środa, 19 sierpnia 2015

Wiśniówka



Wiśniówkę kiedyś robiłam co roku, z przepisu koleżanki Agi.
A było to tak, że na pewien wyjazd integracyjny Aga zabrała wytwór swojego taty i degustacja zaczęła się już na polu golfowym, to był początek naszej integracji, i jakby po niej celowanie w tą małą piłkę szło coraz lepiej...
Ja niestety poszkodowana, bo prowadziłam samochód i musiałam dowieść ten wesoły autobus do celu z pola golfowego i dopiero zaczęłam degustację!
Trunek zacny i tak mi posmakował, że przepis wzięłam i przez lata robiłam... 
Pamiętam jak nastawiałam wiśnie w wielkim słoju... i raz przyszła Natalka podczas tej produkcji i mówi "oooo mamusiu robisz nam kompocik?"
....no niestety nie.... :(
Potem na kilka już lat zarzuciłam szykowanie wiśniówki i w tym zachciało mi się zrobić znowu troszeczkę...
Będzie w sam raz na jesienne wieczory...
Niestety ten przepis nie jest tym od Agi, co bardzo mnie smuci ale mam nadzieję że będzie też dobra, a do Agi się uśmiechnę, pewnie ma recepturę taty i może jeszcze w tym sezonie coś nastawię :)

P.S. A wyjazd integracyjny był jednym z lepszych i bardziej udanych, właśnie wspomnienia wróciły i uśmiech pod nosem nie jeden....


Składniki na około 2l:
  • 1,5 kg wiśni
  • 1 kg cukru
  • 0,5 l spirytusu
  • 0,5 l wódki

Wiśnie umyć, osuszyć na durszlaku, wydrylować, zachować 1/10 pestek.
Wiśnie wrzucić do większego słoja, zasypać cukrem, przykryć i odstawić na 3 dni aby puściły sok.

Powstały sok zlać do garnka i zagotować, wyłączyć, zebrać pianę z góry i odstawić do wystudzenia. Po wystudzeniu dodać cały spirytus, wymieszać, przykryć i odstawić na 2 tygodnie.

Pozostałe wiśnie wrzucić z powrotem do słoja i zalać wódką, przykryć odstawić także na 2 tygodnie.

Po tym czasie odcedzić wódkę od wiśnie i przelać do soku ze spirytusem, wymieszać.
Rozlać do butelek i można degustować, choć....
...im dłużej stoi tym lepsza, choć....
Nie wiem czy tak długo postoi ;)


Miłego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz