na około 30 sztuk:
      • 150 g zmielonych migdałów
      • 150 g cukru pudru
      • 120 g białek (w dwóch częściach 60g + 60g)
      • 185 g cukru (w dwóch częściach 150g + 35g)
      • 50 ml wody
      • czerwony barwnik w żelu

      W pierwszej kolejności szykujemy sobie składniki - odmierzamy potrzebne ilości oraz blachy, będą nam potrzebne 3-4 blachy z wyposażenia piekarnika. Do pieczenia makaroników najlepiej użyć mat, które mają wyrysowane średnice makaroników. Na rynku dostępne są maty silikonowe na których od razu pieczemy, ale taka mata jest dość droga, a jak napisałam powyżej potrzebujemy 3-4 blachy zatem i 3-4 maty... Ja zakupiłam po szkoleniu matę, która podkłada się pod papier do pieczenia tylko na czas wyciskania makaroników, potem się ją wyjmuje, podkłada pod kolejny papier itd. Bardzo wygodne.

      Szykujemy także rękaw cukierniczy z dużą okrągłą końcówką (rozm 8 lub 10).

      Mielone migdały najlepiej przygotować samemu (wiemy wówczas że zmielone migdały to 100% migdałów). Ja używam płatków migdałowych, które mielimy na mąkę (w malakserze lub Thermomix 12s/obr.8) uważając aby z migdałów nie zrobić masła, przesypujemy do miski, dodajemy cukier puder, delikatnie mieszamy i ponownie razem mielimy przez chwilkę, a następnie przesiewamy do drugiej miski. Jeśli migdały nie były dobrze zmielone (zostało więcej niż 1 łyżeczka grubszych ziaren) należy jeszcze raz zmielić i przesiać i tak do momentu, aż prawie całe orzechy mamy przesiane. Pozostałą odrobinę - 1 łyżeczkę możemy sobie darować. Do przesianych migdałów z cukrem pudrem dodajemy 60g białka oraz barwnik, mieszamy dokładnie.

      W misie miksera umieszczamy 60g białek a w miseczce obok 35 g cukru.

      W garnuszku umieszczamy 150 g cukru i 50 ml wody i na niewielkim ogniu podgrzewamy, bez mieszania, do osiągnięcia temperatury 118*C (termometr cukierniczy niezbędny). W momencie gdy syrop cukrowy osiągnie 100*C zaczynamy ubijać białka na sztywną pianę, następnie dodajemy cukier łyżeczka po łyżeczce robiąc kilkunasto sekundowe odstępy po każdym dodaniu.
      Gdy białka mamy już ubite z cukrem a syrop osiągnie temp 118*C natychmiast zdejmujemy syrop z ognia, zmniejszamy obroty miksera i cienką strużką wlewamy syrop cukrowy do piany z białek, gdy wlejemy już cały syrop ponownie zwiększamy obroty miksera na wysokie i miksujemy przez 5-8 minut, do wystudzenia bezy.

      Tak przygotowaną bezę dodajemy w 3 turach do naszej masy migdałowej dokładnie mieszając, masa będzie robiła się coraz bardziej rzadka, musimy uważać aby nie przesadzić, to jest najważniejszy moment w szykowaniu makaroników - masa powinna być takiej gęstości aby swobodnie opadać ze szpatułki w postaci gęstej, błyszczącej wstążki. 

      Przekładamy powstałe ciasto do przygotowanego wcześniej rękawa cukierniczego i zaczynamy wyciskać makaroniki.
      Ważna rzecz przy wyciskaniu - rękaw trzymamy prostopadle do maty, wyciskamy odpowiednią ilość ciasta (do żądanej średnicy), przestajemy naciskać na rękaw i zakręcając końcówkę przechodzimy do kolejnego makaronika - ważne - nie ciągniemy do góry aby nie robić stożka.

      Tak przygotowaną blachę odstawiamy do ich wyschnięcia, w zależności od temperatury i wilgotności powietrza zajmuje to 30-60 minut. Makaronik jest gotowy do pieczenia jeśli ma wysuszony wierzch tak, że dotknięty palcem nie pozostawia śladów:)

      W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 160*C (termoobieg).
      Ważne aby blachy piec pojedynczo, aby makaroniki dobrze się wysuszyły.
      Wkładamy blachę do piekarnika i pieczemy/suszymy przez 12-15 minut otwierając na moment dwukrotnie aby wypuścić z niego parę. Tak naprawdę to musicie wyczuć swój piekarnik i to w jakiej temperaturze i jak długo suszyć makaroniki.
      Po upieczeniu wyjmujemy z piekarnika i studzimy na blasze a następnie zdejmujemy i przekładamy kremem (za pomocą rękawa i tylki). 
      Makaroniki przełożone kremem są najlepsze kolejnego dnia gdy złapią nieco wilgoci od kremu.
      I co rewelacyjne - makaroniki można mrozić przez miesiąc i ponoć takie są jeszcze lepsze....

      Składniki na krem:
      • 250 g serka mascarpone w temperaturze pokojowej
      • 70 g białej czekolady
      • 40 g malin
      Serek mascarpone koniecznie musi być w temperaturze pokojowej, zatem należy wyjąć go z lodówki przynajmniej 2h wcześniej.

      Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej lub mikrofali, odstawić do całkowitego ostudzenia ale nie dopuścić do zastygnięcia.

      Wszystkie składniki umieścić w misce i zmiksować do dokładnego połączenia. Odstawiamy do ostygnięcia i zgęstnienia, a następnie przekładamy nim makaroniki.

      Od tej pory makaroniki trzymamy w lodówce, najlepsze są kolejnego dnia po przygotowaniu. 


      SMACZNEGO!






      niedziela, 11 lutego 2018

      Torcik a'la tarta



      Bardzo dużo udziału w tym cieście ma moja koleżanka Ania, która to pewnego wieczora przysłała mi zdjęcie takiego ciasta tylko chyba w kształcie literki.
      Już tego wieczora przegrzebałam internet i okazało się że to ciasto to obecnie największy HIT.
      Robią je w kształcie literek od imion czy liczb oznaczających ilość skończonych lat.
      Jako, że urodziny się jakoś nie szykowały postanowiłam więc przygotować serce - idealne na Walentynki

      Ciasto to nic innego jak słodkie ciasto kruche, takie jak szykuje się do tart (notabene po angielsku piszą na to ciasta tarta), przełożone moim ulubionym kremem z tortu bajecznego, wzbogacone o własnej roboty dżem malinowy i ozdobiony wszystkim co najlepsze.



      Składniki na 2 blaty:
      • 280 g mąki pszennej
      • 75 g mąki migdałowej
      • 5 g soli
      • 100 g masła 
      • 63 g cukru pudru
      • 1 jajko
      • 1 żółtko

      Mąkę przesiać, dodać mąkę migdałową sól i cukier, wymieszać. Dodać jajka i masło i szybko wyrobić do uzyskania jednolitej kuli.
      Ciasto można zagnieść tradycyjnie czyli rękoma ale także za pomocą malaksera, thermomixa czy miksera z końcówką haka.

      Powstałe ciasto podzielić na pół i każdą połówkę włożyć w foliowy woreczek i schłodzić przez 1h a najlepiej całą noc w lodówce.

      Po schłodzeniu rozwałkować każdy kawałek ciasta na około 3-5mm i wyciąć (najlepiej za pomocą szablonu) litery, cyfry czy inne kształty w tym serce.

      Wycięte ciasto delikatnie przełożyć na blachę do pieczenia wyłożoną papierem do pieczenia, wstawić do lodówki ponownie na 1h do schłodzenia.

      Rozgrzać piekarnik do 170*C.
      Wstawić schłodzone ciasto do piekarnika i piec 10-15 minut do lekkiego zezłocenia (tak na[prawdę tylko po bokach). Wyjąć wystudzić. Ciasto można przechowywać kilka dni w zamkniętym pojemniku, zatem możecie je wykonać kilka dni wcześniej.


      Składniki na krem:

      • 400 g schłodzonego mascarpone
      • 200 g schłodzonego słodkiego mleczka skondensowanego
      Dodatkowo:


      Do misy miksera włożyć mascarpone i ubijać do większej puszystości, następnie dodać mleko skondensowane i dalej ubijać do uzyskania gęstej masy. Masę przełożyć do rękawa cukierniczego z okrągłą tylką.

      Położyć na paterze pierwszy blat (można go od spodu posmarować kremem, punktowo w kilku miejscach - nie będzie nam jeździł 😉), wycisnąć na niego pasek kremu po całej długości, za pomocą szpatułki rozsmarować pozostawiając około 0,5 cm odstępu od brzegów.
      Na kremie rozsmarować dżem i teraz na całej powierzchni wyciskać krem. Na całość kładziemy drugi blat i ponownie wyciskamy krem na całej powierzchni.
      Ozdabiamy wedle uznania i wstawiamy do lodówki.

      Schłodzić przez kilka godzin.


      Miłego wieczoru 💟